Wczoraj trochę odpoczęłam, wyspałam się, odreagowałam. To co miałam zaplanowane do zrobienia jednak zrobiłam. Przed wieczorem poczułam się źle. Byłam jakaś taka poddenerwowana, rozbita. Dobił mnie oczywiście mecz. Dopiero zabieg reiki trochę pomógł.
Dziś wstałam o 9 z trudem i niechęcią. Pada deszcz, a wtedy fajnie mi się śpi. Wstać musiałam, bo Krzysiek szedł do sklepu i trzeba było nakarmić zwierzęta. Teraz piję kawę i planuję dzień. Z pewnością będę wróżyć, pewnie pisać. Powinnam naskrobać coś na blogu, bo dawno wpisu nie dodałam. Co poza tym? Jeszcze nie wiem. Jestem dziś gnuśna i rozleniwiona. Nawet uczyć mi się nie chce. Ciągle ziewam. Chyba wrzucę na luz... W końcu jutro też jest dzień.
Dorota1953
5 września 2016, 15:32Najważniejsze, że plan wczorajszy wykonałaś :) Niecodziennie trzeba działać na zwiększonych obrotach. Nieraz przyda się odpoczynek :) Powodzenia :)
araksol
5 września 2016, 17:15i dzisiejszy też
ewaka6
5 września 2016, 14:25Czasem trzeba się wyluzować :)
araksol
5 września 2016, 17:14a pewnie
czarodziejka10
5 września 2016, 11:16U mnie też pogoda nadająca się tylko do zakopania się pod kocyk . Ale życie stawia twarde warunki i muszę przesiedzieć w pracy 9 godzin bez opcji wrzucenia na luz
araksol
5 września 2016, 17:14ja juz po pracy typu pisania. Zmobilizowałam się
ellysa
5 września 2016, 10:59ja tez ogladalam mecz i wstydze sie za Polakow ....z takim Kazachem zremisowac i tak sie zachowywac....zenada...masz racje jutro tez jest dzien:)
araksol
5 września 2016, 17:13o nie ja nie oglądałam ....wyszłam