Deszcz...Pada od rana i nie ma zamiaru przestać. Do tego jest zimno i wietrznie. Brr. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że deszcz jest potrzebny, bo strasznie sucho było w ogródkach, ale z drugiej strony przez niego nie zrobię dziś rabaty. Na dodatek musiałam dziś być na poczcie i zmarzłam na sopel. Teraz już siedzę w domu w cieple i planuję co bym mogła w domu zdziałać. Tak sobie myślę, że trzeba by zmienić pościel i poprać firanki. Trzeba by też zmienić pościel kotom i Pikusiowi. No i zaraz zabieram się za obiad czyli za sos koperkowy i kotlety z jaj. A wieczorem ma być sałatka śledziwo- warzywna.
Jutro mam jechać do centrum po kwiatki. Mam też zamiar wstąpić do fryzjera. może uda się w końcu te włosy podciąć...