Witajcie Kochane,
jutro jeszcze ostatni egzamin i miesiąc WOLNEGOOO. To dobry czas, żeby zadbać o siebie i nie szukać wymówek. Brak czasu, siły itp. Takim podejściem nie osiągnę nic. Zupełnie nic! Mogę co najwyżej zyskać kolejne dodatkowe kg/cm, a tego nie chce, rzecz jasna.
Oglądałam zdjęcia z tegorocznego sylwestra i nie spodziewałam się, że wyglądam tak grubo..W czerwcu szykuje mi się pewna rodzinna uroczystość i mam nadzieje, że na tych w końcu będę się sobie podobała. Od początku związku z moim facetem przytyłam jakieś 7-8 kg.. przez 3 lata to trochę dużo jak dla mnie, zwłaszcza, że moja waga stała raczej w miejscu. Imprezy też zrobiły swoje. Nie powiem.. Na początku studiów pamiętam, że nawet bez odchudzania troche zrzuciłam, tabletki anty też w tym pomogły. Potem zdrowe odżywianie zastąpiły chipsy, słodycze, jakiś alkohol i wyszło jak wyszło. Nie obwianiam nikogo, żeby nie było, nie próbuje zrzucić winy. Nie, nie to nie tak. Za to wszystko odpowiedzialna jestem tylko i wyłącznie JA! Ale koniec już z tym.. W czerwcu dodatkowe kilogramy będą tylko złym wspomnieniem.
Muszę znów wrócić do regularnych ćwiczeń i wziąć się za zdrowe odżywianie, bo ostatnio jakoś jedno z drugim się u mnie wyklucza..a tak być nie może.
7 maja-3 rocznica mojego związku, 8 maja urodziny. Do tego czasu chce żeby trochę mnie ubyło. to będzie mój prezent ;) Ustalenie konkretnej daty pomaga mi i motywuje.
Cel pierwszy:
przez najbliższy miesiąc pozbyć się 10 cm.. wiem, nie będzie łatwo, ale nie ma co obchodzić się ze sobą jak z jajkiem- trzeba w końcu ruszyć dupsko i CIĘŻKĄ PRACĄ osiągnąć to o czym się marzy.
Ostatnio mało Was dziewczyny komentuje. ale mogę zapewnić, że wszystkie czytam i śledzę Wasze postępy.. ;)