Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
12. dzień - dobrze, że weekend się skończył


Cześć 

Ale tytuł! W życiu nie myślałam, że będę zadowolona z końca weekendu. A no tak - za dużo pokus w domu.
W sobotę bilans kaloryczny nie był taki zły (ok 1300kcal), ale jakość jedzenia do bani - nażarłam się chipsów, migdałów i słonecznika na jakieś 450 kcal, dobrze, że chociaż słodycze ominęłam szerokim łukiem
Niedziela jeszcze gorzej, co prawda bez chipsów, za to słonecznika więcej. Kolacja zbyt obfita. ale urodziny teścia były, to sobie wybaczam
Plus jest taki, że do tej pory najedzona jestem.

Sobotnio-niedzielna aktywność też nie powalająca - tylko 9 i 10 dzień a6w zaliczony. Dobre i to.

 I tak to właśnie zaczynam tydzień z niewielkim wyrzutami sumienia, bo co będę płakać nad rozlanym mlekiem?
No to do booojuuuu!!! Ruchy kluchy!

Pozdrawiam Was serdecznie i miłego dnia życzę
  • Atalia

    Atalia

    6 grudnia 2011, 13:56

    No to do boju! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.