Hej,
I stało się. Ponad dwa tygodnie temu urodziłam śliczną, prawie 3,5kg dziewczynkę. Udało się tym razem naturalnie. Obecnie jesteśmy już w domu, przeszedł mi nawał, małej odpadł pępek czyli idziemy do przodu. Tylko ja tak bardzo nie lubię karmić piersią... No wyć mi się chce... To uwiązanie, ból już mniejszy, ale dzisiaj przy cycu spędziłyśmy prawie cały dzień. Teraz jest u mnie tata i zajmuje się starszą córką, ale nie wiem jak to będzie jak pojedzie. Sama będzie siedziała przez 3/4 dnia bo malutka na cycu? Nie mam pojęcia...
Sytuacji i mojego humoru nie poprawia fakt, że cały czas bardzo mnie boli w kroku po tym porodzie. Ani stać ani siedzieć dłużej się nie da. Popękałam, dodatkowo też mnie cięli więc to może się długo goić, to wiem. Niemniej ta wiedzą humoru mi nie poprawia.
Aaaa, źle mi bardzo:( a w dodatku listopad, ciemno jak w d***pie, no serio nie lubię połogu, listopada, bólu dupy i karmienie piersią uprzykrza mi życie. A dodatkowo wczoraj mój luby był na imieninach u brata i nawet kawałeczka tortu mi nie podali- gdzie po imprezach u mnie wszyscy wychodzą z nie małą wałówką. W obecnym stanie ducha bardzo mnie to wkurzyło.
Mam nadzieję, że Wy w lepszych nastrojach, waga 91,5- od porodu 10 mniej, docelowo chciałabym 68.