Dziś chcę skończyć znoszenie gruzu. No i oby się plany udały, bo Krzysiek jedzie do PZU do sąsiedniego miasta. On opłaca sobie ubezpieczenie i zamiast samemu wpłacać czeka aż mu dadzą wydrukowane blankiety. Co pól roku jeździ i załatwia. Dziś bym też chciała wsadzić róże, bo przyszły. Czekam na krzewy owocowe i szklankę. Wiśnie szklankę.
Wczoraj udało mi się załadować 4 worki. Ogarnęłam trochę u mamy.
Ostatnio kupione karty tarota z aniołami są bardzo fajne. Schowałam poprzednia talię i wyjęłam ta. Ja mam bardzo dużo talii, bo kolekcjonuje trochę. Teraz chce jeszcze szybko kupić talię kart lenormand. Też często wróżę tymi kartami i moja jest już zniszczona.
Wczoraj przyszła żywołapka na myszy. Ta jest prosta w obsłudze. Nastawiłam ją od razu. Trzeba ją sprawdzać co 2 godziny, bo chodzi o stres myszek. Myszy należy wynosić daleko od domu. Szkoda mi ich, bo teraz jest już zimno. Krzysiek jest sceptyczny. Uważa, że w ten sposób myszy się nie pozbędziemy. Ja jestem już na nie wściekła, bo to plaga, ale mordować ich nie będę. Wczoraj złapałam 6 w tym dwie duze i grube. Dziś dalsze łapanie.
Pierwsza część remontu zrobiona. To co pilne na dworze. Było tynkowanie w 4 miejscach komórek, trochę domu i łatanie ubytków na podmurówce ogrodzenia. Zostało jeszcze tynkowanie domku mamy i założenie rynny, ale to w przyszłym roku. No i kolejna warstwa tynku na równo. Dziś miała być naprawa dachu i krycie nad komórką, ale dach moze się zarwać. Ma być papa termozgrzewalna. Trzeba to zrobić wiosną, bo do wymiany jest belka i niektóre deski. Dziś sąsiad potnie mi drzewo z gwoździami.
Kocia zbiórka.. pomagam.pl/dypyrr