Wczoraj miałam trochę pracy - horoskop na już, tekst na portal o drzewach i wróżenie. Później czytałam książkę. Jedną połknęłam całą i drugą zaczęłam. Buszowałam też po Oferii za nowymi zleceniami. Znalazłam ciekawą ofertę pisania na portal o dietach i medycynie niekonwencjonalnej, ale marne szanse, żebym się załapała, bo jest jak na razie 47 chętnych. Tak dzień zszedł. Dziś już pracy będzie pewnie mniej choć chętni na wróżby pewnie się trafią. Po południu ma przyjechać brat Krzyśka. Pewnie z godzinę posiedzi.
Dietę 8 godzinną z łatwością trzymam. Jem około 1300 kalorii. W zasadzie do 1300, bo czasem trochę mniej. W pozostałe godziny jestem nieco głodna. Zwłaszcza późnym wieczorem. Najgorsze jest jednak to, że nie można pić soków. Piję więc wodę, której nie lubię. Muszę pomyśleć o mineralnej. 8 minut ćwiczeń też jakoś wytrzymuję. Na wadze trochę mniej. Nie wiem czy warto kupić książkę na temat tej diety. Chyba poczekam jeszcze z tydzień i poobserwuję się czy dalej waga spada i wtedy ewentualnie kupię.