Wczoraj miałam dzień w biegu i pewnie dlatego schudłam niespodziwane 50 dkg. Wcale się nie pogniewam. Mogę tak częściej. Lubię zmiany byle nie w drugą stronę. Późnym popołudniem po powrocie z miasta zabrałam się za obiad. Były kotlety sojowe i fasolka szparagowa z tym, że jeszcze ze słoika, bo trzeba w końcu opróżnić spiżarnię. Później dekorowałam zakładki na bazarek dla kotów. Zrobiłam też kartkę. Cały czas czekam na przesyłki. Zamówiłam między innymi szkatułkę na karty do tarota, których aktualnie używam i kuferek na przybory do szycia. Miałam pudełko kartonowe, ale koty je załatwiły w mig i drugiego kupować już nie zamierzam. Powinnam porobić wreszcie lepsze zdjęcia i wystawić rękodzieło na DaWandę i Srebrną agrafkę. Mam tam narazie tylko obrazy vedic art. Nie bardzo mi się chce. Nie lubię i nie umiem robić zdjęć, bo albo zamazane wyjdą albo jakieś z cieniami. Różne dobre dusze mi radzą jak to zrobić, ale nadal nie za bardzo wychodzą. Do tego mój aparat zmienia kolory. Cały czas czekam na pieniądze, bo już mam upatrzone książki. Część będzie w tym tygodniu i to grubsza suma, którą zatrzymam na płytę na grobie taty.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.