Witam po weekendzie :)
Jak wam minął bo mi aktywnie w miarę możliwości i czasu :) W sobotę zrobiłam 2 tabaty z Moniką z wyzwania ,,trenuj w domu ,, i wpadło 5 km biegu a w niedzielę mimo że mi się bardzo nie chciało zrobiłam 21 km biegusiem . Zapisałam sie na maraton w górach na przyszły weekend więc musiałam zrobić ostatnie wybieganie a uwierzcie że jedyne na co miałam ochotę to łóżko i serial . Od rana sie zbierałam , potem była burza popołudniu i wreszcie o 16 ruszyłam się z domu , ciężki to był trening aż się boję przyszłego weekendu. Na szczęście po 10 km już biegło mi się dużo lżej ale pierwsza dycha to był koszmar i męka przez piekło , trochę przez pogodę , po burzy było duszno i parno .
W piątek wróciłam do fitatu . Chciałam sprawdzić jak jem i okazało się że jest dramat, nic dziwnego że nie ma już jakiś spektakularnych efektów skoro jem nawet powyżej stabilizacji . Miałam parametry ze stycznia czyli na wagę 79 kg ... jak je zmieniłam na 63 kg to nagle wyszło że jem 500 kcal albo i więcej za duzo na redukcje . Tak z ręką na sercu w sobotę aż 1200 kcal poszło na głupoty które nie były mi potrzebne ani do życia ani dla zdrowia . Makro tak samo fatalnie , tłuszcze przekroczone , węglowodany na górnej granicy a cukier pod sufit . Musze trochę posprzątać w moim sposobie odżywiana , rozbestwiłam się strasznie . Przez jakiś czas znowu będę prowadzić dziennik i wypracuje zdrowsze nawyki , na pewno trzeba ograniczyć słodycze . W ten tydzień przed maratonem nie robię żadnych cudów , potrzebuje na weekend dużo energii więc węgle będą jedzone na maxa ale jak wrócę to od przyszłego tygodnia wejdę na spokojnie na redukcję .
Waga dziś rano 63,1 kg .
Coraz bliżej kolejnej cyferki której nie widziałam od dawna , co ciekawe mimo nadwyżki kalorycznej czego nie rozumiem ... Co do tego a czym pisałam w poprzednim wpisie , postanowiłam zawalczyć jednak o tą 5 z przodu . Uda się lub nie ale spróbuje zrealizować cel , nie za wszelką cenę tylko z głową . Wykorzystam moment kiedy organizm ze mną współpracuje, jak to mówią kto nie ryzykuje ten nie wygrywa :)
Aktywnego i zdrowego tygodnia Wam życzę :)
Pozdrawiam :)
Anankeee
17 maja 2021, 18:42Twoja obecna sylwetka wymiata 🙂
aniapa78
17 maja 2021, 17:46Na pewno osiągniesz cel:)
Julka19602
17 maja 2021, 17:31Jak ja bym chciała osiągnąć Twoja wagę. Niestety stoi od 2 miesięcy . Sporo aktywności robisz też spróbuję może ruszy. Pozdrawiam
equsica
17 maja 2021, 12:58Idziesz jak burza ;). Zdaj relacje z maratonu.