Obudził mnie kurier z przesyłką ze sklepu z artykułami dla plastyków. Wstałam natychmiast i prawie od razu zabrałam sie za malowanie. Krzysiek powiedział mi oczywiście co o mnie myśli, ale co tam. Farby są cudowne. Wspaniale sie nimi maluję, nie rozwarstwiają się i są w pięknych kolorach. Pędzelki też sa dobre i szpiczaste, ale jeszcze cieńszy będę musiała jednak kupić. No i ten wahlarzowaty też. Na razie powstały drzewka. Po południu może namaluję pejzażyk. Z tych drzewek jestem prawie zadowolona. Brak im co prawda artyzmu i lekkości, ale mogą być... Brzozy są najgorsze, bo jakieś takie płaskie. Malowałam z wyobraźni i nie dodałam cienia...Tak robić nie powinnam, ale jeszcze o tym zapominam. Nie jest źle moim zdaniem...
Józuś czuje się nieźle. Ropień mu pękł i wszystko się wylało. Jest dobrze, ale jutro pewnie jednak czyszczenie będzie konieczne.
Waga bez zmian...