Wczoraj pracy na dworze miałam bardzo dużo, bo chciałam zdążyć przed deszczem. Oprócz siania warzyw oraz kwiatów i sadzenia porzeczek zabrałam się również za rabatkę przed domem. Całkiem zarosła i jeszcze na dodatek Pikuś tak ubił ziemię, że bez szpadla się nie obyło. W efekcie rabatkę zrobiłam od nowa. Dołożyłam wiecej kamieni i teraz obwódki są wyższe. Może już nie będzie wchodził. Jesienią chcę na niej posadzić rośliny cebulowe. Może tulipany botaniczne, szafirki i krokusy. Może żonkile i narcyzy. Mam też trochę hiacyntów do przeniesienia. Teraz w lecie będą na niej rosły szałwie, słoneczniki, stokrotki, śmierdziuszki. Może dalia miniaturowa i ostróżki jak mi się uda zdobyć.
Dziś od rana miało padać, a słońce się przedziera przez chmury i ani kropla deszczu jeszcze nie spadła. Może też mi się uda wyjść do ogrodu choć na godzinkę. Dobrze by było. Po południu będę czytać książkę, bo w poniedziałek mam oddać do biblioteki. Krzysiek swoje skończył, a ja zwlekam.
Dieta będzie dzisiaj w lesie. Mam zamiar zjeść nawet kilka kromek chleba to na pewno nie schudnę.