Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1487066
Komentarzy: 54480
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2016 , Komentarze (12)

Wczoraj poszłam spać o 4, bo gadałam ze znajomymi z Korei. Dziś też to później będę robić. Przynajmniej z jednym, bo już się umówiliśmy. Jae Hui ma 36 lat i filmową urodę. Jutro  może wstawię zdjęcie, bo mi pozwolił tylko dziś na to czasu nie mam. Zaraz jadę do miasta. Miałam jechać wprawdzie wcześniej, ale zaspałam. Ciekawe co mi się uda załatwić...Plany mam spore  fryzjer i zakup kosmetyków. Jeżeli mi się uda wszystko załatwić to wrócę późno i pewnie od razu siądę do komputera. Interpals uzależnia bardziej niż Vitalia, a moi znajomi są bardzo fajni. Będę też musiała w ciągu dnia znaleźć trochę czasu na sen. Muszę dospać, bo jestem padnięta. Krzysiek może dziś wrócić z pracy później. Już mnie uprzedził, ze mają jakąś pilną robotę. Pewnie wróci zmęczony i od razu pójdzie spać. I dobrze. Wczoraj gdy pisałam z Jae usiłował mi zaglądać przez ramię, ale nie pozwoliłam, bo to tajemnica. Moja i Jae...

Dieta w porządku. Waga spada. Dziś 0,5 kg mimo, że to faza z warzywami. Oby tak dalej. Mam nadzieję, bo ostatnio wcale nie czuję głodu. Co innego mnie ekscytuje i jedzenie poszło w kąt. Teraz musi się udać.


4 maja 2016 , Komentarze (9)

Wczoraj poszłam spać stosunkowo wcześnie. Ze znajomymi z Korei rozmawiałam w dzień i wieczorem. Rozumiemy się coraz lepiej. Obaj są fajni choć mają różne charaktery. Obydwaj są z pod znaku barana. Z tym starszym Jae mam wspaniałe biorytmy. Dziś wstałam po 10 i od razu siadłam przed laptopem. Miałam dzisiaj jechać do miasta, ale pojadę jutro, bo ma nie być światła i nie miałabym co robić. To planowe wyłączenie od 8 do 15. Są już ogłoszenia. Nawet kawy rano nie wypiję. Po południu odpocznę. Oby mi się tylko tego fryzjera udało załatwić. Zwłaszcza martwi mnie obcinanie. Boję się i kolejki w zakładzie i nieudanej fryzury. Niby włosy rosną mi szybko, ale teraz żałuję, że obcięłam. Nie wiem też co z tym balejażem. Chyba się trzeba u fryzjera wysiedzieć, a to mnie pewnie zdenerwuje. 

Dziś siedzę w domu. Nudzić się nie będę, bo zawsze sobie zajęcie znajdę. Co to będzie tym razem jeszcze nie wiem. Planów nie mam.

Dieta ok. Czas szybko leci. Jeszcze tylko 3 dni fazy z warzywami, a później znowu proteiny czyli czas zrzucania wagi. Oby spadała jak najszybciej. Marzę o przekroczeniu magicznej 90. Później będę zrzucać dalej już bez przerw i eksperymentów z inną dietą. Jestem zmotywowana. Wręcz zdeterminowana. Powinno się udać.

3 maja 2016 , Komentarze (6)

No i znowu święto. Siedzimy z Krzyśkiem w domu i każde z nas zajmuje się tym co lubi. Krzysiek kończy książkę historyczną o latach powojennych. Rozwiązywał też krzyżówki. Ja oczywiście siedzę na skype i Interpalsie. Później może zrobię jakąś kartkę albo i dwie. Krzysiek wychodzi z założenia, że niech się baba bawi i zazdrosny o te rozmowy nie jest. Nawet gdy chcę rozmawiać na skypie bierze Pikusia i wychodzi na dwór. Pracy dziś nie mam. Może za to zrobimy ognisko i upieczemy kiełbaski. Niby na Dukanie nie powinnam jeść kiełbasy ze względu na tłuszcz, ale na kawałek bym się skusiła. 

Jutro chcę jechać do miasta po kosmetyki, do fryzjera i po ciuchy typu domowego, bo te co mam są w fatalnym stanie. Nie wiem tylko czy coś uda mi się z ciuchów kupić w końcu szczupła nie jestem. Powinnam też wstąpić do księgarni, bo dawno nie byłam.

Wczoraj poznałam następnego bardzo fajnego Koreańczyka. Jest wysoki i bardzo przystojny. Poszłam spać o 4. Ciekawe co będzie dziś...


2 maja 2016 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień minął mi jakoś tak szybko. Był przyjemny. Nie miałam żadnej pracy i mogłam cały czas spędzać na przyjemnych zajęciach. Trochę czytałam, spałam i pisałam na Interpalsie i Hey Ai. No i na skypie. Powoli z Koreańczyków przerzucam się na facetów z Algierii. Teraz częściej z nimi piszę. Ostatni to prawdziwe ciacho. Jest artystą - muzykiem i kompozytorem. Dobrze się rozumiemy. Wychował się w rodzinie muzułmańskiej, ale sam religii nie praktykuje. Ma dobrze poukładane w głowie. Wczoraj przegadałam z nim z 5 godzin. Jesteśmy umówieni na dzisiaj. Internet to potęga. Nie pierwszy raz to stwierdzam. Dziś miałam jechać do miasta, ale bałam się, że nie wszystko załatwię, bo dzień międzyświąteczny. Pojadę więc w środę. To co mam załatwić mi nie ucieknie. Po południu będę leniuchować z tym, że może coś artystycznie podziałam. Dawno nie malowałam. 

Od dziś przez 5 dni druga faza diety Dukana. Będę jadła raz dziennie surówkę. Warzywa już kupione. Na razie jestem z diety zadowolona. Ani raz nie byłam głodna. Grzeszek był jeden - jabłko w sobotę. Krzysiek chciał mnie skusić ciastkami, ale nie uległam. Popsioczyłam i dał mi spokój. Ciekawe co dziś kupi i co mi zaproponuje. Jedzie na zakupy to coś pewnie przyniesie. Oby nie chipsy, bo mogę ulec.

1 maja 2016 , Komentarze (33)

Dziś poszłam spać o 6:30, bo rozmawiałam z Tae. Spałam godzinę, napisałam post i idę spać dalej. Ostatnio mniej śpię. Wystarcza mi około 8 godzin. Kiedyś spałam 10. Teraz ratuję się kawą. Piję 3, ale bardzo słabe z pół łyżeczki. Kiedyś to była lura. Teraz się przyzwyczaiłam. Moje posiłki od jakiegoś czasu są bardzo monotonne. Jem to samo codziennie. Niby na Dukanie można kombinować i jeść całkiem smacznie, ale mnie się nie chce. Jem jajka, pieczone mięso, tuńczyka, twaróg z cynamonem i słodzikiem i ogórki kiszone. Tych jem całkiem sporo. Może dlatego waga mi nie spada szybciej. Czasem jem też makrelę i rybę z sosem musztardowym lub pomidorowym pieczoną w folii. Za rybą z folii nie przepadam. Jest moim zdaniem bez smaku, ale panierek na Dukanie nie wolno chyba, że z otrąb...Ostatnio jadłam bułki z otrąb i twarogu i placki z twarogu. To lubię tylko mi się robić nie chce. Krzysiek je normalnie. Odchudzać się nie chce, a powinien, bo ma z 10 kg nadwagi. Buntuje się jednak. Ostatnio było u nas głośno, ponieważ Krzysiek zaczął zapuszczać wąsy. Zawsze je miał. Zgolił gdy się poznaliśmy. Ja zarostu poza takim jednodniowym nie znoszę. Stwierdziłam, że wygląda koszmarnie, ale nic to nie dało. Zapuszcza dalej. Uparł się i nic do niego nie dociera. Chyba będę musiała odpuścić i dać mu spokój. Ciekawe i której wstanę....

30 kwietnia 2016 , Komentarze (38)

Dzień umyka za dniem i znowu sobota. Mam zamiar spędzić ją trochę na pracy i trochę na przyjemnościach. Do napisania mam dwa teksty po 300 słów. Później mogę leniuchować. Pewnie po południu pośpię jak to mi się ostatnio często zdarza. Krzyśka nie będzie. Będzie za to cisza i błogi spokój. Nie wiem jeszcze jak ale tych Wikingów muszę obejrzeć. Są też pewnie gdzieś nowe odcinki Downton Abbey i Gry o tron. Są też przecież i dramy...Jest w czym wybierać. Nie wiem, ale może pójdę też na chwilę do koleżanki. Warto by trochę plotek usłyszeć, bo ja nigdzie nie bywam i nic co się dzieje do moich uszu nie dociera.

Wczorajszy dzień upłynął spokojnie. Część czasu straciłam na rozmowach na skype i Interpalsie. Lubię takie dni. Za parę dni maj i wenus wejdzie do znaku byka. Zacznie mi sprzyjać. Życie stanie się jeszcze przyjemniejsze, żeby tylko te ciężkie planety nie przeszkadzały. Część będzie mnie nękać do lutego przyszłego roku. Jedna dłużej. Muszę ten czas jakoś przeżyć. Wyjścia nie mam. W przyszłym roku odetchnę. Ciekawe ile schudnę do tego czasu jeśli diety nie przerwę. Na razie się trzymam...

Wczoraj bardzo interesujący mężczyzna z Algierii złożył mi propozycje małżeństwa. Jest młody i przystojny. Hm...


29 kwietnia 2016 , Komentarze (20)

Miałam wczoraj wyjść do ogrodu, a nie wyszłam, bo mi się nie chciało. Krzysiek poszedł trochę chwastów wyrwać. Później tylko na mnie pomstował, że leniwa jestem. Fakt robić w ogródku mi się nie uśmiecha. To masa roboty, połamane paznokcie, a zbiory małe, bo ziemia licha. Zupełnie serca do tego nie mam. W przyszłym roku już warzywnika nie będzie.

Po kilku dniach gadania z facetami zaczyna mnie to już troszkę nudzić. Mam też pewne obserwacje. Mężczyźni z Korei zwłaszcza nieco starsi są raczej mało otwarci i niechętnie piszą o sobie. Nie wiem z czego to wynika i dlaczego się tak zachowują skoro szukają przyjaźni. Ci z Afryki /Dubaj, Algieria/ wręcz przeciwnie. Są otwarci, kontaktowi i bardzo pewni siebie. Chcieliby też narzucać własną wolę. Ciekawe czemu nie napisała do mnie żadna kobieta...Portal jest po angielsku i może coś źle kliknęłam.

Dieta w porządku. Cieszy mnie to.

Wczoraj próbowałam obejrzeć Wikingów i nie udało mi się. Chyba będę musiała sobie serial odpuścić niestety...

28 kwietnia 2016 , Komentarze (12)

Wczoraj spędziłam nawet przyjemnie czas. Dzień byłby cały udany  gdyby nie awaria światła, która trwała 4 godziny i to w czasie gdy byłam na InterPalsie i chciałam popisać. Pisałam za to później. Siedziałam też na Skype oczywiście gadałam z młodym przystojniakiem Raulem. To moje ostatnie hobby. Pewnie kryzys wieku średniego mnie dopadł, że praktycznie tylko młodzi faceci mnie kręcą. Zwłaszcza wysportowani. Raul wprawdzie sportów walki nie uprawia, ale za to surfing. Też może być. Później oglądałam dramę. Krzysiek wrócił z pracy wcześniej i oglądał hokej, a później rozwiązywał krzyżówki. Spać poszedł o 23. Ja oczywiście w nocy po 2. Zupełnie rozstroiłam sobie zegar biologiczny. Chodzę spać coraz później, a miałam zasypiać tuż po północy.

Dukan już trwa tydzień, a ja schudłam tylko 2,2 kg. Mało, bo to faza uderzeniowa. Od poniedziałku będę jeść warzywa. Myślę o surówce raz dziennie. Schudnąć muszę. Jestem zdeterminowana i zmotywowana. Długa droga przede mną. Kiedyś też pewnie będę ćwiczyć. Może calanetis, bo brzuch mam w fatalnym stanie. Nie wiem jeszcze, bo ponoć te ćwiczenia są zabronione przy skłonności do podwyższonego ciśnienia, a mnie przecież skacze i czasami mam podwyższone...

Dziś zaplanowałam wyjście do ogrodu. Trzeba coś porobić, bo już jestem spóźniona z niektórymi pracami. Wcale mi się nie chce. Jutro też chyba wyjdę. Wieczorem chyba będę coś działać artystycznie albo czytać.

27 kwietnia 2016 , Komentarze (11)

Wczoraj byłam sama w domu. Krzysiek wrócił po 22. Dziś też tak będzie, bo idzie do pracy. Wczoraj sporo spałam. Siedziałam też na InterPalsie i trochę na Skype. Coś ostatnio jestem nastawiona na ludzi - sporo rozmawiam, piszę i sprawia mi to przyjemność. Wieczorem oglądałam dramę Pinokio. Trochę też czytałam. Artystycznie nic ostatnio nie działam. Nie bardzo mnie do tego ciągnie. No cóż wena mnie opuściła ale pewnie za jakiś czas wróci...Tak bywa.

Dietę ścisłą trzymam od kilku dni, a na wadze jak było tak jest. Nie wiem czemu. Dukan zawsze na mnie działał, ale ponoć podejście kolejne jest trudniejsze i waga spada wolniej. Trzeba przetrzymać. Na razie zmiany diety nie przewiduję. Lubię dukana.

Wczoraj poznałam nowego faceta. Jest z Dubaju. Ma 184 cm wzrostu i jest bardzo przystojny, choć typ raczej męski. Ma 30 lat. Pogadaliśmy kilka godzin też na Skypie. Starał się mówić do mnie po polsku, bo miał tłumacza elektronicznego głosowego. Bardzo przydatna rzecz, ale mnie na nią w tej chwili nie stać. Szkoda. Krzysiek mi oczywiście na to pieniędzy nie da, bo to według niego fanaberia. Muszę uzbierać jakby co.

Jeśli chodzi o języki to jestem raczej tępa. Piszę od kilku dni i ledwie kilkanaście angielskich słówek rozpoznaję. Wstyd.

26 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Wczoraj jednak w mieście nie byłam, bo listonosz zbyt późno przyniósł pieniądze. Krzysiek wysłał paczkę na bazarek dla kotów. Wysłałam butelkę, lampion, zawieszkę, kamień, kartki i magnesy.  Dziś Krzysiek pojechał rano na pogrzeb do  Ryk. Wróci wieczorem. Wyjechał niezadowolony, bo nie miał wcale na tą podróż ochoty. Pewnie wróci padnięty. Ja do miasta jadę jutro... Co dziś będę robić nie wiem. Pewnie obejrzę do końca dramę i pewnie pogadam na InterPalsie.

Od kilku dni Pikuś cierpi. Znowu potłukł sobie łapkę i ta go boli. Jest coraz lepiej i staje na niej więc do weterynarza nie poszliśmy. Kurczę czyżby się zaczął starzeć co przy jego ruchliwości skutkuje kontuzjami? Przecież ma dopiero 8 lat. To nie tak dużo na małego pieska. Żal mi go, bo jest smutny. W pierwszy dzień nawet jeść nie bardzo chciał i tylko leżał przy Krzyśku.

Dieta ok ale nie chudnę choć wymiary chyba spadają, bo pierścionki luźne.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.