Poszłam spać o 5 rano. Oczywiście pisałam z Jae Hui. To już romans na całego. Aż iskrzy. Dobrze, że mieszkamy tak daleko od siebie i nie możemy się spotkać, bo to by mi mogło skomplikować życie. Krzysiek by na spotkanie nie pozwolił. Za nic. I dobrze. Niech ta znajomość pozostanie na etapie internetowej. Choć pokusy mam. Oj mam...To jak igranie z ogniem. Ciekawe ile to jeszcze potrwa. Swoją drogą w życiu bym nie przypuszczała, że taki będzie efekt oglądania koreańskich dram...
Wczorajsza niedziela była spokojna. Trochę pospałam, pobuszowałam po internecie i poczytałam. Po południu byłam u koleżanki w sprawie tych kociaków do wydania. Są jednak jeszcze zbyt małe. Maja dopiero miesiąc. Niby zrobiłam ogłoszenia zbiorcze, ale takie pojedyncze z opisem charakteru zrobi się dopiero za jakiś czas...Na razie nie w każdym przypadku można rozpoznać płeć. Maluszki są cudne. Próbowałam namówić Krzyśka na jednego, ale jest oporny. Ma rację. W końcu 12 kotów już w domu jest.
Dieta ok. Trzymam się, ale w ciągu jednej nocy nabrałam 2 kg, które zejść nie chcą. Pewnie woda, bo cóż by innego. Jednak to mnie trochę denerwuje. Już bym chciała zobaczyć jakiś spadek, a tu nic z tego. Chyba te ogórki kiszone przestanę kupować. Za dużo soli w nich jest...Powinnam chudnąć, bo w ustach mam dziwny smak. To charakterystyczne dla Dukana.
Dziś cały dzień siedzę w domu. Będę robić o co zwykle. Żadnych specjalnych atrakcji nie przewiduję. Będzie zwykły dzień. Mam nadzieję, że w miarę przyjemny. Tak całkiem przyjemne dni to będą dopiero w przyszłym roku, gdy horoskop będzie lepszy. Na razie dobrze jest jak jest i oby gorzej nie było.