Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1486657
Komentarzy: 54474
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 grudnia 2015 , Komentarze (9)

Wczoraj cały dzień grałam w Syberię II. Niestety z podpowiedziami, bo bym sobie sama za nic nie poradziła. To moja pierwsza gra tego typu i mam z nią problem. Chyba, że po prostu tępa jestem. Na koniec zapomniałam zapisać grę i 3 godziny gry wcięło. Dziś będzie trzeba grać od nowa. Wściekłam się ale nic nie mogę poradzić na to. Mój błąd. Bardzo mi się gry komputerowe spodobały i kupiłam następne. Tym razem dwie części Wiedźmina. Uwielbiam ten film to może i grę polubię. Rozglądałam się i za innymi, ale gry w większości chyba dla mężczyzn są robione. Same walki. Muszę mieć polskie wersje, bo z językami u mnie kiepsko. Angielskiego wcale nie znam. Tylko rosyjski i trochę niemiecki i to zapomniałam. Dziś grania dalszy ciąg. Chyba, że po południu namówię Krzyśka na jakąś grę planszową, bo już mi przyszły. Czytać na razie przestałam. O czytniku tylko marzę. Chyba niedługo kupię.

Krzysiek wczoraj jednak wrócił wieczorem. Przywiózł kołdry, pierzyny, ładne cepeliowskie kapy i narzędzia. Wszystko się przyda.

Dieta w porządku. Grzecznie. Dziś między innymi sos koperkowy z ziemniakami. Pycha... Nic nie chudnę, a tyję...Tym razem w tydzień 0,8 kg

17 grudnia 2015 , Komentarze (9)

Dziś wstałam wcześnie, bo jadę na pocztę z paczkami na bazarki. Druga tura za kilka dni. Krzyśka nie ma. Pojechał do Ryk sprzedać gospodarstwo po mamie. Wiele pieniędzy z tego nie będzie, ale przy naszych potrzebach dość. Nie wiem kiedy wróci. Może już dziś. Choć wolałabym, żeby jednak się przespali. To daleko i jazda samochodem może być wyczerpująca dla kierowcy. W końcu Darek młodzieńcem nie jest.

Kupiłam grę Syberia II. Najpierw wypróbowałam demo i gra u mnie choć nowa nie jest. Nawet mi się podoba, ale jestem jeszcze ciemna i gram w żółwim tempie. W końcu to pierwsza tego typu gra. Do tej pory grałam tylko w Simsów. Trzeba by si etym tematem zainteresować głębiej. 

Dieta dziś będzie taka sobie ani bardzo dobra ani zła.

16 grudnia 2015 , Komentarze (25)

Od dwóch dni odżywiam się kiepsko. Krzysiek kusi mnie słodyczami, a ja ulegam. Wczoraj zjadłam napoleonkę i pół omleta z kremem i owocami, a dziś pączka. Nie żałuję nic a nic. Jem to zamiast posiłku, ale co to za jedzenie. Czasem odnoszę wrażenie, ze Krzysiek wcale nie chce żebym była szczuplejsza. Tak to ja nigdy nie schudnę. Moja silna wola poszła spać i motywacja też. Diety/zdrowej/ mam dość i mam ochotę na to co lubię. Jutro będą frytki, zupa pomidorowa z białym ryżem, a w piątek ziemniaki pieczone. Kaloryczność 1300. Mam nadzieję, że nie przytyję. Nadal gram w Simsy wersję średniowieczną. Chyba kupię jeszcze tradycyjne. A może inne przygodowe gry też? Całkiem wsiąkłam. Ponoć to w starszym wieku zdrowo. Te dwie planszowe gry co kupiłam na razie leżą ledwie rozpakowane. To w sumie wina Krzyśka, bo woli w tej chwili czytać.

14 grudnia 2015 , Komentarze (8)

Jestem niedostępna, bo od dwóch dni gram a SIMSY średniowiecze. Zrozumiałam maniaków, bo sama nie mam dość...Miłego wieczoru...

13 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Wczoraj po południu nic nie robiłam tylko buszowałam po forum z grami planszowymi. Tam to są dopiero maniacy. Mają ich po kilkadziesiąt i wciąż kupują nowe. Poczytałam sobie o tych co mnie interesują i kupiłam w końcu Dziedzictwo. Ma być niespodzianką na święta. Nie wiem tylko czy to się uda zachować w tajemnicy, bo nie wiem kto będzie odbierał przesyłkę. Krzysiek przecież jest w domu. Urlop ma. Nie wiem też czy gra zdąży przyjść przed świętami. Oby, bo się na nią dość napaliłam. Instrukcja to ponoć 25 stron, ale dobrze wszystko wytłumaczone i gra się łatwo. Miałam kupić Agricolę, ale to gra dla zaawansowanych z tego co czytałam. Kiedyś pewnie ją kupię, ale poczekam z tym jeszcze.

Dietę trzymam, ale po tygodniu nabrałam 1 kg. Wcale się tym nie przejęłam, ale straciłam już nadzieję, że kiedyś będę szczupła. Nie uda mi się przy moim trybie życia, żebym choć do 80 kg schudła to już mnie ucieszy. Dziś białka to może coś zrzucę.

12 grudnia 2015 , Komentarze (18)

Wczoraj był w domu cyrk od samego rana, a raczej od 11 kiedy to miał przyjechać węgiel. Przyjechał po 14. Krzysiek klął i dzwonił do dostawcy chyba z pięć razy. Za każdym razem jest z tym opałem problem. Czeka się po kilka godzin mimo umówienia się na godzinę. Chyba będzie trzeba zmienić dostawcę, bo szkoda nerwów. Z drugiej strony ten dostawca ma małe samochody, a tylko takie do mnie na podwórko wjadą. Po południu trochę czytałam, a później graliśmy w Mistrza słowa i w kanastę. Chciałam w eurobiznes, ale Krzysiek się nie zgodził, bo chciał oglądać mecz.

Wczoraj buszowałam po internecie za grami i kilka mnie kusi. Pewnie z czasem je kupię. No może niektóre. Agricolę może jeszcze w tym roku. Ponoć można w nią grać samemu. Minusem jest to, że trzeba ją zrozumieć, a to ponoć nie jest łatwe. Znam ten ból, bo opis do Osadników Catanu wersji karcianej też był dla mnie początkowo trudny. Można by napisać jaśniej...

Chyba znalazłam dla siebie czytnik. To PocketBook 614 Basic 2. Ponoć dobrze czyta PDF. Teraz tylko pieniądze zebrać i kupić. Nie jest specjalnie drogi. Nie ma oświetlenia, ale ja nie potrzebuję, bo będę czytać w domu przy lampie. Poza tym nauczyłam się konwertować e-booki z PDF na EPUB za pomocą calibre. To bardzo proste i większość e-booków wychodzi w porządku. Czasem jest coś nie tak z polskimi literami, ale czytać się da. Czytnik kupię w Euro AGD stacjonarnym, bo chcę sprawdzić na miejscu  o ile się da. Poza tym jeśli się trafi uszkodzony nie będzie problemu z wymianą.


11 grudnia 2015 , Komentarze (14)

Pomału zaczynam dojrzewać do zakupu czytnika. Czytam dużo, a na komputerze nie lubię. Wiem jednak, że ebooki to przyszłość i trzeba by czytanie ich wreszcie w pełni zaakceptować. Jest ich masa na Chomiku. Tylko zgrywać. Teraz pracuje nad Krzyśkiem. Usiłuję go namówić, bo i on by może z niego korzystał. Na razie jest dość oporny. Podobnie moja mama. Oboje uznają tylko książki papierowe. Ja szczerze mówiąc też takie lubię, ale nie mam już na nie miejsca. Problem w tym, że czytanie PDF na czytnikach np Kindle jest problematyczne, a ja w zasadzie w większości PDF czytam. No i nie wiem co zrobić - kupić czy nie? Chyba muszę jeszcze poczytać na ten temat. Może znajdę odpowiedni.

Wczoraj zjadłam napoleonkę, ale nie zjadłam obiadu. Bilans wyszedł na zero. Dziś ważenie i nie jestem zadowolona, bo nie cały spadek się utrzymał. W niedzielę znowu białka. Czas coś zrzucić.

Dziś nie mam nic pilnego do roboty to pewnie będę czytać. Mam dwie książki papierowe, które mi wczoraj przyszły i kilkanaście ebooków R Cooka, które ostatnio zgrałam. Nudzić się nie będę. Może po południu zrobię jakieś ozdoby na stroik do kuchni albo jeszcze z jedną bombkę decoupage. To już ostatnie luźne dni, bo od poniedziałku zaczynam sprzątać mieszkanie. Trochę mi zejdzie. Nawet wtedy gdy Krzysiek pomoże. Nie znoszę sprzątania, ale czasem niestety trzeba. Jutro po południu jeszcze luz totalny, bo Krzysiek idzie do pracy. Jest wściekły, że mu taki przerywany urlop dali. Nawet to chyba jest niezgodne z Kodeksem Pracy, ale cóż począć. Teraz dyskusje z pracodawcami nie wskazane są, bo można się z pracą pożegnać. Dziś po południu może w coś zagramy np. w Monopol albo w Osadników Catanu albo w karty. Po choinkę kupiłam dla nas Scrabble. Kusi mnie Agricola. Czasem lubimy pograć.

10 grudnia 2015 , Komentarze (42)

Wczoraj wieczorem miałam chwilę słabości. Jakbym mieszkała w mieście pewnie bym zgrzeszyła i zjadła jakąś napoleonkę albo eklera, czekoladę z orzechami, malagę albo Pawełka. W każdym razie coś z kremem. Dziś mi Krzysiek ma kupić, ale jeśli kupi wliczę to do tych 1300 kalorii, które mam zjeść. Swoja drogą nie wiem co mnie napadło, bo specjalnie za słodyczami nie przepadam. Zjem, bo zjem jak mnie ktoś poczęstuje, ale sama rzadko sobie kupuję. Wytrzymuje też bez pieczenia ciast. Nawet nie potrafię luksusów piec i nie lubię. Jeśli grzeszę to wybieram zazwyczaj coś na słono typu chipsy lub coś konkretnego typu dodatkowej porcji frytek czy kopytek.

Dzisiejsze menu: sałatka ziemniaczana, makaron z fasolą, kapustą i boczkiem plus ciastko lub serek homogenizowany, rolmopsy. Waga bez zmian, ale męczą mnie zaparcia. Nie wiem czemu. Po węglowodanach zaparć nigdy nie miałam. Ratuję się Bisakodylem co drugi dzień.

Dziś Krzysiek jedzie do miasta. Ma załatwić zakupy. Wyśle mi też partię kartek. To już chyba ostatnie jakie udało mi się sprzedać przed świętami. Teraz już będę robić imieninowe i urodzinowe. Może dopiero po świętach. Zamówiłam wreszcie gilotynę do papieru to będę robiła też w trochę innym stylu. Takie nakładane. Bardziej bogate. Myślę o serii kociej na bazarki na Facebooku. A może czas pomyśleć o ślubnych i tych na chrzciny? Szczerze mówiąc nie ciągnie mnie do nich za bardzo. Szczególnie do tych dla dzieci. Może kiedyś...

9 grudnia 2015 , Komentarze (12)

Wczoraj na serio zaczęłam  planować święta. Będą tradycyjne, bez udziwnień i wymysłów. Mają być skromne ze względu na moją dietę, ale swojski schab raczej będzie. Krzysiek kupi jutro, włożę do solanki, a w poniedziałek może uwędzę. Będzie na święta i na Sylwestra bo zamrożę częściowo. Mam też zamiar upiec mały pasztet, schab i sernik, który też częściowo zamrożę. Będą śledzie i sałatka. Będą pierniczki i może makowiec. Też swojski. Nie będzie w święta obiadów. Na gorąco będzie to co z Wigilii. Na Wigilię planuję podać tylko siedem potraw. Będą to potrawy, które przygotowywała jeszcze moja prababcia, później babcia i mama z tym, że one podawały jeszcze na stół śledzie, sałatki, owoce i ciasta tak by potraw było 12. Ja kiedyś też tak robiłam, ale teraz już zjeść nie jestem w stanie. Na pewno coś przytyję, ale jak szybko tyję to i szybko zrzucam. Tak, że tragedii nie powinno być. W sumie to może aż tyle nie nabiorę, bo będę jadła sporo białka.

Przedwczoraj zaczęłam robić ozdoby na stroik w pokoju dziennym. Są z gliny, bo muszą być odporne ze względu na koty. Wczoraj je skończyłam, bo już prawie zrobiły się twarde i można je było pomalować akrylami. Miały przypominać pierniczki. Krzysiek się oczywiście przedwczoraj wściekał jak robiłam, bo wzięłam wałek do ciasta i foremki do pierniczków, ale co tam? On się nigdy długo nie złości. Powyzywa, poklnie i za chwilę mu przechodzi. Nie ma się czym przejmować.

Dietę trzymam. Dziś 17 dzień. Waga bez zmian. Dzisiejsze menu: tosty z jabłkiem, miodem i cynamonem, ziemniaki, kotlet mielony plus surówka z czerwonej kapusty plus mandarynka i jogurt, tuńczyk z cebulą i ogórkiem kiszonym.

8 grudnia 2015 , Komentarze (24)

Jestem wściekła, bo jedna z firm z którymi współpracowałam ogłosiła upadłość i straciłam 190,00 zł. Dla mnie to dużo. Żałuję, że nie wybrałam pieniędzy wcześniej, ale trzymałam na czarną godzinę i mam teraz. Opłaciło się jak diabli. Narobiłam się, bo teksty pisałam jeszcze po 2 zł i klops. Drugi portal wprowadził limit wypłat od 75,00 zł, a ja mam 69,00. Pisać już dla nich nie chciałam, bo płacą jeszcze mniej, a tu trzeba będzie, żeby pieniędzy nie stracić. Ech..

Dwa dni temu znowu buszowałam za książkami. Jedną kupiłam, a na drugą się czaję. Tylko nie wiem czy uda mi się aukcję wygrać...Tym samym stos książek na stole rośnie, a półki jak nie było tak nie ma.

Wczoraj po powrocie z miasta zabrałam się za pracę, a później za malowanie. Tym razem były w użyciu akwarele i kredki akwarelowe. Dawno nie malowałam akrylami ani olejami. Mam nawet ochotę, ale w pracowni zimno i to mnie zniechęca. Zaniedbałam też pastele, a trzeba by ćwiczyć i to także portrety, bo zestaw portretowy kupiłam. Mam również jeszcze trzy bombki do ozdobienia. Chodzi za mną taka z motylami. Może by to fajnie wyglądało, a papier mam. Pomyślę...

Dietę trzymam bez zmian czyli zasady dr Pape przy zachowaniu około 1300 kalorii. Z diety jestem bardzo zadowolona. Jem to co lubię i nie tyję, a dzięki białkom raz w tygodniu chudnę. Oby zawsze kilogram lub coś koło tego na tydzień. Na razie dobrze idzie. Ostatnio znowu mam zielone cyferki w postępach diety. Jak ja to lubię...

Rozmnożyły się u mnie myszy w kuchni, że hej. Krzysiek klenie, że tyle kotów, a myszy harcują aż miło. Koty łapią, ale wciąż nie wiadomo skąd się biorą nowe. Pewnie przychodzą z piwnicy, bo podłogi drewniane. U mnie na 12 kotów jest trzech łowców w tym kocur wychowany w blokach. Do tego kastrat. Kiedyś łowiły jeszcze dwa, ale się postarzały. Megusia na dodatek jest po zabiegu usuwania zębów. Nie wszystkie koty już są łowne. Większość zatraciła normalne instynkty.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.