Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cały mój świat to moja rodzina :) Jestem optymistką,kocham swój ogród. Mam milion pomysłów na minutę ale często brak mi cierpliwości do ich realizacji,niestety... Chcę schudnąć bo...jestem gruba a nie chce taka być :(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 87285
Komentarzy: 636
Założony: 15 lutego 2011
Ostatni wpis: 30 października 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anamy

kobieta, 40 lat,

159 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Witam 

Dzisiejszy dzień ponownie jest na plus. Wieczorem pozwoliłam sobie na kostkę gorzkiej czekolady bo nie ma co wariować i nie odmawiam sobie niczego o ile mieszczę się mniej więcej w moim założeniu. Mam wrażenie że tylko dzięki temu prawie nie jadam chleba. A ja uzależniona od niego jestem. To główny winowajca mojej tuszy. Ja nie jadam fastfoodow, nie pijam prawie napoi i soków. Nie mam szalonych napadów ochoty na słodycze o ile raz na jakiś czas sobie pozwolę na odrobinę słodkości i wypije 2 kawy z cukrem. To chleb mnie pograzal. Uwielbiam! Nawet taki sam z mlekiem. A teraz mam tak, że nim sobie zrobię jedzenie to myślę na co mam ochotę i do tej pory od 4.06 raz chyba zjadłam 2 kromki. 

Muszę być sprawiedliwa i przyznać że wielgachne porcje i częste jedzenie również wpłynęło na mój wygląd, ale w każdym prawie posilku był chleb. 

Jutro i w niedzielę na całe dnie do pracy idę, więc pojęcia nie mam czy znajdę czas na Vitalie, dlatego weekendu dietetycznego życzę. 

Papatki(noc)

22 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Witam 

Dzisiejszy dzień ponownie jest na plus. Wieczorem pozwoliłam sobie na kostkę gorzkiej czekolady bo nie ma co wariować i nie odmawiam sobie niczego o ile mieszczę się mniej więcej w moim założeniu. Mam wrażenie że tylko dzięki temu prawie nie jadam chleba. A ja uzależniona od niego jestem. To główny winowajca mojej tuszy. Ja nie jadam fastfoodow, nie pijam prawie napoi i soków. Nie mam szalonych napadów ochoty na słodycze o ile raz na jakiś czas sobie pozwolę na odrobinę słodkości i wypije 2 kawy z cukrem. To chleb mnie pograzal. Uwielbiam! Nawet taki sam z mlekiem. A teraz mam tak, że nim sobie zrobię jedzenie to myślę na co mam ochotę i do tej pory od 4.06 raz chyba zjadłam 2 kromki. 

Muszę być sprawiedliwa i przyznać że wielgachne porcje i częste jedzenie również wpłynęło na mój wygląd, ale w każdym prawie posilku był chleb. 

Jutro i w niedzielę na całe dnie do pracy idę, więc pojęcia nie mam czy znajdę czas na Vitalie, dlatego weekendu dietetycznego życzę. 

Papatki(noc)

21 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Witam 

Nudna się robię, bo sobie grzecznie poszcze i nawet nie mam zbyt duzych ciągot. Dziś to nawet zjadłam śniadanie a potem obiadokolacje bo nie chciało mi się myśleć i iść po jedzenie. W pracy do 21.00 byłam a z rana zakończenie szkoły dzieci miały i nie miałam kiedy zarełka ogarnąć.

Trzy posiłki działają na mnie znacznie lepiej niż 5 - wiem, bo próbowałam i nie powiem bo nawet schudłam wtedy chyba 15 kg ale za to ciągle głodna byłam, a teraz nie.

Senność mnie ogarnia, więc nocy dobrej życzę 

Papatki (noc)

20 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Witam (tecza)

Krótka relacja z z przebiegu mojego odchudzania wygląda następująco: w poniedziałek wieczorem miałam masakryczna ochotę się rzucić na jedzenie. Było to tak silne uczucie, że już nawet oczyma wyobraźni widziałam jak mój A mnie wiąże do krzesła co bym chęci swojej nie spełniła. Trochę potargowalam się sama ze sobą i w końcu bez łańcuchów się obyło, bo poszłam spać. Co z tego że ledwo 20.00 minęła. Postanowiłam przespać swój psychiczny wyskok. Pisze psychiczny bo głodna nie byłam, tylko to taką chęć w głowie się zrodziła. Taka obsesja i desytucyjna w sumie dla diety mojej. Czyżbym podświadomie chuść nie chciała? A jak Wy radzicie sobie w takich chwilach? 

Wtorek był dniem kolejnej imprezy szkolnej i postanowiłam z premedytacją, że pozwolę sobie na kawałek ciasta, co też uczyniłam. Zjadłam nawet dwa bo małe były w ramach śniadania. Nie byl to dobry pomysł, bo mnie zmulilo aż po takiej słodyczy (szloch) co się ze mną dzieje? 

Poza tym wszystko ok co też moja waga odnotowała i spadkiem oczy moje ucieszyła (zakochany)

Waga na dziś 90.9

Jeszcze chwila i zniknie ta 9 z przodu, a że lato mamy to i bałwanka z przodu przegnac będzie trzeba 

Pozdrawiam 

Papatki (slonce)

18 czerwca 2018 , Komentarze (5)

Witam w ten piękny poranek. 

Odchudzanie sprawia, ze mam więcej energii, że mi się chce, że mam lepszy nastrój.  

Z tej ogromnej energii zrobiłam pożytek i narobilam wczoraj obiadów na parę dni. Mój A stwierdzil, że jak tak będę gotować a nie będę jeść to on w końcu zacznie tyc, bo szkoda mu pysznosci. A ja stwierdzam, że mi przebywanie z jedzeniem sprawia przyjemność i nawet jeść nie muszę tego co ugotuje tylko sama czynność jest na tyle dla mnie przyjemna , że warto to robić. Zresztą akurat wczoraj to jakieś czyszczenie lodówki zrobić chciałam bo miałam dużo wszystkiego a szkoda wyrzucić. Kiepskie mam godziny pracy więc takie zapasy wszystkich w domu cieszą.

Wczoraj grilla napalilam bo chęć naszła dzieciaki, ale żeby nie było to zrobiłam szaszłyki z warzywami i poledwiczkami z kurczaka, więc był to dietetyczny grill woda zapity.

Sama sobie się dziwię, że tak się zaparlam w tym chudnięciu, że myśli swoje na drogę dobra sprowadziłam i obym ja do końca, do celu upragnionego tak w tej głowie poukładane miała.

Loda wczoraj zjadłam, ale wliczony w moj plan dnia i planowany bo niedzielny lód musi być, co bym się nie rzuciła dnia któregoś koło lodziarni przechodząc na bardziej kaloryczne.

Miłego dnia 

Papatki (slonce)

16 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Witam się ponownie, dzień wolny mam więc czasu więcej :D

Dzisiejsza waga znów ciut niższa bo 91.7 się pojawiło w miejscu, w którym tylko malejące liczby się spodziewam zobaczyć, więc absolutnie rozczarowana nie jestem. Dzień 13 na diecie zanosi się na pięknie dietetyczny, czego i Wam życzę, co byśmy jak ten (balon)lekkie były...

Nafukałam ostatnio trochę na dziecię swoje, które mi pod nos podstawia smakołyki niewątpliwe. Tym bardziej to irytujące, ze okraszone przez moją słodką dziewczynkę komentarzem odpowiednim, typu :"mama, ty zawsze na diecie a czipsy jakoś jadłaś"(kujon)

-Ale już nie jem!!!

Wspieraj mamę w chudnięciu co by mama piękna była! Dziecię nie chce zrozumieć, że tym razem to naprawdę, bo dziecię wnikliwe i skoro teraz to naprawdę, to wcześniej znaczy się dla jaj było? I weź tu nie fuknij i nie każ mądrali za sprzątanie się brać...

Ciężkie te dwa tygodnie prawie i pełne pokus było. Na ten przykład w sobotę przypadkiem na grilla żeśmy zajechali do znajomych. Nawet nie wiedzieliśmy, a oni czekali na nas żeby go rozpalić, więc podziubać i talerz pobrudzić trochę trzeba było, żeby gospodarzom przykrości nie sprawić. Za to bez pieczywa, keczupu, piwa, tylko kiełbaska, kiszka ziemniaczana i woda do popicia. 

W szkole jak na złość też dzień rodziny mieliśmy, więc pizza i ciasta były, a ja grzecznie z aparatem tańcowałam i zdjęcia robiłam co by tylko jak najmniej przy stole siedzieć, bo usiąść przy stole to prowokowanie  innych do troski: "Anamy, a może ciasta kawałeczek? Pizza zaraz zimna będzie, jedz! Ostatnie dwa kawałki akurat dla ciebie i dla G..." A ja kawę grzecznie wypiłam i pokusie uległam.

W sumie pokusy na dzień dzisiejszy wcale mi straszne nie są, gorzej reaguje na ludzi, którzy zrozumieć nie potrafią, że nie to nie i już!

Jakaś zapadka w głowie mojej się przestawiła i chyba w końcu wyraźnie widzę, że mi moja waga nie służy. Cierpię przez nią. Fizycznie i psychicznie źle mi  tusza moją. Nie mam ochoty już pożreć wszystkiego.

Jedzenie nie jest już celem samo w sobie. Celem jest przeżycie a jedzeniem jest tylko środkiem by żyć, a skoro tak wybieram mądrze i zdrowo bo żyć długo bym chciała...

Papatki  (slonce)                                                                                        

14 czerwca 2018 , Komentarze (6)

Witam się po czasie okropnie dlugim i w nowe kilogramy obfitujacy (szloch)

Czas na mnie działa jak na jakie zielsko co owocować zamierza - muszę dojrzeć i to też się wydarzyło. Od 04.06.2018 na diecie jestem.                                                                                                                          W tamtym roku palenie w czerwcu rzuciłam na dobre a w tym mam nadzieję jedzenie w nadmiarze porzucić. 

Cały czas tyje.                                                                                                                                                           Już 96 kg na wadze zobaczyłam.                                                                                                             Komunię dziecia swego miałam i na zdjęcia patrzeć nie mogę, tak źle wyglądam.                                    W piłkę pograć nie mogę bo minuta nie mija, a ja dysze jakbym jaki 8 - tysiecznk zdobyła. 

Jeżeli jeszcze mam kiedyś wylaszczyc się, to chyba pora już bardziej sprzyjająca nigdy nie będzie. 

Plan to 3 posiłki dziennie i wody minimum 1.5 l. Z początkiem lipca ruch konkretny włączę ale póki co skupiam się na regularnych posiłkach i nie podjdaniu. Wyrobie sobie pozytywne nawyki i wtedy orbitreka na salony zaprosze. 

Waga na dziś z rana 92.4 więc efekty jakies pierwsze są

28 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Witam się serdecznie z wami

Minął kolejny rok odkąd "schuść zamierzam" i póki co coraz mnie więcej (szloch)

Ostatnio kombinuje i szukam zajęcia dla siebie, czegoś co mi humor poprawi i sprawi, że lepiej czuć się będę ale ciężko mi czas dla siebie znaleźć:(

Zabiegana od rana do nocy jem byle co aby się zapchać bo jakże to tak na spokojnie? 

Doszłam jednak do wniosku, że jedyną słuszną decyzją jaką podjąć w obecnej chwili mogę jest ciało swoje do porządku doprowadzić. Przytyłam już do 89 kg. Niedobrze mi jak myślę o tym, że taka znów gruba jestem . A najgorsze, że dusza ma lekka biegać i tańczyć chce, tylko ciało zapuszczone odmawia współpracy...(szloch)

Dziś już po śniadaniu niezbyt zdrowym jestem,ale dzień skończę przyzwoicie. Będę do końca lata mieć 7 z przodu!(tecza) 

Regularnie wpisy robić będę ponieważ łatwiej mi w grupie czoła odchudzaniu stawić. 

Zbyt dużo się zwaliło na mnie w ciągu ostatniego roku i gdzieś w tym wszystkim o sobie zapomniałam. Ciągle biegiem, ciągle szybko. Na dniu matki okazało się, że jako jedyna matka serialu nie mam ulubionego bo nie oglądam i dziecię moje pytanie o ulubione seriale matki w zakłopotanie wprowadziło. W pracy ciągłe zamiany. Jestem "na widoku" czego bardzo nie lubię. W domu remont generalny i fuszerka za fuszerką pracowników, opieka nad moimi dziećmi - na szczęście mądre mam dzieci ale same się nie wychowają. W wolne dni zamiast leżeć odłogiem to z Małym na treningi piłki nożnej latam - obiecał mi wycieczkę jak dorośnie i będzie jak Lewandowski :DPoza tym życie normalne, które ogarnąć trzeba czy się chce czy nie.

Muszę kontrole odzyskać nad sobą i ciałem swoim bo tak być nie może, że mój niezaspokojony apetyt jest odpowiedzią na wszystkie troski i smutki. Zdaje sobie sprawę z tego, że to moja odpowiedz na złooo świata całego i przez to sobie krzywdę wyrządzam...

Jeśli to doczytałaś/eś to wiedz, że tym razem dam radę!

Papatki (slonce)

13 maja 2016 , Komentarze (6)

Witam, wydawało mi się, że od ostatniego mojego wpisu góra 5 dni minęło! Jestem w szczerym zdumieniu, że to prawie 10 dni. Brakuje mi czasu na wszystko. Muszę jakoś bardziej z rana się zorganizować. 

Dietetycznie ok. Nie powiem, że idealnie ale poświęciłam te 10 dni na wprowadzenie zasad, które będą fundamentem mojego odchudzania. Regularnie jadam, ograniczam tłuszcze, sól i piję dużo wody. 

W sumie nie będę cudować, bo nie mam póki co do tego głowy.

Przestałam snuć plany, nie określam do kiedy ile schudnę. W sumie to nawet już nie o te odchudzanie dla wagi chodzi tylko o moje samopoczucie. 

A czuję się okropnie, taka ociężała i nic mi się nie chce wiecznie. W dodatku wkurza mnie fakt, że sukienki znów nie mogę znaleźć, bo mi góra zawsze zbyt mała na ciało moje. Zresztą dół też mam 44 a przy 75kg miałam 42, więc i wybór większy.

Dziś zrobię pomiary. 

Można powiedzieć, że wracam na właściwe tory :)

Miłego dnia :)

4 maja 2016 , Komentarze (4)

Witam się serdecznie po nieobecności dość długiej. Podejrzewam, że większość znajomych już dawno schudła i odeszła z Vitalii. Gratuluję (impreza)

Ja niestety nie ogarnęłam się do tej pory.

Czas leci, a ja jestem coraz większa. Taki słabeusz ze mnie i leń, że czasami mam ochotę sama siebie strzelić po łapach. Wracam na Vitalię, bo inaczej chyba nie schudnę. Brak mi wytrwałości. Kupiłam sobie orbitka i stoi już z pół roku nieużywany. Jak teraz się nie ogarnę to już chyba nigdy, a jeszcze kiedyś chciałabym być piękna. 

Na chwilę obecną waga wskazuje 85kg. Masakra! 

Od dziś grzecznie melduje się i zapisuje codziennie raport z dnia poprzedniego.

Całusy dla tych co jeszcze mnie pamiętają :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.