Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1597644
Komentarzy: 56271
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 7 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lipca 2014 , Komentarze (12)

Wczoraj siadł mi telewizor i nie ma się co dziwić, bo ma 14 lat. Nie wiem czy go jeszcze naprawiać, czy kupić nowy. Ten co jest służył mi wiernie i był do tej pory bezawaryjny. Nowy musiałabym umieścić na ścianie ze względu na koty, bo jest lekki i mogłyby go zrzucić. To mi się nie bardzo uśmiecha. Nie przepadam za nowoczesnymi rozwiązaniami, nie lubię takiego stylu. Coś będę musiała postanowić, bo Krzysiek długo bez telewizora nie wytrzyma...

Dzisiejszy dzień mam spokojniejszy. Powinnam zrobić tylko 2 psychotesty. Może też napiszę kilka tekstów. Poza tym będzie luz. Jeszcze nie wiem jak to wolne wykorzystać, ale coś sobie znajdę. Kusi mnie przestawianie mebli, ale Krzysiek się broni jak zwykle...

Dieta ok. Dziś waga spadła i tym samym jest już prawie taka jak na pasku. Jeszcze dwa dni fazy protal i zobaczymy. Do diety się przyzwyczaiłam i czuję, że na niej wytrwam nawet dłuższy czas. Nabrałam też nadziei na schudnięcie i już bez trudu widzę się szczuplejsza. Znacznie szczuplejsza, bo mi to wygląda na 65 kg chyba. swoją drogą to by było fajnie aż tyle zrzucić...

16 lipca 2014 , Komentarze (12)

Wczoraj miałam pracowity dzień. Działałam i na dworze i w domu. Wyplewiłam już wszystkie grządki, posiałam resztę fasoli, przygotowałam nowe grządki pod sałatę, kalarepę i kapustę pekińską. Tym samym nowy odcinek ogrodu stał się faktem. Zrobiłam też eksperyment czyli ścięłam 4 sadzonki pędów winorośli i wsadziłam je do doniczki. Może wypuszczą korzenie przez lato. Jeżeli nie to jesienią zrobię już sadzonki tak jak trzeba z pędów 2- letnich. Po południu przygotowałam też 3 psychotesty. Powoli planuję już również remont łazienki. Wczoraj wymyśliłam, że chcę mieć w niej kawałki surowej ściany z cegieł. Krzysiek się wystraszył, bo on tradycjonalista jest i chciałby kafelki, których ja nie lubię. Oby tylko to się dało zrobić tak jak planuję, wyszłaby całkiem fajna łazienka...

Dietę trzymam, ale waga nie spada. Poczekamy. Jeszcze 3 dni fazy protal to może spadnie...

15 lipca 2014 , Komentarze (12)

Wczoraj był pracowity dzień. Zwłaszcza Krzysiek nie próżnował i dzięki temu przygotował miejsce na dodatkowy ogródek na podwórku. Ściągnął darń i wszystko zarył. Będą 3 grządki. Posadzę w tym miejscu kalarepy, kapusty pekińskie i sałaty. Wysiane warzywa już rosną w doniczkach i jest ich sporo. Mam nadzieję, ze nie zmarnieją...

Przygotowuję się powoli do remontu. Mam w tym roku zamiar ocieplić jedną ścianę od strony ulicy. Pieniądze już zebrałam i teraz czekam aż znajomy będzie miał czas. Tak sobie myślę, że może mi się uda jeszcze w tym roku zrobić remont łazienki. Ma być skromnie i praktycznie czyli tak jak lubię. Trzeba by wymienić tynk, pomalować, kupić nową wannę, założyć umywalkę, lustro i gumolit w części z toaletą oraz karnisz, bo ma być zasłona na drzwiach. Pieniądze zbieram, a brat Krzyśka już powiadomiony... W zasadzie powinny być jeszcze wymienione drzwi oraz kafle na podłodze w części z wanną, ale z tym poczekam. Nie będę miała w najbliższym czasie pieniędzy na ten cel, a pożyczek brać nie lubię...

Dieta w porządku. Wczoraj zrobiłam sobie od niej odstępstwo, bo zjadłam makaron z jagodami. Makaron był bezglutenowy. Dziś schudłam 30 dkg, ale fazę protal i tak o ten jeden dzień przedłużę...

14 lipca 2014 , Komentarze (16)

W tym roku czeka mnie remont czyli ocieplanie jednej ściany. Pieniądze już mam i teraz czekam aż znajomy będzie miał czas. Gdy praca będzie skończona trzeba by pomyśleć nad urządzeniem od nowa ogródka przed domem. Ogródek jest mały i znajduje się na podwyższeniu. Cały problem w tym, że jest wąski i w efekcie okna są oddalone od ulicy tylko 3,5 metra. To mało i to mi przeszkadza. Jest hałas i każdy kto idzie zagląda w okna, a ja cenię sobie prywatność. To mnie krępuje. Pomyślałam sobie o nowym ogrodzeniu betonowym wysokim na 2 metry. Powstałby zaciszny ogródek w formie atrium. Płot zasłoniłby okna i byłoby ciszej, a ja bym nie musiała zasłaniać zasłon czego nie znoszę. Ogródek bym wyłożyła częściowo płytami, żeby plewienia nie było i byłaby wygoda. Postawiłabym kwiaty w doniczkach i komplet mebli ogrodowych. Fajnie by było... Krzysiek oczywiście marudzi, bo lubi przez okna wyglądać na ulicę, ale przyzwyczaiłby się, a wyglądałby sobie z kuchni. Myślę, że plan jest dobry i zrealizuję go jeśli tylko dostanę pozwolenie z wydziału architektury. Oby przeszkód nie było...

Dieta ok, ale spadku nie było...

13 lipca 2014 , Komentarze (32)

Od wczoraj męczę Krzyśka, żeby coś w końcu z polem, które ma zrobił. Pola jest prawie dwa hektary i nic nie jest siane odkąd jego mama odeszła. Jest też 0,80 ha jego brata z którym ten nic robić nie zamierza. Problem w tym, ze pole jest położone ponad 300 km od naszego domu, więc to musi być coś czego specjalnie nie trzeba doglądać. Problem jest też taki, że się Krzysiek na rolnictwie nie zna, a ja tym bardziej, bo niby skąd. Szkoda, żeby tyle pola stało odłogiem i szkoda, żeby pieniądze przepadały.Od wczoraj buszuję w internecie i tak myślę, żeby może las posadzić, a na części 0,80 założyć sad jabłoniowy ekologiczny, bo ten kawałek to dobra ziemia, żyzna. Nie wiem czy to ma sens i chyba będę musiała wybrać się do biura doradztwa rolniczego/chyba tak się to nazywa/, żeby jakąś decyzję podjąć i coś jesienią zadziałać...

Dieta ok. Wczoraj był pierwszy dzień fazy protal, a dziś kilogram na wadze mniej. I jest dobrze.

12 lipca 2014 , Komentarze (13)

Pogoda taka sobie - szaro i pochmurno. Niby miało dzisiaj padać, ale jakoś deszczu nie widać i dobrze, bo mam iść plewić w ogórkach i w kapuście. Na dworze już dzisiaj byłam i wysiałam murzynkę, cebulę na piórka, trochę buraków na botwinkę. Wysiałam też kalarepę, kapustę pekińską i sałatę do doniczek. Tych nasion, które kupiłam jest sporo i tak sobie myślę, że będę musiała Krzyśka pogonić do zrobienia kilku grządek na podwórku. Trochę się opiera jak to on, ale jak mus to mus. W przyszłym roku ogród będzie znacznie większy, bo mam zamiar bazować na własnych warzywach. Czy mi się uda? Tak zupełnie pewna nie jestem, bo na uprawie warzyw się przecież za dobrze nie znam i sporo błędów popełniam. Zawzięłam się jednak na wiejskie życie i staram się choć trochę wiejskości w moje życie wprowadzić. Ostatnio np. śledzę czy już czas żniwa zacząć. Obserwuję więc dojrzałość wysianej przeze mnie pszenicy. Kłosy są duże, pełne wręcz nabrzmiałe. Chyba już czas na zbiory. Swoją pszenicę już częściowo zebrałam - będzie na stroiki...W najbliższym czasie, może nawet dziś zbiorę zielę do rytuałów, bo pokrzywa i bylica już od dawna są gotowe. Ziół tych używam do okadzania w celu oczyszczenia pomieszczeń...

Dieta ok. Trzymam się i nie podjadam. Dziś już faz protal. Mam zamiar wytrwać 5 dni. Zobaczymy ile schudnę i czy w ogóle...


11 lipca 2014 , Komentarze (11)

Dziś od rana z przerwami pada deszcz. Uwielbiam taka pogodę. Dzisiaj po wyjściu Krzyśka do pracy poszłam spać i spałam prawie do 12. Wstyd, ale takie piękne sny miałam, że nie miałam ochoty się obudzić. Znowu śnił mi się domek na wsi wśród pół pod lasem. Tak było cicho i tylko było słychać szum drzew i śpiew ptaków. To właśnie o tym marzę, ale to tylko marzenia, bo nic nie robię w kierunku ich realizacji. I tak już pozostanie. Może gdybym była z 10 lat młodsza, ale teraz...Teraz pozostaje mi tylko stworzyć sobie wygodne życie tu gdzie mieszkam. Nie będzie to łatwe...Dziś powinnam wyjść plewić...Powinnam też napisać trochę tekstów, bo psychotesty już wstawiłam na portal...Mam też do roboty horoskop tym razem partnerski. Wieczorem będę mieć zabieg Reiki. I dzień zejdzie...

Dietę trzymam, a od jutra już faza protal...

10 lipca 2014 , Komentarze (15)

Wczoraj przeżyłam chwilę grozy z rozwścieczonym szerszeniem w mieszkaniu. Wpadł do pokoju zwabiony światłem i zaczął szaleć, a koty oczywiście natychmiast zaczęły na niego polować. Był naprawdę duży, a ja prawie wpadłam panikę. Wyłapałam koty i wyniosłam do drugiego pokoju, co łatwe nie było, bo zarazy zwęszyły łup, a to mogło się skończyć tragicznie. Krzysiek uzbrojony w gazetę walczył z nim z 15 minut, a to draństwo wydawało się nieśmiertelne mimo, że trzasnął je kilka razy. Strasznie trudno szerszenia zabić. Trafiony spada i natychmiast ponownie wzbija się do góry. Jest przy tym coraz bardziej wściekły. Po tych emocjach nie mogłam usnąć, dziś wstałam późno i ciągle ziewam. Dzisiejszy dzień powinien być spokojny. Mam jednak sporo pracy, bo dostałam zamówienie na 4 psychotesty. Powinnam też napisać kilka tekstów na portale. Oby dzień przeszedł bez przygód...

Dietę trzymam i już nie tyję. Od soboty faza protal i mam nadzieję, że to co nabrałam spadnie...

9 lipca 2014 , Komentarze (9)

Pogoda się zmieniła. Upał się wreszcie skończył, zrobiło się rześko i przyjemnie. Jest pochmurno, grzmi i w tej chwili pada deszcz. Cieszy mnie to, bo w ogrodzie już było bardzo sucho. Z drugiej strony martwię się żeby ślimaki mi ogórków nie zjadły. Podobno jest ich wyjątkowo dużo w tym roku. Za chwilę wyjeżdżam do miasta. Muszę wreszcie wybrać się na zakupy, ponieważ Krzysiek wszystkiego nie kupi. Po południu będę siedzieć w domu. Pewnie trochę popracuję, a później będę się zajmować tym co lubię. Może poczytam książkę tym razem powieść. Powinnam też wreszcie skończyć pisać haiku do antologii, bo czas ucieka i termin się zbliża.

Dziś już ścisła dieta. Wczoraj przytyłam 0,6 kg. Nie podoba mi się to...

Na koniec wiersz, który napisałam już jakiś czas temu do zdjęcia...

Lato

obłokiem płynę ku słońcu

aleją w szmaragdy odzianą

las tryska fontanną

tysiąca głosów woni lśnień


to tonę w objęciach

migotliwego cienia

to umykam w światło

pląsające i drgające


niebo kapie błękitem

wspiera się na koronach drzew

spływa po pniach

mości się w mchu


lato

8 lipca 2014 , Komentarze (16)

Dziś Krzyśka urodziny. Będzie likier i torcik i będzie też jutro zwyżka na wadze. Trudno. Nie przepadam za tortem, ale świętować muszę, bo on do tego przywiązuje wagę i byłoby mu przykro gdybym tortu nie zjadła. Nie ma zmiłuj się. Tak sobie myślę, że nie warto sprawiać mu przykrości, a to co przybędzie przecież spadnie. Mam tylko nadzieję, że kupi jakiś lekki torcik z galaretką i owocami, bo tych z tłustymi masami z masła nie lubię, podobnie jak tortowych ciastek. Są dla mnie zbyt ciężkie i słodkie, mdłe po prostu. Lubię tylko masy lekkie typu bitej śmietany. Sama nie wiem czemu ja tyle tych kilogramów nabrałam. Za dużo nigdy nie jadłam, za słodyczami nie przepadam, tłuszczu też nie lubię, białego pieczywa również fanką nie jestem. Lubię owszem, ale tylko domowe albo świeże, chrupiące, a takie rzadko się zdarza. Mnie zgubiło rzucenie papierosów, niedoczynność tarczycy, miłość do ziemniaków i leżący tryb życia. Nie może być inaczej. No i jest 35 kg więcej...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.