Wczoraj udało się zrobić co zaplanowałam. Było też dodatkowo cięcie drewna. Dziś chyba wezmę się za książki u mamy. Jeszcze trochę jest z tym, że większość to te, które zostaną w domu. To medycyna, ezoteryka, naturoterapia. Trzeba by zabrać się za biurko.
Krzysiek ma od wczoraj urlop. Chce odpocząć, posiedzieć w domu i odprężyć nogi. Planów nie mamy na ten czas i chyba wyjścia nie będzie. Spacery będą zależały od pogody. Ja się oczywiście z jego urlopu bardzo cieszę.
Dziś 4 tygodnie diety zupowej i nie jest jakoś specjalnie dobrze. Schudłam około 5 kg i waga już nie leci tak szybko. Nie wiem czy trzeba przeczekać czy wyjść z diety. Problem jest od tygodnia. Chyba tym razem postaram sie przeczekać. Moze jeszcze coś spadnie. Gdy byłam kilka lat temu na tej diecie to wytrzymałam 5 miesięcy i zrzuciłam coś koło 15 kg. Może więc warto poczekać. Dziś zupa ze śledziem, czyli dużo warzyw, makaron, kurkuma i śledź. Wszystko zbielone jogurtem naturalnym.
Teraz został jeszcze problem z kotami u sąsiadów. Jest kocurek i chyba koteczka. Rodzeństwo moich maluchów. Koty powinny być wykastrowane za jakieś dwa miesiące najpóźniej. Można załatwić darmową kastrację, ale nie wiadomo czy się właściciele zgodzą. Już się tą sprawą zainteresowała fundacja i dobrze, bo niektórzy mówią, że ci ludzie o koty nie dbają i nie powinni ich mieć.. Nie może być tak, że koteczka będzie rodzić co ruję, a maluchy będą zbędne cierpieć. Nie potrzeba teraz kotów rozmnażać, bo ich w schroniskach jest cała masa. Wolnożyjących też nie potrzeba, bo one cierpią. To nie te czasy gdy samochód przez wieś przejechał co kilka godzin i do tego powoli, a lisy żyły w lasach. Teraz koty żyjące na swobodzie, wychodzące nie są bezpieczne. Nie wiem co z nimi będzie. Martwię się o nie...
Trzeba faktycznie chyba pomyśleć o wyrwaniu tych malin i jeżyn z korzeniami. Jest ich dużo, ale gdyby robić po trochu jak z drewnem toby może poszło. Widły angielskie mam. Musiałabym się za to wziąć sama, bo Krzysiek tego nie zrobi. Nie wiem tylko czy to nie jest syzyfowa praca. Czy nie będzie szybciej rosło niż ja będę wyrywać. Jest tego z ar. Ja do siłaczek nie należę i nie wiem czy dam radę się z tym szarpać. No ale nie będę wiedzieć jak nie spróbuję...
Koty biją się o nową budkę. Ostatnio wlazła do niej Rozunia i nikogo nie wpuszcza.
Wczoraj byliśmy na nieco dłuzszym spacerze. Pogoda taka sobie. Dziś fajnie, słońce w tym momencie...
mania131949
4 lutego 2025, 14:18Alternatywą na wyrywanie jest koszenie. Częste koszenie. Wypraktykowałam u siebie na działce, bo wyrywanie krzaczorów z powierzchni ponad hektar też by mnie przerosło. Krzaczki wyciąć tuż przy ziemi, potem kosić systematycznie przynajmniej raz w tygodniu. Teraz mamy prawie angielski trawnik a krzaczorów ani śladu .Była kiedyś plantacja malin i jeżyn.
mania131949
4 lutego 2025, 14:191 ar to taka większa grządka. Nie napracujesz się przy tym.
Noir_Madame
4 lutego 2025, 13:14A ,tak nie zauważyłam tego zera, to i tak dużo
araksol
4 lutego 2025, 13:18tak wiem...
Noir_Madame
4 lutego 2025, 13:0210 arów to dużo jak na takie chaszcze. Mi by się nie chciało szarpać. Jedno jest ważne że trzeba wybrać co do najmniejszego kawałeczka kłącza. Wszystko co zostanie odrośnie znów.
araksol
4 lutego 2025, 13:071 ar. No wiem, że trzeba to zrobić dokładnie...
Alianna
4 lutego 2025, 10:39Ja maliny po prostu wyciągałam z ziemi. One mają prosty korzeń i idzie relatywnie łatwo. Innej rady na ograniczenie rozrostu nie ma ... Powodzenia
araksol
4 lutego 2025, 10:41spróbuję i ja :)
barbra1976
4 lutego 2025, 10:27Nie będzie syzyfowa praca, bo to, co wyrwiesz już nic nie puści. Widłami super podwazysz korzenie robiąc dźwignię, czyli masą ciała zadziałałasz a później pójdzie gładko. Będzie git.
araksol
4 lutego 2025, 10:33no zobaczymy...
barbra1976
4 lutego 2025, 10:51Dawaj, nie czaj się 😁😁😁
araksol
4 lutego 2025, 10:52no za zimno trochę. POczekam aż będzie z 10 stopni...
barbra1976
4 lutego 2025, 10:59💪🥳
araksol
4 lutego 2025, 11:11:)