Wczoraj nic prawie nie zrobiłam. Do południa spałam, później obiad i wizyta u mamy. Po południu dłuższa medytacja, Reiki, czytanie i wróżenie. Wieczorem trochę telewizji i polakierowanie skrzynki. Tak mi zszedł dzień. Dzisiejszy będzie podobny. W zasadzie to powinnam się zabrać za pisanie skryptów z Reiki. Wymyśliłam sobie, że napiszę i nie będę wysyłała do inicjowanych tych, które sama dostałam od moich mistrzyń. To trochę pracy by wymagało, bo stopnie w Reiki są trzy i trzeba by tyleż skryptów napisać. Cztery lata jestem już mistrzynią Reiki, a skryptów jak nie było tak nie ma. W zasadzie te które mam są dobre. Jest też sporo książek na temat Reiki. Sama polecam kilka, bo skrypty to nie wszystko. No i nie wiem co robić pisać czy nie.
Jutro już tak fajnie nie będzie, bo muszę jechać do miasta. Będę na poczcie, w księgarni i w antykwariacie. Muszę też kupić lakier do drewna. Jak ja tego nie lubię. Gdyby nie ta księgarnia i antykwariat to bym się wściekała o ten wyjazd.
Od dwóch dni mniej jem. Wpadłam na pomysł, żeby przyjemność jedzenia zastąpić inną. I teraz zamiast sięgać po kolejną porcje jedzenia wącham olejek waniliowy. To działa jak na razie. Głodna nie chodzę, a rzadziej jem i mniej. Fakt faktem, że zdałam sobie sprawę, że często ostatnio jadłam nie z głodu, a z powodu ochoty na jakąś przyjemność. Jedzenie stało się środkiem do celu, bo zawsze lubiłam jeść. Jadłam też gdy byłam zdenerwowana albo w stresie. Jadłam, bo nadchodziła pora posiłku, a nie powinno się go opuszczać. Teraz o kaloriach nie myślę i jem tylko wtedy gdy czuję fizyczny głód. Jednak nadal gdy myślę o diecie czuje się pokrzywdzona albo wściekła w zależności od nastroju. Może jednak schudnę...Ciekawa jestem tej książki o odchudzaniu D Virtue. Przyjdzie dopiero w listopadzie. Strasznie długo się na książki z tego sklepu czeka. Jak książka nie pomoże to może hipnoza?