Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1558729
Komentarzy: 55748
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 stycznia 2025 , Komentarze (25)

Od dziś dieta. Przechodzę na zupy. Właśnie wstawiłam krupnik na pęczaku z grzybami, marchwią, cebulą. Dodam jajka na twardo i jogurt. Druga zupa brokułowa z makaronem. POwinny być 3 zupy, a u mnie będą 2. Trzy porcje na dzień po około pół litra. Połowa gęste a połowa rzadkie. Do tego kefir i 1 mandarynka. Zakazane jest zagęszczanie zup mąką. Zakazane są sery i wędliny, pieczywo, kostki rosołowe, wszystko co smażone. Zobaczymy jak mi pójdzie. 

Waga 90,2   

talia 104

biust 124

Dziś mi Krzysiek kupi przyprawy ziołowe/sypkie/. Może bataty, tuńczyk, cukinię i soczewicę, paprykę.

Sms do koleżanki w sprawie Kronik Akaszy wysłany. Zaraz idę szukać książki, które mogą mi pomóc opanować emocje, bo u mnie otyłość ma podłoże psychiczne.

Wczoraj pokazała mi się reklama kurtek narciarskich i jak nigdy mi się nie podobały, tak teraz niektóre uznałam za fajne. Nie kupię oczywiście w tym roku, bo mam 4 kurtki zimowe zdatne do noszenia. Nigdy nie lubiłam odzieży sportowej, a teraz mi sie podoba. Co mi się stało nie wiem. Zawsze to były ciuszki raczej kobiece, seksi. Moze uznałam, ze już takich w moim wieku nie wypada za bardzo? No ale sportowe też noszą raczej młodsze osoby.

Dziś powinnam zadzwonić do przychodni, bo chcę się umówić na ostatnie szczepienie na tężec. Zawiezie mnie brat Krzyśka, bo nie pracuje już od stycznia. Na razie jest jeszcze na urlopie, a po wykorzystaniu wcześniejsza emerytura.

Wczorajszy spacer był dość trudny i męczący dla mnie. Pozornie męczący, bo tętno 93. Przeszliśmy niecałe 2,5 km ale szybkim krokiem. Trasa była częsciowo drogą, a częściowo lasem. W lesie i na bocznej drodze śniegu, a raczej błota sporo i trzeba było uważać, bo ślisko. Dobre podeszwy w butach niewiele pomogły. Do tego poszłam w podkoszulce, cienkim swetrze i kamizelce. Kurtka też dość cienka, ale było mi gorąco, a ja nie lubię się pocić. Spaliłam prawie 200 kalorii i to jest plus. Do tego odkryłam trzy nowe trasy. Nie wiem jakie długie. Wypróbuję wkrótce gdy będzie więcej czasu. Widziałam 2 piękne sarny przebiegające przez drogę w lesie. Nie obyło się bez strachu. Gdy wychodziliśmy z lasu, podjechały dwa samochody. Zanim się zdążyłam zastanowić po co z samochodów zostały wypuszczone luzem 3 duże psy bez kagańców. Jeden zaczął szczekać, a jeden ruszył do nas. Karny był i na słowa opiekunki a ty gdzie, natychmiast zawrócił.

6 stycznia 2025 , Komentarze (19)

Pomału nakreślam plan. Chcę schudnąć szybko choć 8 kg. To potrwa około 2 miesięcy. Motywacja jest potrzebna i już ją mam, ale obsesja i stres są zbędne. Potrzebne wyciszenie, bo stres przeszkadza. Kortyzol choćby. Od jutra dieta i jutro skontaktuję się ze znajomą w sprawie kronik Akaszy. Zobaczę na czym to polega. Musi być przerwa 24 godziny od ostatniego kieliszka alkoholu, a ja dziś piłam drinka. Słaby bo słaby ale był i moze jeszcze jeden będzie. Dziś jeszcze poszukam książki o psychodietetyce. To wartościowa pozycja. Kilka dni temu odstawiłam dwa leki od psychiatry, bo jeden działał depresyjnie i tuczył, a drugi łatwo uzależniał. Mam jeszcze dwa leki w dawce przepisywanej na nerwice. Tych nie odstawię. Na razie czuję się dobrze i śpię, a brałam je głownie z powodu bezsenności i pobudzenia psychicznego. Teraz mnie wycisza joga, medytacja i reiki. Moze to wystarczy. W najbliższym czasie skontaktuję się z psychologiem- terapia skoncentrowana na rozwiązaniach i umówię się na wizytę. Przypuszczam, że może ich być do 10, bo to szybka terapia. Mam też książkę na ten temat i ją poszukam. W szkole ta terapia była bardzo polecana na uzależnienia, a ja jestem uzależniona od jedzenia. Moim największym problemem jest znalezienie sobie czegoś co mi sprawi taką samą przyjemność jak jedzenie. Mogłabym ją sobie serwować zamiast jedzenia. Do tej pory nie znalazłam. Mnie np. sprawia przyjemność poczucie satysfakcji. Dlatego tak lubię dietę gdy waga spada. Najłatwiej jeden nałóg zastąpić innym. Ostatnio lubię spacery.

W sobotę było w domu zimno. Rano 15, a później ledwie 20. To albo wina pieca, bo jest uszkodzony albo wina opału. Węgiel może być zleżały. Ja umyłam wieczorem głowę i zmarzłam. 

Nie wiem jak można być alkoholikiem. Piłam w święta, sylwestra, nowy rok i piję dziś. Mam przesyt i prędko pić nie będę.

Z moją sprawnością jest źle. Nie aż tak, żebym nie mogła wstać z kanapy czy chodzić. Nogę na nogę też zakładam. Mam jednak problem z jogą. Z trudem wykonuję niektóre ćwiczenia. W pozycji dziecka gniecie mnie brzuch. Mam problem ze skłonem w przód. Już nie dotykam głową do kolana, gdy robię skłon w przód. Z trudem wstaję z podłogi. Pięknie nie ma co. Ważę chyba koło 90 kg. Może trochę mniej. Wstyd. Zważę się jutro. Wczorajszy spacer był bardzo przyjemny. Na bocznych drogach ślisko, nawet lód. Byliśmy w lesie i śnieg nieubity dość głęboki. Zawróciliśmy, bo były świeże ślady dzika. Mikuś węszył. Gdyby nie wyjazd na koncert, spacer byłby dłuższy o jakieś 1,5 km, ale poszlibyśmy inną drogą. Było ponad 2 km.

Dziś już chcę ugotować pierwszą zupę na jutro. Chcę porcję zjeść rano we wtorek. Myślę o kapuśniaku z kapusty kiszonej i grzybów z ziemniakami.

Wczoraj Mikuś dobrał się do Krzyśka zupy, która stygła na stole. Zjadł pół talerza zanim Krzysiek zauważył i tylko się oblizywał. To była grzybowa z marchwią i makaronem na maśle i z jogurtem. Swojego mięsa nie tknął. On lubi jedzenie gotowane. Mięso swoje nie za bardzo. Lubi wędliny, kanapkę z pasztetową, schab, szynkę, mleko, parówki. Wiem, że tego nie powinien jeść, ale czasem to jedyne wyjście, bo mięsa swojego nie chce i ucieka pod kanapę. Badania ma dobre i według lekarza wygląda dobrze. Może mu to więc nie szkodzi. No ale młody jest... Rozmawiałam z weterynarzem i tragedii nie widzi jeśli takie rzeczy je tylko czasem i niedużo.

5 stycznia 2025 , Komentarze (12)

Jestem tak przejedzona, że mam dość. Czuję do siebie obrzydzenie wręcz. Brzuch mi urósł i podbródek. Z trudem ćwiczę, wychodzę z wanny. Pierścionek musiałam zdjąć, bo był ciasny. Tragedia. Byle do wtorku. Wtedy się zważę i zacznę dietę. Ulży mi. Coś zacznę robić z sobą by poczuć się lepiej. Mam nadzieję, że efekty przyjdą szybko, że mi ulzy jak najprędzej. A tu jeszcze jedna atrakcyjna kobieta po 60 tce. To Pani Małgorzata Osuch. Jest nauczycielką jogi i ciagle pracuje. To biczowanie siebie jest konieczne w moim przypadku, bo mnie mobilizuje do walki. Gdy z sobą postępuje delikatnie i chcę sprawić sobie przyjemność opycham się bez umiaru i tyję. Jedzenie to moja największa chyba przyjemność w  życiu. Na razie jestem przerażona, bo wróciły epizody zwracania po przejedzeniu. Nie zdarza się to często, ale moze prowadzić do bulimii.

Wczoraj była piękna pogoda- śnieg i lekki mrozik. Niestety nie udało się wyjść na dłuższy spacer, bo Krzysiek szedł do pracy po południu. Wyszliśmy na chwilę. Mikuś zrobił co miał zrobić i z powrotem do domu, a Krzysiek do pracy. Nawet nie wiem czy by sie dobrze chodziło po lesie, bo śnieg był dość głęboki, a szlaki nieprzetarte. Buty sprawdziły się na sto procent. Ja byłam ze spaceru bardzo zadowolona. Mikuś oczywiście też. Miał cały pyszczek i brzuszek w śniegu. Później sie suszył na poduszce przy piecu.

Wszystkie moje plany na ten moment z powodu otyłości biorą w łeb. Jestem przygnębiona i tylko o odchudzaniu myślę. Miało być malowanie, antologia, nauka, konie a nie ma nic. Muszę schudnąć choć 8 kg i wtedy do planów wrócę. Teraz będę pracować tylko nad zrzuceniem wagi. PO święcie ruszam z dietą. Do tego dojdzie konsultacja z kronik Akaszy, może hipnoza regresyjna, moze terapia skoncentrowana na rozwiązaniach, może psychodietetyk. Nie wszystko na raz oczywiście. POwinnam poszukać książki o psychodietetyce...

Dziś idę na koncert. Czy pod koniec lutego pójdę na Jezioro łabędzie jeszcze nie wiem. Bilety dość drogie, szybko sie rozchodzą, a ja nie wiem jaki będę mieć nastrój. Idę sama.

4 stycznia 2025 , Komentarze (55)

Dziś muszę przygotować ubranie na jutrzejszy koncert. To koncert w sali teatralnej, a nie retransmisja i strój powinien być nieco lepszy. Krzysiek nie idzie. Jadę z sąsiadem, a wrócę taksówką. Iść mam ochotę, a stroić się nie. Nie przykładam wagi do wyglądu ani swojego ani innych. Nie czuję się lepiej gdy mam na sobie lepsze ciuchy czy mam zrobiony makijaż. Robię to, bo tak wypada. Nie chcę po prostu wyjść na kogoś bez kultury. Nie doceniam wykwintnego stroju u innych. To wszystko, takie podejście mi bardzo ułatwia życie. Patrzę na wnętrze ludzi i doceniam serce. Nie tracę czasu na buszowanie po sklepach w poszukiwaniu ciuchów, nie przesiaduję u kosmetyczki.

Mam a raczej miałam znajomą na Podlasiu. Kiedyś byłyśmy dość blisko. Trochę nas łączyło i było o czym rozmawiać. Obie mamy stado kotów. Też jest ezoterykiem- tarot. Mieszka na wsi. Ma ogród nie tylko kwiatowy. Zajmuje się rękodziełem. Pisała bloga. Był czas gdy dzwoniłam do niej co tydzień. Ona czasem też. Od jakiegoś czasu ona nie dzwoni. Nie oddzwania, nie odpisuje na smsy. Spytałam ją wprost czy chce zakończyć znajomość to powiedziała, że ma masę zajęć i zapomina oddzwonić. Nawet na smsy z życzeniami świątecznymi nie odpowiada. Chyba czas zakończyć znajomość. Nie ma sensu biegać za kimś komu nie zależy. Trochę szkoda, ale ja się już więcej nie odezwę.

Od wtorku dieta. Będą zupy. Wczoraj przeczytałam wszystko co napisałam kilka lat temu w grupie Moniki Honory. To kopalnia wiedzy. Wtedy schudłam 16 kg w 5 miesięcy. Teraz też tak chcę. Teraz zima i gorące zupy lepsze od sałatek na diecie plaż południowych. Dieta typu karniwory też mi nie bardzo leży. Trzeba będzie gotować i bardziej się przyłożyć. To zupełnie inne gotowanie. Już zapomniałam co gotowałam wtedy. Zapomniałam jak gotować zupy.

Wczoraj znowu się przejadłam, bo Krzysiek był na zakupach. Były nawet chipsy i czekolada. Nie ważę się z tchórzostwa.

Wczoraj oglądałam galę w programie I i widziałam Grażynę Torbicką. Ma 65 lat, a wygląda jak moja córka. Wiem ma pieniądze i dba o siebie, ale i tak dotarło do mnie, ze wyglądam strasznie. Ona jak seksowna kobieta, a ja jak babcia, seniorka, staruszka. O niej by nikt nie powiedział seniorka. Wstyd. Czas się chyba na serio wziąć za siebie. Tylko czy to co straciłam uda się odzyskać? No i tak na prawdę po co mi to? Chodzi głownie o sylwetkę. Ona smukła, drobny biust, płaski brzuch a ja szafa. Inna sprawa, że mój biust gigant nigdy nie był na tyle kształtny, żebym mogła założyć suknię o takim kroju jak ona miała wczoraj. Musiałabym chyba ważyć z 50 kg by mieć taki brzuch. Nic to pocieszyłam się połową pizzy...Koncert wyłączyłam, bo i tak mi się nie podobał... To nie zazdrość, a stwierdzenie faktu...

3 stycznia 2025 , Komentarze (28)

Ostatnie zakupy typu świątecznych. Od wtorku już ścisła dieta chyba typu karniwory. Chcę zrzucić około 5 kg w miesiąc. Oby się udało. Zobaczymy co będzie z trawieniem. Na razie zaparcia opanowane. Są środki na przeczyszczenie i dodałam więcej otrąb. Czopkow glicerynowych już nie używam. Teraz biorę tylko dulcebios i senes co drugi dzień. Musiałabym jeść bardzo duzo by środki odrzucić. To nierealne. Kilka dni więcej niz 1300 kalorii i szybko tyję. U mnie 7000 kalorii na kg to mit. Potrafię nabrać kilogram  po 2000 kalorii. Po Trzech królach, moze w środę zacznę pracować nad moimi emocjami mającymi wpływ na otyłość. Powinny być sesje EFT, ale ja sobie za bardzo z nimi nie radzę. A może powinnam pomyśleć o diecie zupowej? Nie było by pokus w dni zakupów, bo nic nie wolno tylko zupy i kefiry. Pomyślę. Kiedyś na niej schudłam 18 kg chyba w niecałe 4 miesiące.

Niby chudnę i na diecie plaż południowych i na typu karniwory, ale zdarzają mi się dni w które jem więcej tego co dozwolone. Przez to waga spada wolniej. Nie potrafię też na tych dietach zbyt długo wytrzymać, bo pod koniec schodzę do 350 kalorii i jestem głodna. Na diecie zupowej głodu nie czuję, a waga spada i tak. Dobre jest to, że można jeść strączkowe, ziemniaki, kaszę i nie tęskni się za tym. No może spróbuję. Zobaczymy jak dieta zadziała na mnie teraz. 

Kilka dni temu myślałam nad celami na rok 2025. Problem w tym, że nie wszystko zależy ode mnie.

- remont pokoju Adriana

- remont dachu

- żwirek na cmentarzu

- wynająć mieszkanie po babci

- skończyć kurs parapsychologii ESKK

- schudnąć do 78 kg i utrzymać

- 30 książek

- 12 obrazów akrylowych

- 20 akwareli

- wyciac swierki

- porządek mama do końca

- porządek garaż

- pociąć meble

- konie

- tomik? lub antologie

Chciałabym też wrócić do nauki rosyjskiego. Znam go na poziomie B1, a chciałabym zdobyć B2 i mieć na to dokumenty. Z angielskiego chyba zrezygnuję na stałe. Mam poziom początek A2 jeśli chodzi o pisanie i nie potrafię wcale mówić.

Wczorajszy spacer był niezbyt przyjemny z powodu wiatru. Poszliśmy nieco dalej w las, ale trzeba było wracać, bo chmury groziły deszczem. Dziś zimno, ale może uda się wyjść...Lekki deszcz nie jest przeszkodą, ale w ulewę nie wyjdziemy. PO zmroku nie chodzimy, bo dzików dużo i chodzą nawet główną drogą, bo poryte...Wczoraj padał śnieg i leży...

Zapisałam się na dwa webinary na temat związku z mamą. Niby mamie wybaczyłam ale to nie oznacza, że funkcjonuję normalnie. Nasze niezbyt dobre relacje, rywalizacja, poczucie, że nie byłam kochana wpłynęły na mnie. Chyba powinnam to przepracować, ale czy to mi sie opłaci w tym wieku. Psycholog tani nie jest.

https://vitalia.pl/a>

2 stycznia 2025 , Komentarze (10)

Wstałam dziś wcześnie. Niebo powitało mnie niezwykłymi barwami. Było różowo-pomarańczowo, złote. Chyba wschód słońca. Tuż przed. To było piękne. Zdjęc nie zrobiłam, bo by musiały wyjść domy sąsiadów. Niebo zachwycało między nimi. :)

Wczoraj byliśmy na krótkim spacerze. Szkoda, bo pogoda była ładna choć wiatr. Czekaliśmy jednak na brata Krzyska, który miał przyjechać naprawić światło. Poza tym był noworoczny koncert wiedeński, który koniecznie chciałam obejrzeć i wysłuchać. Nie zawiodłam się i światło też zrobione.

Znalazłam oferty kuligów w dzień i w nocy, blisko i tanio. Mogłabym spełnić kolejne marzenie :) Problem tylko z tym, że to okolice Zawiercia i moze być problem ze śniegiem. Mnie zależy na kuligu klasycznym saniami. Bryczkami jeździłam wielokrotnie w Zakopanym. Jeździłam też po Rabce. To była dla mnie duża atrakcja.

Odkąd mam choinkę ciężko mi się ćwiczy jogę. Nie wszystkie asany jestem w stanie zrobić, bo ciasno. Miał być pokoj Adriana skończony i nie jest...Ech...

Przyszły mi rachunki na światło. Będę płacić około 200 zł miesięcznie. Ujdzie, bo i terma i maszynka do gotowania i grzejniki. Oby tylko dopłaty za dużo nie było później.

JAK SZANOWAĆ SIEBIE W 2025 ROKU:

1. Przestań gonić za tymi, którzy nie gonią za Tobą.

2. Nie błagaj o uwagę.

3. Mów tylko tyle, ile naprawdę trzeba.

4. Inwestuj w siebie i rób to, co Cię uszczęśliwia.

5. Zawsze dawaj z siebie wszystko.

6. Realizuj swoje cele i bądź człowiekiem czynu.

7. Szanuj swój czas.

8. Nie zostawaj w relacji, w której nie czujesz się szanowany i doceniany. Odsuń się.

9. Naucz się wydawać pieniądze na siebie bez wyrzutów sumienia.

10. Czasem bądź mniej dostępny.

11. Traktuj innych tak, jak sam chcesz być traktowany.

12. Dwa nieodebrane połączenia wystarczą. Jeśli komuś zależy, oddzwoni.

I pamiętaj - pozostań dobrym człowiekiem/autor nieznany/

Jedzenie dziś skromne. Będzie sałatka z pekinki i tuńczyka, jajecznica z cebulą i pieczarkami. Może kotlet z buraka. Najbliższy cel to 85 kg.

1 stycznia 2025 , Komentarze (26)

Szczęśliwego roku dla Wszystkich... Wczoraj o 18 zgasło mi światło w połowie domu. Musiałam ciągnąć przedłużaczami z drugiej części domu. Do tego moje kocięta, koteczki siostry dostały szału i zaczęły się rzucać na Mikusia. Tak było przez caly wieczór. Musiałam je wynieść, bo Mikuś się odgryzał i mogło dojść do nieszczęścia. Do tego Kajtuś załatwił się w miejscu na którym siedzę na kanapie, a ja na tym usiadłam. Takiego miałam sylwestra. Internet tylko w telefonie. Nie mogłam słuchać mojej muzyki, bo mi słuchawki nie działają. Nie mogłam czytac. Nie mogłam oglądać netflixu. Krzysiek w pretensjach, że mam stary dom, rupieć według niego. Jedyne co miał do zaoferowania to sex. Wściekłam się i była awantura. Dość mam molestowania, obmacywania bez mojej zgody itp. przesądza. Chyba to trzeba zgłosić lekarce. Obrzydził mi sex.

Coraz poważniej myślę o rowerze. Rozmawiałam z Krzyśkiem i nie jest do pomysłu wrogo nastawiony. Teraz pracuje i nie bardzo to realne, ale na emeryturze raczej tak. Potrzeba by jednak kupić dwa rowery, bo Krzyśka ledwie dyszy. Nie bardzo wiem jakie rowery potrzebne. Chcę jeździć po leśnych ścieżkach głownie. Tam gdzie nie ma ludzi, samochodów. Trochę czytałam o tym i górski chyba odpada, bo po aż takich wertepach jeździć nie zamierzam. Miejski odpada na sto procent. Pozostaje trekkingowy albo crossowy. Raczej chyba crossowy, bo ma grubsze opony. Do rozważenia jest wielkość kół. Niby 26 bardziej dopasowany do mojego wzrostu i bardziej zwrotny, lżejszy, ale 28 szybciej jeździ. Jest jeszcze coś takiego jak wielkość ramy. Sebastian chce mi przywieźć swój rower. Ponoć świetnie lekko jeździ i ma grubsze opony, ale nie wie jaka wielkość kół.

Znalazłam wrotki no i nie wiem. Są tanie, bo używane, na kauczukowych kólkach dla początkujących. Trochę czytałam na temat nauki i upadki są częste. Oczywiście trzeba też kupić ochraniacze. Trochę się tych upadków obawiam. Lekka i sprawna nie jestem, ale bardzo chciałabym spróbować... Nauka w moim wieku ponoć jest możliwa. Ja mam kości mocne, bo w życiu nie byłam połamana. Nie interesuje mnie jazda wyczynowa tylko rekraacyjna. Obok mojego domu jest droga bardzo rzadko uczęszczana- asfalt na uboczu. Chodzimy tam z Mikusiem. Było by gdzie jeździć. Podobno z jazdy korzyści są spore.

Chciałabym wprowadzić więcej ruchu. Myślę o godzinie dziennie poza okresem letnich upałów. Teraz mam około 15 minut jogi i około 20 minut spaceru/szybkiego/. Coś by się jeszcze przydało. Gimnastyki czy to z ciężarkami czy bez skoki, pajacyki wymachy itp bardzo nie lubię. W sezonie ciepłym jest trochę ruchu koło domu. Myślę i zdecydować się nie mogę. Na konia wsiąść nie mogę, bo za dużo ważę. Rower jeśli się Sebastian nie rozmyśli będzie wiosną najwcześniej. Pozostają wrotki. Niby mogę kupić, ale co z upadkami? Trochę strach...

Sylwester minął. Był spacer z tych dłuższych po lesie. Ponad 2,5 km szybkiego marszu. Tak pokazała opaska. Szliśmy 30 minut. Puls 86 i lekko krótki oddech no i kręgosłup poczułam, ale wróciłam bardzo zadowolona. Mikuś też. W lesie wycięte stare, wiekowe drzewa i wszędzie szkólki. Drzewka na pół metra. Sosny pomalowane na szczycie, żeby nikt nie ukradł. Pogoda ładna- słońce i lekki mrozik, bo kałuże zamarznięte.

31 grudnia 2024 , Komentarze (10)

Dziś sylwester. My siedzimy w domu. Miałam gotować bigos, ale że nie chcę jeść Krzysiek kupił sobie w sklepie. Ja się go nie chwycę, bo może być z drobiem. Sałatka będzie dla nas obojga. Zjemy jajka w sosie tatarskim, kapustę kiszona z grzybami. Na razie jem tylko mniej i bez węglowodanów. Coś typu diety plaż południowych. Zobaczymy jak waga będzie spadać. Spróbuję wytrwać do końca marca o ile efekty będą. Apetyt już straciłam. Pomogły zabiegi reiki. Jem 3 x dziennie i nie podjadam.

Dziś dzień ma być przyjemny. Będzie trochę czytania, muzyki, telewizji ale History lub Wild, a nie imprezy. Będą moje codzienne zajęcia typu Reiki, medytacje.

Od kilku dni pszenica wysypywana dla ptaków nie jest wyjadana. Nie wiem co się dzieje. Może pojawił się jakiś drapieżnik i ptaki się boją zjadać z ziemi. Kotka od sąsiadki ma już kilka lat i bywa u mnie od dłuższego czasu. Niby poluje, ale ptaki i tak jadły. Gdzie teraz ptaki jedzą i co pojęcia nie mam. Oby przetrwały...

Sebastian dojechał szczęśliwie, ale bez przeszkód się nie obyło. Brakło biletów na intersity i trzeba było jechać inną trasą. Przyjedzie wiosną.

Nie miałam ambicji na wyczynową jazdę na koniu, ale nie wiedziałam że są takie imprezy jak rajdy konne. To by było coś wspaniałego. W Korbielowie są organizowane i to by było realne. Chodzi o dojazd. Mogą w nich brać udział osoby ważące do 80 kg. To chyba realna waga dla mnie. Takie 75 np. Na razie nie śmiem nawet marzyć, bo trzeba by jeździć dobrze...

Wczoraj był troszeczkę dłuższy spacer. Miał być jeszcze dłuższy, ale w pewnym momencie Mikuś się zatrzymał i intensywnie patrzył w las. Nie bardzo chciał iść. Wolałam zawrócić, bo dzika spotkać nie chcę. Gdy już wracaliśmy widzieliśmy po drodze dorodną sarnę.

30 grudnia 2024 , Komentarze (33)

No i już wszystko wiem jeśli chodzi o konie. W szkółce do której chcę jechać są konie drobniejsze i nie mogę ważyć więcej niż 80 kg. Muszę szybko schudnąć, żeby na konia wsiąść. Hipoterapia tak samo. Teraz mogą mi zaproponować naukę czyszczenia konia, siodłania itp. Toby mi pasowało. Nauczyłabym  się tego co ważne i miałabym kontakt z koniem. Cena to tylko 60 zł za pól godziny. Może już w styczniu pojadę.

No i znalazł się ważny powód by schudnąć i utrzymać wagę. Uroda do mnie nie trafia. Zdrowie na razie nienajgorsze. Trzymać wagę i chudnąć dla idei, bo tak trzeba to było za mało. Teraz są konie. To powinien być bodziec odpowiedni, motywacja. Teraz ważę niecałe 88 kg i już bardzo uważam na to co i ile jem. Zeszłam do 900 kalorii. Jeszcze sylwester przede mną i coś tam zjem, ale na pewno już mało. Może wiosną uda się na konia usiąść. :) Ważne będzie wyplenienie lenistwa. Chodzi o to, żeby przygotowywać odpowiednie posiłki. Jeśli tego nie zrobię istnieje ryzyko, że chwycę się za pieczywo.

Tym razem pobyt Sebastiana mnie nie zmęczył. Nie upił się i nie mówił za dużo. Gdy mnie bodźce typu telewizji lub rozmowy zmęczyły, zakładałam słuchawki i zamykała się w swoim świecie. Krzysiek się za bardzo nie wykłócał i miał słuchacza. Mnie dał spokój. Odpoczęłam. SZkoda mi, że S jedzie. Odetchnę gdy dojedzie szczęśliwie.

Ostatnio wpadło mi do głowy, żeby nauczyć się jeździć na rolkach lub wrotkach.. Kiedyś marzyłam o łyżwach i jeździłam trochę po ubitym śniegu. Bardzo mi sie to podobało. POnoć w moim wieku nauka jest realna. Sebastian uważa, że zwariowałam, a ja nawet oglądam już rolki rekracyjne. Stać mnie na nie. Potrzebna by była pomoc Krzyśka i nie wiem co on na to. Oglądałam też rowery treekingowe, bo jeździć po ulicach nie chcę ale po lesie toby mogło być przyjemne. Na rower mnie teraz nie stać. Krzysiek idzie na emeryturę moze humor będzie miał lepszy i moze na coś nabierze ochoty. 

Wczoraj był szybki dłuższy spacer. Opaska pokazała około 5000 kroków i ponad 3 km. Sporo ponad 3. Wróciłam spocona, ale nie byłam zmęczona. Niestety kręgosłup czułam. Puls był 93 i to jest sukces, bo kiedyś po przejściu kilometra był prawie 150. Trasa niefajna. Kilka dużych szczekających psów, sporo ludzi, ulica, domy, samochody. Mieliśmy iść do parku i dobrze, że nie poszłam, bo tam pewnie tłum. Pogoda fajna- słonecznie i ciepło.

29 grudnia 2024 , Komentarze (16)

Wczoraj poczytałam trochę o koniach no i jest problem z moją otyłością. Okazuje się, że im koń cięższy to i wyższy. Ja muszę mieć konia ciężkiego ze względu na wagę, ale na wysokiego prawdopodobnie nie wsiądę ze względu na wzrost. Myślałam o hucule, ale on jest lekki i musiałabym ważyć około 60 kg. Konik polski też niski zniesie około 80 kg, ale ja mam teraz ponad 88 bez ubrania. W szkólce do której sie wybieram niby dobierają konie do wzrostu, ale o wadze nic nie wiem. Nie wiem jakie konie mają. Można by na początek pomyśleć o hipoterapii. Nie musiałabym wsiadać na konia i męczyć go. Można obcować z koniem, dotykać go. Może do czasu zrzucenia wagi to by mi wystarczyło. Konie do hipoterapii są wyjątkowo spokojne i cierpliwe. Ja się koni bardzo boję. Moze ta droga jest dla mnie najlepsza na ten moment.

Krzysiek znalazł na słupie ofertę zabawy karnawałowej na sali. Zabawa bardzo tania. Podejrzanie tania. No i po co ja bym miała iść. Nie jem i nie tańczę. No i zabawa gdzieś na sali podrzędnej kategorii. Niby nie jestem młodą atrakcyjną laską, która jest narażona na awanse pijanych wielbicieli, ale i tak bym nie poszła.

Sebastian zrobił co mam zrobić. Jutro jedzie. Kiedy przyjedzie nie wiem. Wiosną. Na święta nie chce, bo wybiera się na ryby. Sezon zaczyna się od IV. Może w marcu. ZAleży kiedy będzie pomalowany pokój po Adrianie. Ma przenieść meble od mamy i powiesić pólki.

Wczoraj na spacerze z Mikusiem był ze mną Sebastian. Krzysiek nie dał rady, bo za późno wstaliśmy. Spacer był we mgle. Nową trasą wśród łąk. Zdziczałych łąk z chwastami po pas. Widok jak z bajki, a raczej horroru. ja szłam niepewnie. Z drugiej strony byłam zafascynowana tą tajemniczością. Bałam się, że w każdym momencie coś z tej mgły wyskoczy- dzik, pies. Widoczność była słaba. Cała ścieżka poryta przez dziki. Slady świeże. Sebastian odradza mi chodzenie tam z Krzyśkiem. Za bardzo niebezpiecznie. Dziki mogą być wszędzie.

Schudłam około 2 kg. Mam już wagę sprzed świąt. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.