Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1558735
Komentarzy: 55748
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 grudnia 2024 , Komentarze (12)

Wczorajszy dzień był udany. S zrobił co miał zrobić, a ja się dobrze bawiłam na koncercie. To w zasadzie była gala a nie koncert. Było łyżwiarstwo figurowe, taniec, tenorzy, Emma Kok itd. To była retransmisja. Na tego typu imprezę na żywo nie mam szans. Zwykły koncert tak znanego skrzypka kosztował by mnie kilka tysięcy razem z dojazdem i hotelami. Jeśli chodzi o ubrania na tego typu imprezach za granicą to podejrzałam. Stroje są różne. Kobiety były w garsonkach ale i golfach. Gdzie te czasy gdy na tego typu imprezach obowiązywały stroje wyjściowe. Krzysiek po południu się darł, ale załozyłam słuchawki i miałam to w nosie. Kolejny koncert tym razem na żywo 5 stycznia. Idę sama. Chyba już go nie będę namawiać na tego typu imprezy. Pokazuje humory, robi łaskę i nie wiedzę by był zadowolony. On by wolał disco polo albo Golców. S też by nie poszedł. On lubi dyskoteki w remizie i sylwestry na placu. Niby o gustach się nie dyskutuje, ale ja ich gusty uważam za prostackie... No niestety. To dobrze o mnie nie świadczy, że ich oceniam i że wybieram takich partnerów. Czyzbym była snobką?

Dziś Krzysiek idzie do pracy po południu. Ja nie wiem czy coś będę robić. S może umocuje lepiej wieszak w przedpokoju i naprawi dzwonek. Trzeba by iść na spacer. Dziś przed południem o ile Krzysiek się zgodzi przed pracą. Nie wiadomo ile pracy dziś Krzysiek będzie miał. Niby po świętach, ale jeszcze sylwester i handel moze być większy. 

Wczoraj Sebastian zajrzał do pieca, bo jest uszkodzony. Jest szansa, że do końca sezonu wytrzyma.

Dziś jedzenie już skromne. Będzie jajecznica. Będzie serek wiejski i sałatka z jajkami. Mało. Na wadze już trochę mniej... Tyję od węglowodanów. Muszę znaleźć sposób na siebie. Jeśli nie jem węglowodanów typu kasza, kluski, ziemniaki to bardzo się męczę psychicznie. Pieczywo mogę odstawić i słodycze też, ale reszty węglowodanów na dłuższą metę nie dam rady. Jest mi strasznie przykro i źle się czuję psychicznie. Węglowodany dają moi cudowny spokój psychiczny, błogość, której chyba nic nie zastąpi. Teraz chudnę łatwo na diecie typu karniwory lub plaż południowych. Szukam bezpiecznej dawki węglowodanów po której nie przytyję. Inna sprawa to łakomstwo. Nadal mam z tym problem. W święta węglowodanów nie jadłam, a obżerałam się bo było no i przytyłam. W piątek przed świętami zjadłam 25 dkg pasztetu swojskiego. Tyle samo kiełbasy i tyle samo szynki. Nie potrafię po plasterku. Nie da się nie przytyć. W sobotę wzięłam się za wędliny które kupił Krzysiek i znowu ponad pół kilo zjadłam na raz. Do tego sporo śledzi. Potrafię zjeść teraz ponad pół kilo mięsa na raz, a kiedyś byłam wegetarianką. Ja po prostu lubię się obeżreć po kokardę. Uwielbiam ten stan ostatnio. Powinnam popracować nad moimi emocjami, podświadomością. Mam mniej więcej plan, ale trzeba to dopracować no i muszę mieć spokój i czas, a teraz jest Sebastian...

Zmarł mój kolega. Miał 57 lat. Zmarł w osrodku opieki, bo nie miał nikogo bliskiego. Problemem było picie i narkotyki. Pamiętam go sprzed 20 lat. Był fajny, miły, wesoły, komunikatywny. Szkoda go. Wczoraj palilam swiece i będę to robić co tydzień. Wykupię msze wieczyste...

27 grudnia 2024 , Komentarze (20)

No i po świętach. Sebastian miał jechać, ale zostaje do poniedziałku. Dziś coś mi w domu zrobi. Na razie wyczyścił małą pilarkę i zmienił w niej łańcuch, naprawił szufladę, odkurzył mieszkanie przed Wigilią. Krzysiek też się starał. Nie kłócą się jak na razie. Dziś S może wytnie resztę sumaka. Jest jeszcze z 50 cm bardzo gruba część. Jest do wycięcia kawałek szklanki.

Krzysiek dziś jedzie na zakupy, ale już jedzenie ma być skromne. Trzeba nadbagaż zrzucić jak najprędzej. Dziś pierogi z kapustą i grzybami, bo Krzysiek na Wigilię kupił 1 kg, a mnie trzeba było 0,5. Ugotowałam pól paczki. Do tego będzie sałatka i jajecznica.

Wieczorem z Krzyśkiem jedziemy na koncert. To retransmisja, ale w sali teatralnej. Zawiezie nas sąsiad, a wrócimy taksówką.

Wczorajszy spacer był bardzo fajny. Poszedł z nami S. Na przechadzkę wybraliśmy tą ścieżkę, która mnie tak frapowała. Nie żałuję. Mamy nową trasę.  jest raczej bezpieczna, bo śladów po dzikach mało.:) Trasa ma około 2,5 km. Było prawie 4000 kroków. Nie zmęczyłam się prawie wcale i mogłam dalej chodzić. Było słonecznie, lekki mrozik.

26 grudnia 2024 , Komentarze (16)

Drugi dzień świąt i oby też był spokojny. Dziś w planach spacer. Może trochę dłuższy, bo pogoda piękna. Jutro już Sebastian miał jechać a jedzie w poniedziałek. My jedziemy wieczorem na koncert, retransmisję koncertu gwiazdkowego Andre Rieu.

Wczoraj wykupiłam sobie warsztat o intuicji. Nie jest zły. Na antologię pieniądze mam. Na odczyt z Kronik Akaszy też. Będzie jeszcze druga antologia i będzie koszt związany z akwarelami. Jeszcze farb nie sprawdziłam. Wszystko po kolei. Pieniądze będą tuż po 1 stycznia- wypłata. Co z końmi. W lutym też grubsze wydatki.

Wczoraj Aronek złapał i zamordował mysz. Mysz jedna lub więcej jeszcze jest. Sebastian dziś widział na zlewie.

Jeszcze jeden dzień i już mniej jedzenia. Dziś barszczyk z uszkami, sałatka i jajka z cebulą. Mniej niż normalnie. Waże stanowczo za dużo i faktycznie z końmi muszę poczekać, boby biedak cierpiał. Trzeba choć 6 kg zrzucić. Może w lutym się uda. W tym momencie mam problem z wyjściem z wanny i nawet z trudem się obracam w łóżku. Wstyd i tragedia. Miałam ważyć pod koniec roku 79 kg. Doszłam do tej wagi na początku września chyba. Sukces osiągnęłam  no i co? Teraz prawie 90.

25 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Sebastian przyjechał i jest, a wszystko w domu stanęło na głowie. Mam mało czasu na swoje sprawy - reiki, jogę, medytacje itp. Dziś bym chciała zrobić reiki Krzyśkowi na tego guza co ma już ponad 20 lat. Guz urósł przez ten czas, a teraz się bardzo zmniejszył po zabiegach. Nie wiem co to jest, bo u lekarza nie był. Teraz mu robię zabiegi co drugi dzień średnio. Już zrobiłam z 40 albo i więcej. Reiki jest skuteczne, ale często trzeba więcej zabiegów i nie każdy chce inwestować. Jeden zabieg to 30 zł. Tym bardziej, że gwarancji nie ma, bo ludzie mają różne blokady i muszą je przepracować. Megusi guz listwy mlecznej został skasowany po 5 zabiegach. Suzi się tylko bardzo zmniejszył. Różnie więc to bywa. Ja jednak Reiki ufam. Chyba bardziej niż medycynie konwencjonalnej. Tej ufam gdy trzeba ratować życie, bo działa szybko. Zwykle jednak od lekarzy trzymam się z daleka. Leków staram się unikać. No i Reiki jest wygodniejsze. Nie trzeba biegać po badaniach, specjalistach, czekać w kolejkach. To dla mnie ważne.

Moja mama była bioterapeutką. Efekty miała. Pomagała w zajściu w ciążę, gronkowcu, porażeniu dziecięcym. Ona robiła zwykle zabiegi u siebie w domu. Nie lubiła robić na odległość. Ja też zdolności do bioterapii mam. Jeszcze zanim zrobiłam kursy reiki wywoływałam koleżankom miesiączki. Dobrze mi też szło z kasowaniem/ otwieraniem /wrzodów. Nie wiem czy moje zabiegi by pomogły zajść w ciążę. Nie mam tej praktyki. Może kiedyś spróbuję. :) Wtedy gdy moja mama praktykowała bioterapeuci przyjmowali w kościołach. Teraz to grzech. 

Kupiłam książkę o Kronikach Akaszy. Mam też już modlitwę i instrukcję wejścia. Już bym chciała spróbować, ale nie mogę, bo w domu nie ma spokoju i piłam alkohol. Nie wolno pić minimum 24 godziny przed próbą wejścia. Bardzo jestem techniki ciekawa. Ja niby kontakt z przewodnikami mam. Z aniołami też pracowałam. Nie zawsze jednak tym podpowiedziom ufam. Tak jak nie zawsze ufam swojej intuicji. To pewnie błąd i trzeba by to przepracować.

Dziś jeśli pogoda pozwoli chciałabym iść z Mikusiem na dłuzszy spacer. Jest nowa ścieżka do spenetrowania, ale ona jest na uboczu i nie wiem gdzie prowadzi. Moze wyciągniemy Sebastiana tobym się poczuła pewniej. To okolica gdzie bywają dziki.

Krzysiek kupił kapsułki do prania Persil. Było ich o wiele mniej niż tych tańszych, a są o wiele droższe. Wcale lepiej nie piorą.

24 grudnia 2024 , Komentarze (10)

Wszystkiego dobrego na święta.
Wigilia. Kolację chcę przygotować wcześniej. Trzeba będzie gotować na maszynce, a ja mam 2 płytkową i na piecu w pokoju dziennym. Ja mam z płytą do gotowania. Będzie tyle samo potraw co zawsze. Tak gotowała juz moja prababcia. To tradycja u mnie w domu. Doszła kutia dla Krzyśka.

- zupa grzybowa z makaronem

- kapusta ze śmietaną i grzybami

- kapusta duszona z grzybami

- ryba

- grzyby w śmietanie

- pierogi

- kompot z suszu

Babcia robiła swojskie łazanki i swojskie pierogi. Ja kupuję. Babcia robiła karpia. Ja smażę kotlety. W zeszłym roku były płaty ryby do obtoczenia w panierce, ale się trafiły z ościami, a miały być filety. W tym roku mam kotlety. Babcia robiła kompot z naszych suszonych śliwek. Ja kupuję susz. Mama gotowała to samo. Ja jeszcze na stół daję śledzie, jabłka i pomarańcze, kutię, ciasto. Potraw jest 12. Każdy je po trochu, żeby się nie przejeść.

Na święta bywał u nas piernik i makowiec. Babcia piekła kruche ciastka z grubym cukrem na choinkę. Ja piekłam pierniczki. W tym roku nie ma. Mama robiła bigos. U mnie będzie na Sylwestra. Mama robiła karpia w galarecie. Ja nie robię. Bywał barszczyk z fasolą lub uszkami. U mnie w tym roku będzie barszcz w drugi dzień świąt. Mama robiła sałatkę i ja zrobię, ale na drugi dzień świąt. Kiedyś się u mnie jadało więcej i nikt nie przejmował się wagą.

Znalazłam psychologa pomagającego w nurcie terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Terapia jest tania i online. Jest szansa, że wystarczy około 8 sesji. Mam dość swojej otyłości. Coś musi pomóc, bo przecież rozwodu nie wezmę. Wtedy by nie było jedzenia tobym była szczupła. Takie mam nerwy na jedzenie, że mam ochotę wszystkie przepisy i książki z przepisami spalić. To zła droga. Do odchudzania konieczny jest spokój i akceptacja, miłość do swojego ciała. Ten webinar w którym wzięłam udział dał mi dużo wiedzy. Mam sporo emocji i spraw do odpuszczenia. Wykupiłabym kurs, ale on bazuje na EFT a mnie to za dobrze nie idzie. Uważam, że kurs warto wykupić. Babeczka jest lekarzem i naturoterapeutką. Pokończyła masę kursów w tym reiki i totalną biologię. Oferuje więcej kursów i z pewnością coś u niej zrobię. Ufam jej i dobrze tłumaczy. Stronę już zaznaczyłam.

Czarnusia kochała Mruczka i trzymała się blisko niego. Zwykle się do niego tuliła, a on ja lizał. Odkąd Mruczuś odszedł Czarnusia stopniowo zblizyła się do mnie. Teraz leży w pobliżu albo opiera łapeczki na moim brzuchu. Koteczka jest cudowna...

23 grudnia 2024 , Komentarze (12)

Dziś trzeba odkurzyć i umyć podłogi. W sieniach od podwórka też. Chcę upiec sernik i podgotować kapustę. Moze już zrobię kutię, ale ja robię z gotowej masy i z pęczakiem. Z reszty masy zrobię Krzyśkowi kluski z makiem na pierwszy dzień świąt. Tym razem sernik będzie na słodziku, ale bez spodu i polewy z jabłkami.

Wczoraj połozyłam nowe spanko kocie koło pieca i już do niego zarazy nasikały. Mam jeszcze dwa i te są ok, ale leżą wysoko.

Znalazłam w szafie jeszcze dwa worki z ubraniami. Nie zaglądałam tak do końca, ale na wierzchu są ciuchy w których można chodzić. Nic nie wyrzuciłam. Szafa duża. Nic już nie mogę kupować poza podkoszulkami i bielizną, skarpetkami. Znalazłam moją ukochaną kurtkę zimową. Ma około 35 lat i jest w idealnym stanie. Jest sportowa, dłuzsza z kapturem i futerkiem. Przymierzyłam i jest prawie dobra. Zapinam się. To kurtka na większe mrozy. Będę w niej chodzić na spacery. 

Dziś ma przyjechać Sebastian. Chce przywieźć grzyby mrożone i suszone, dziczyznę i wódkę pigwową. On nie lubi czystej i nie chce takiej pić. Krzyśkowi się smakowej szukać nie chce i się złości. On czystą lubi.


Wigilia tuż tuż 

przepis na barszcz z uszkami

jeszcze czeka

choinka w bieli

na wigilijnym stole

samotny talerz


Wigilia trwa

przy stole ze mną mama

i puste miejsca

Koleżanka przesłała mi zdjęcia o których zapomniałam. Tak wyglądałam w wieku około 17-20 lat... Miło powspominać. Pamietam, ze wtedy nie byłam zadowolona ani z tych zdjęć ani ze swojego wyglądu. Teraz uważam, że byłam dość ładna... Powodzenie zawsze miałam, ale nie potrafiłam urody wykorzystać. Raz koleżanka umówiła mnie z fotografem, który szukał fotomodelki. Ona była modelką. Poszłam, ale zwiałam i tylko narobiłam jej wstydu... Moje powiększone zdjęcia z pierwszego ślubu przez dłuższy czas wisiały w witrynie fotografa na ulicy. A ja nadal uważałam, że nie jestem fotogeniczna i unikałam robienia sobie zdjęć. Byłam zgrabna choć niewysoka. Moje wymiary to 92/62/92 około. Musiałam na wagę uważać. Łatwo tyłam. Moim kompleksem był biust, bo szybko stracił urodę. Nie nosiłam biustonosza, a biust był duzy. Już w wieku 15 lat ładny nie był. Drugi kompleks to były nogi. Uważałam, że są krzywe. Do 16 roku życia od jakiejś 5 klasy nigdy nie załozyłam spódnicy ani sukienki. To mi przeszło. Już w wieku 21 lat nosiłam mini.

Kolejne zdjęcia to ja po 40 stce, później po 50 tce. Teraz wyglądam mniej więcej tak, ale tylko wtedy gdy fryzjer mi wymodeluje włosy, zrobię bardzo lekki makijaż i ładną minę :) Chyba nie jest tak źle ze mną. No gdyby nie otyłość...:(

Wczoraj miałam webinar związany ze zrzucaniem wagi. Myślałam o środkach na ograniczenie apetytu, ale chyba poszukam jeszcze innych rozwiązań. Teraz ważę około 88 kg. Znowu przytyłam. Zjadłam już prawie wszystko co było kupione na święta. Nie ma już wędlin dla mnie. Zupełnie straciłam kontrolę. Jestem sponsorką w jedzenioholikach, ale nie mogę teraz nikogo prowadzić skoro sama sobie nie radzę. WSzystko u mnie pomaga ale na chwilę. Poddać się nie mogę...

Kupiłam książkę o Kronikach Akaszy

Za kilka dni zacznę nowe afirmacje Ja Agata straciłam ochote  do jedzenia i podjadania. Jem bardzo mało 3 razy dziennie.

22 grudnia 2024 , Komentarze (10)

Dziś niedziela, ale nie będzie leniwa. Ja mam do zmiany pościel w pokoju dziennym, bo niby zmieniona kilka dni temu, ale Sebastian musi mieć świeżą. Krzysiek ubierze choinkę. Trzeba przygotować szopkę. Wczoraj wytarłam wszystkie kurze. Trzeba zrobić stroik w kuchni, zmienić obrus.

W styczniu mam spotkanie ze znajomą specjalistka od Kronik Akaszy. Wczoraj znalazłam przez przypadek kontakt do kobiety zajmującej się Hipnozą Regresyjną i Totalną Biologią. Sesje robi online i niedrogie. Moze wreszcie coś z moją otyłością ruszy. Jak nie można dietą i samokontrolą wagi utrzymać to trzeba innymi metodami. Afirmacje dają mi wytrwałość. Reiki, wizualizacje i diety spadek wagi. Teraz tylko jest potrzebne coś co pozwoli wagę utrzymać. Tu trzeba popracować intensywnie z podświadomoscią. Mogą być jakieś kody, a nawet traumy rodowe. Kursu totalnej biologii nie mam. Mam książki, ale zero praktyki. Hipnozę regresyjną miałam w szkole, ale praktyki nie mam. Czemu więc nie poprosić o pomoc i nie załatwić tego szybciej u terapeuty, który praktykę ma?

Wczoraj pogoda była ładna. Rano wyszliśmy z Mikusiem. Gdy wychodzimy nie brudzi w domu. Tylko czemu nie sygnalizuje? Pikuś dawał znać, że chce wyjść i załatwiał się bez problemu na podwórku w jednym miejscu.

Później była praca. Nie tak mało jednak, a nie chciało mi się jak diabli myć tych mebli.

Już po przesileniu. W tym roku Yule było wczoraj...

Dziś haiku :)

zapach sernika

wspomnienie gwiazdki z babcią

wciąż świeże


stroik na stole

opłatek w twoich dłoniach 

budzi wspomnienia


światełko w szopce

wspomnienie gwiazdki z dziadkiem

jeszcze żywe

zapach piernika

kolację wigilijną

czas zacząć


światło świec

opłatek w rękach mamy

otwiera serca


zapach jodły

kolacja wigilijna

czeka

Bóg się rodzi

kolęda grzmi pod niebo

ciemna noc

stajenka

Jezusek na sianku

błogosławi


gwiazda za gwiazdą

niebo rozświetlone

kolędnicy

21 grudnia 2024 , Komentarze (20)

Jeszcze trochę sprzątania jest, ale resztki. Nie wyrobiłam się, bo wczoraj był brat Krzyśka. W poniedziałek będzie mycie podłóg i koniec. Dziś Krzysiek idzie do pracy i moze być tej pracy więcej, bo i choinki i ozdoby, jemioła. 

Ja już nie tyję. Ważę około 86 kg. Nie odchudzam się, ale uważam na ilość jedzenia. PO Nowym Roku już na pewno dieta. Teraz robię afirmacje i Reiki na zmniejszenie apetytu i odchudzanie. Jestem dobrej myśli. Jest szansa na nadwagę, ale co dalej. Już kilka lat waga na stałe nie spada. WAha się między 79, a 86. 79 jeszcze ujdzie, bo to nadwaga, ale 86? To już problem, mniejsza sprawność i lekkie problemy z wychodzeniem z wanny np. Dziś będzie zupa ze śledziem i jajkami.

Sebastian chce przywieźć mięso w tym szynkę z sarny. Krzysiek się złości. To ponoć bardzo dobre i drogie mięso. Ja się waham. Nigdy tego nie jadłam, a jest ponoć bardzo zdrowe. Moze to jedyna okazja by spróbować...Ma też mięso z dzika. Krzysiek się obraził.

Na zajęcia jogi zarobiłam, ale teraz się waham. Nie wiem jaka to joga. Może być dynamiczna i mogę nie dać rady tak szybko pozycji zmieniać. Ja nie lubię jogi dynamicznej tylko hatha jogę, jogę kręgosłupa, yin jogę. Chyba zrezygnuję. To niby tylko 120 zł ale i tak szkoda. 

Mikuś mi regularnie obsikuje doniczki z krokusami. Oby coś z nich było...

Codziennie wychodzimy na spacery z Mikusiem i prawie codziennie są awantury. Krzysiek chce spacerować inną trasą, a ja inną. Ja wybieram 30 m ulicy i później już droga prawie nieuczęszczana z drzewami i łąkami. Po drodze tylko jeden dom. Dalej las. Krzysiek chce do lasu jak więcej czasu, a jak mniej to tylko do wejścia do lasu. Trasa to około 200 m ulicy, domy, ludzie i psy. Ja nie zamierzam się stroić, a w rozciągniętym dresie i z mężem w potarganych spodniach ludziom się pchać w oczy nie chcę. POza tym denerwują mnie samochody.

***

Już gwiazda świeci i mruga

chwytam w dłonie jej blask

zapalam świece

i do stołu proszę

jeszcze opłatek

i otulona zapachem lasu

już spoglądam

w wyblakłe oczy babci

ile to już Wigilii razem

pamiętam te pierwsze

gdy jako dziecko śniłam o aniołku

i te ostanie gdy miejsca przy stole coraz więcej

i tą gdy dziadek

przygotował szopkę

Jezuska w niej i światełko

sięgające duszy

ile jeszcze Wigilii razem

ile wspomnień

drgnień serca


20 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Dziś przedostatnie zakupy. Krzysiek ma wolne to załatwi...

Dziś też trzeba kupić warzywa i to na 3 tygodnie, bo moi dostawcy przyjadą dopiero 10 I. Trzeba kupić zapas pszenicy, bo ptaki muszą jeść. Zamówiłam też wyroby wiejskie - szynkę, pasztet i kiełbasę.

Dziś przyjedzie znajoma z zakupami. Będzie oranżada dla Krzyśka, dla mnie cole O, 2 wina i piwo dla Sebastiana.

Kupiłam dwa kalendarze ścienne charytatywne, bo nie mogłam się zdecydować. Jeden z kotami i drugi od Benkowa. Tam są różne uratowane zwierzęta.

Od 7 I do 11 mają trwać zajęcia Jogi żywiołów codziennie rano pół godziny. Te 5 dni kosztuje 120 zł i bardzo bym chciała wziąć udział, ale muszę na to najpierw zarobić. W styczniu  mam opłatę za kurs akwareli, antologię, taksówki na koncert, sesję Kronik Akaszy. Trochę już na to wszystko mam. Teraz doszła joga. Zelaznej kasy nie ruszę... A co z końmi?

Pod koniec lutego mam warsztaty/ 2 dni/malarstwa wstążkowego. 28 II jest jeszcze balet Jezioro łabędzie. Bilety dość drogie i szybko ich ubywa. Krzysiek iść nie chce. Ja bym chętnie poszła. Pomyślę :)

Wczoraj była piękna, wiosenna pogoda. Spacer był nieco dłuższy. Natknęłam się na obalone drzewo tak grube, że mężczyzna by go nie objął i piękne, duże huby. Zwróciłam też uwagę na nową ścieżkę. Muszę tam jeszcze pójść z aparatem. Chcę też sprawdzić gdzie ta ścieżka prowadzi :)

***

dziś Wigilia

śnieg prószy od rana

gwiazdki tańczą wirują

zwieszają się z rzęs

jak firanki

jak wtedy

gdy Wigilię spędziłam u mamy

jeszcze na wsi

była wtedy taka młoda

pełna życia

szczęście się do niej uśmiechało

z każdego kąta izby

i tryskało kaskadami wokół

piec czarodziej szeptał od rana

tata znosił drewniane szczapy

później ubrał choinkę

górską jodłę szybującą pod sufit

a mama uprawiała czary w kuchni

była zupa grzybowa karp

z radością lepiłyśmy pierogi

chyba kopę

zapach piernika pieścił nos

korzenno-miodowym aromatem

ileż to już lat minęło

ile chwil dni Wigilii

pozostały wspomnienia

i puste miejsca przy stole


19 grudnia 2024 , Komentarze (19)

Dziś Krzysiek po południu będzie w domu to pewnie coś się ogarnie. Ja już chyba pokój dzienny.

Kajtuś ma nowe saszetki gastro. Musi takie jeść, bo ma delikatny układ trawienny. Miał bóle. Teraz są tylko biegunki 2 razy dziennie. Kupiłam dobre, drogie saszetki i ich nie chciał jeść. Zjadł Mikuś. Teraz kupiłam tanie też gastro i zajada się nimi. Aż na 2 łapkach staje gdy się je otwiera. Je jeszcze suche gastro, ale też niestety podjada reszcie kotow Smile. No niech już te biegunki będą byle go nie bolało. My cierpliwie sprzątamy. Myślałam o pieluchach, ale to chyba tylko pomaga na sikanie. No i nie chcę go dręczyć.

Jak pięknie Czarnusia sygnalizuje, że chce jeść. :) Ona je tylko mokrą karmę. Przychodzi do mnie, a gdy jest obok to podnosi się na łapki i staje mi na ręce.:) Zastąpiła Mruczusia. On też sygnalizował, a kilkanaście lat temu sygnalizowała Czarna. Ona stawała obok kanapy na podłodze i wyciągała do mnie łapkę na całą długość. Mruczuś siadał na ramieniu i ocierał się pyszczkiem o mój policzek.

Mruczuś nie żyje już póltora tygodnia i dopiero teraz zmieniłam baterię w zegarku- budziku, moim budziku. Zatrzymał się w chwili jego odejścia 22:55. Ja tak mam z zegarkami. Gdy coś bardzo złego się ma stać to mi się zatrzymują. Mam tak od lat. Ktoś z góry daje mi znać, że jest obok, wspiera...

Od kilku dni oglądam filmy. Pierwszy to Ludzie gór. Niestety obejrzałam tylko 3 ostatnie odcinki. Wszystkich jest 16, ale pozostałe są niedostępne. Bardzo tego żałuję. Film jest o ludziach żyjących poza cywilizacją. Mężczyźni są twardzi - polują, łowią ryby. Zabite zwierzęta oprawiają. Takie same są kobiety. Pracują z partnerami. Czasem ciężko. Prowadzą skutery śnieżne, zakładają pułapki. Z tego żyją, a zabity jeleń czy łoś ma wyżywić myśliwego i rodzinę czy psy. Film był dla mnie trudny, bo mi zwierząt żal. Zginął cudny jeleń i kojot, bóbr. Sebastian jest do nich podobny. Też zabije rybę, kurę, świnię, królika. POmaga w polowaniach. Sam by chciał polować. Wyrzutów sumienia  nie ma. Film dał mi do myślenia. Każdy dzień tych ludzi to walka o przetrwanie. Muszą sobie radzić. Trzeba zbudować tratwę, pociąć drewno, zamontować piec itp. Zycie jest trudne, ale ciekawe. Chyba jednak bym wolała mieć za partnera takiego mężczyznę niż dyrektora firmy w willi z basenem. Wolę koszule flanelowe i dresy od garniturów. Mnie też łatwiej przychodzi ciąć drewno czy nosić węgiel niż malować paznokcie. Lepiej się czuję w rozciągniętym dresie niż w szpilkach. Tylko zwierząt żal. 

Kolejny film to Osiem gór. Tu miałam do wyboru książkę lub film, ale na razie zdecydowałam się na film. Chodziło o cudne krajobrazy, które chciałam zobaczyć.

Wczoraj do południa była piękna pogoda. Krzysiek zgodził się wyjść przed pracą z Mikusiem. Piesek był bardzo zadowolony mimo, że spacer był krótki.

Idę na koncert w styczniu. Sama. Trzeba lepsze ciuchy, bo to koncert w sali teatralnej, a nie retransmisja. Bilet kupiłam. To koncert charytatywny dla dobra zwierząt głownie bezdomnych.

***

pamiętasz

pierwsza wieczerzę razem

gdy dłoń w dłoni

szliśmy do stołu

i te święta pachnące sernikiem i jodełką

i srebrną gwiazdę na czubku

nieco przechyloną

i łańcuch z bibułki

kolorowy i delikatny

jak to co nas łączy

pamiętasz tą magię

barszcz z uszkami

wyczarowany przez moja mamę

i wzruszenie twojej

a tego kota w śniegu przy drodze

który płakał za domem

i jego czułość

gdy odtajał przy kominku

w tamtym roku samotny wędrowiec

miał cztery łapy

pamiętasz jego miłość i naszą

pamiętasz


Na razie słucham...Chcę się w klimat świąteczny wprowadzić i udaje się :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.