Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25433
Komentarzy: 336
Założony: 5 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 13 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
savannah1974

kobieta, 50 lat, Płock

164 cm, 86.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 listopada 2013 , Komentarze (6)

W sumie przebimbałam ten dzień, ale czasami tak bywa. Stąd wniosek, że nadmiar alkoholu to naprawdę głupota, lol.  Ale jestem z siebie dumna, bo będąc w sklepie łaziłam chyba ze dwadzieścia minut po dziale z alkoholami i zastanawiając się, czy nie nabyć jakiegoś winka albo czegoś mocniejszego do drinka, bo jednak mnie korciło. Jakoś bezboleśnie przeszłam obok działu z piwem (O DZIWO!), ale potem utknęłam. Jakoś jednak nie mogłam się na nic zdecydować, więc zdecydowałam, że nic nie kupię! I bardzo słusznie. I jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Co prawda jakoś nie mogę się zebrać do ćwiczeń, więc chyba sobie dzisiaj odpuszczę - chyba nie jestem w formie, lol.
Właśnie kupiłam dwa kupony na wyjazd do Tropical Island, na jeden dzień tylko, ale zawsze. Będziemy mieć z młodym frajdę w ferie. 

Jadłospis:
14.00 - jajko w pomidorze (dokładnie x 2) (B)
16.00 - zupe-krem z cukinii, pora, marchewki i słodkiego ziemniaka z 1/2 kostki twarogu, dodatkowo pół paczki chipsów ryżowych (W)
18.00 - szpinak z sosem serowym Frosty + kawałek surowej czekolady z owocami goji (N)
20.00 - owoce (chyba zjem połówkę pomello i kaki) (B)

20 listopada 2013 , Komentarze (3)

Zdecydowanie lepsze samopoczucie. No, sytuacja chwilowo się odrobinkę poprawiła, więc znowu słonko się do mnie uśmiecha, chociaż za oknem ponuro, a na dodatek mam mega kaca, zarówno mentalnego, jak i fizycznego. Oj, długo się nie napiję żadnych procentów. Znaczy nie muszę leczyć kaca piwem, lol - potrafię następnego dnia sobie tej wątpliwej przyjemności odmówić. Może jednak nie jest ze mną aż tak tragicznie.

A tak wyglądała sałatka z awokado, roszponki, kaki, gorgonzoli i granatu:


Wizualnie toto wyszło takie ładne, że normalnie żal mi było spaskudzić obrazek sosem, więc sosy podałam oddzielnie. Do tego pstrąg pieczony z twarożkiem, polany ziołowym masełkiem, mniam (B).
Acha, pominęłam podwieczorkową przekąskę, jakoś tak wyszło, lol. Były tylko cztery posiłki i sporo wina. Ale waga się do mnie dzisiaj uśmiechnęła, ukazują ponownie 91,6 kg, więc chyba mogę zacząć tę liczbę zacząć traktować jako moją nową wagę, co mnie bardzo cieszy:))) Jeszcze tylko niecałe 2 kg do 8-ki z przodu. 

Dzisiaj niestety śniadanie bardzo późne (o 14.00), bo spałam do 11, a potem musiałam jechać z młodym do lekarza, bo coś ta infekcja pęcherza się go trzyma z uporem. 
Na śniadanko przepis pochodzący z pierwszej serii Master Chef: pomidor faszerowany jajkiem oraz masłem z  tymiankiem, pietruszką i szynką w kostkę i zapieczony (B).

Notabene, przystępując do obierania granatu należy się przygotować na hardcorowe przeżycia: kuchnia przypomina krwawą jatkę:)))) sok tryska na wszystkie strony i chyba nie sposób tego uniknąć, lol.

19 listopada 2013 , Komentarze (2)

A dalej to już tylko przepaść, ale i tak się nie dam. Posmęcę dzisiaj, a jutro znowu stanę do walki z rzeczywistością. Innej opcji nie ma. Ale bywa ciężko, nie ma co się oszukiwać. Tylko czasami zaczynam się bać, czy ja temu wszystkiemu podołam, czy jednak w którymś momencie mnie nie dopadnie i nie dobije. 

Przyznaję bez bicia, nabyłam sobie dużą butlę wina białego (1,5 l) i już je otworzyłam, bo nawet nie wiem, czy kumpela dzisiaj dotrze - coś tam jej się może przeciągnąć, więc nie wiadomo. Ale spoko, mieszam z wodą. No i na pewno jest to temat na dzisiaj. Jutro żadnych piw na kaca ani innych badziewów. 

Jestem mądra,
 jestem silna, 
jestem ponad TO!!!

Dziś mam po prostu chwilę słabości - TOŻ JESTEM TYLKO CZŁOWIEKIEM!

ale zawsze, zawsze, zawsze
JEST NADZIEJA
I
będę się jej trzymać
BARDZO MOCNO

TISCHNER PISAŁ, ŻE JEDYNĄ SZANSĄ NA OCALENIE JEST 
NADZIEJA
BEZ NADZIEI CZŁOWIEK GINIE,
UMIERA, CHOCIAŻ ŻYJE

Nawet gdybym miała kaca (a pewno będę miała, lol), nie będę go leczyła tradycyjnie (znaczy innym alko, głównie piwem) - dzisiaj pozwoliłam sobie na słabość, ale to wszystko. Jutro życie wraca do normy i nie ma zmiłuj. Tak ma po prostu być. I BĘDZIE. Bo to ja tu rządzę.  Przynajmniej w tej jednej kwestii, bo z resztą różnie może być, ale nad TYM muszę panować. To moja odpowiedzialność i mój obowiązek. Myśl Tischnerowska mnie zaczyna prześladować, lol.

19 listopada 2013 , Komentarze (3)

Trochę ciężko się nie poddawać, jak waga stoi w miejscu (żeby tylko!), a strona finansowa znowu się sypie, a już zaczynałam mieć nadzieję, że jakoś się zacznie układać... FUCK. Jak szybko nie znajdę jakiegoś rozwiązania, będzie bryndza... Więc trochę zaczynam doła załapywać.

Tymczasem zrobiłam 2 mile z Leslie, a poza tym miałam dzisiaj sporo ruchu "sprzątającego", więc w tym temacie jest ok. Jedzenie:

12.00 - sałatka z cykorią i łososiem (reszteczka z wczoraj) (N)
14.00 - zupa krem z cukinii, pora, marchewki i słodkiego ziemniaka z dodatkiem kalafiora i mnóstwem imbiru i cynamonu plus 1/2 kostki twarogu (W) - pyszności

19 listopada 2013 , Komentarze (1)

Chyba jednak nie powinnam codziennie włazić na wagę, buuu... Dzisiaj lekki skok, a przecież nie ma powodu. Trochę mnie to podłamało, ale staram się pamiętać, że to przejściowe wahanie wagi i o niczym nie świadczy. Z drugiej strony, 2 kg w dwa tygodnie? Trochę mało, spodziewałam się lepszych wyników (przy uwzględnieniu skoku, który, mam nadzieję, jednak okaże się stanem przejściowym). Nic to, nie daję się. Nie mogę sobie pozwolić na rezygnację, a poza tym bardzo mi pasuje moje obecne jedzenie i nie będę go zmieniać. Zastanawiam się nad ograniczeniem kalorycznym, ale jak liczę to mi wychodzi, że jem w granicach 1600 kal, więc w sumie to bez sensu. Czytałam co prawda, że najlepsze efekty ludzie mieli na diecie niełączenia przy 3 posiłkach dziennie i znacznym ograniczeniu kalorycznym, ale mi to nie pasi za bardzo. Aczkolwiek może zmniejszę liczbę posiłków do czterech, nie wiem, zobaczymy...

Póki co:
9.00 - jajecznica (4 żółtka i jedno całe jajko, bo młody znowu zeżarł cztery białka sadzone na śniadanie, lol) z pomidorami, czosnkiem, szczypiorem, cebulą i ziołami (B)


Teraz trzeba się zabrać za odkurzenie, poćwiczyć i idę ogarnąć miejsce po mojej porażce biznesowej (czyli były ośrodek edukacyjny, bo lokal trzeba wkrótce zdać). Miłego dnia, dziewczyny! I chłopaki oczywiście!

18 listopada 2013 , Komentarze (2)

Jutro znajoma przychodzi. Ostatnio to ona zapraszała mnie na winko i kolację, ale uznałam, że łatwiej będzie mi zachować dietę, jeśli zaproszę ją do siebie. Poza tym, skoro już odgruzowałam chatę, to gości można zapraszać. 
Tylko teraz się zastanawiam, co tu wykombinować. Skoro winko to raczej albo grupa białkowa albo neutralna. pomyślałam więc o pieczonym pstrągu z twarożkiem i koperkiem, danie sprawdzone, pstrągi w zamrażalniku siedzą, twarożek i koperek też mam, więc sprawa w sumie prosta. Może jeszcze by jakąś sałatkę do tego strzelić, hm, tylko jaką... Może tą z kaki i roszponki sprzed kilku dni? Dobre toto było...
O, chyba znalazłam fajny przepisiik na sałatkę z kaki, awokado, granatem, serem gorgonzola i czymś tam jeszcze. Mam praktycznie wszystko, brak co najwyżej pomidorów suszonych i orzechów włoskich, ale w ostateczności, jak nie dotrę do sklepu, to obejdzie się bez.

Wrzucam przepis, żeby go potem nie szukać:

·        mix ulubionych sałat - 1 opakowanie (do zastąpienia roszponką)

·        awokado dojrzałe - 1 sztuka

·        kaki - 1 sztuka

·        gorgonzola - 60 gramów

·        orzechy włoskie - 3 łyżki

·        granat - 1 sztuka

·        suszony pomidor - 3 sztuki

Sałatę rozłożyć na płaskim taelrzu. Awokado pokroić w plasterki, następnie pokroić na ćwiartki. Kaki pokroić w cienkie plasterki. Suszone pomidory pokroić na małe kawałki. Z granatu wydrążyć pestki.

Na sałacie układamy kolejno: awokado, kaki, suszone pomidory. Gorgonozolę pokroić w kosteczkę i poukładać na sałacie. Posypać pestkami granatu i pokruszonymi orzechami włoskimi.


Zestawienie wydaje się interesujące i powinno być atrakcyjne smakowo. A suszonych pomidorów muszę poszukać w szafce, bo kiedyś kupiłam i chyba nie zużyłam całkiem do końca. A przynajmniej takie mi majaczy niejasne przeczucie czy raczej wrażenie, hehe. Orzechy, notabene, też posiadam, ale trzeba by je wyłuskać, przy czym mają chyba kilka lat, więc nie jestem pewna, czy śmietnik nie jest dla nich najlepszym miejsce. Oj, bez orzechów też będzie dobrze...

18 listopada 2013 , Skomentuj

17.30 - 1/2 pomello i owoc kaki (B)
20.00 - sałatka z wędzonego łososia, cykorii, siekanej pietruszki, startej rzodkiewki, cebuli, sera gouda i gorgonzola, jogurt naturalny i przyprawy (N)

Zrobiłam sobie ponadto zupkę-krem z cukinii, pora, słodkiego ziemniaka i marchewki z dużą ilością imbiru, cynamonu i świeżych ziół oraz przypraw, potraktowana blenderem - gęsta jak nie wiem, ale pachnie bosko. 

Chyba mi dzisiaj brak motywacji do fitnessu. Jak nie poćwiczę rano, to potem już szanse maleją, jak widać. Za dużo innych rzeczy się nagromadzi, a potem jestem zbyt zmęczona. No nic, muszę młodego do pracy domowej pogonić, bo inaczej masakra będzie.

18 listopada 2013 , Skomentuj

Jakoś nie mam się kiedy zabrać za ćwiczenia, ale jak skończę zlecenie,t o się postaram, nawet jakby to już wieczór był, a co tam.
Jak na razie:

8.30 - 2 kromki chleba pełnoziarnistego z masłem orzechowym i bananem (W)
12.30 - placki z cukinii i pora (wczorajsze) (N)
14.00 - sałatka orientalna z makreli (też z wczoraj, lol) (N)

Reszta dnia też pod znakiem mega-warzywnym raczej. Na pewno kalafiorek i cykoria będą! Z wczoraj zostało mi całe pudełko tartej cukinii i pora (rozpędziłam się, no co!) i tak się zastanawiam, czyby nie dorzucić marchewki i słodkiego ziemniaka i nie zrobić aby kolejnej zupy-krem, hehe:)))) Będzie na jutro jak znalazł.

17 listopada 2013 , Komentarze (2)

Dzisiejszy jadłospis, podsumowanie:
12.00 - 2 kromki pełnoziarnistego z czterema żółtkami, 1/2 kiwi i kiełkami (W)
15.00 - sałatka z wędzonej makreli i makaronu ryżowego (N)
18.00 - pieczona ćwiartka kurczaka (B)
21.30 - placki z cukinii i pora (N)

Poćwiczyć niestety nie dałam dzisiaj rady. Padam na twarz, bo jednak zarwana noc, nawet z pospaniem dłużej w dzień, plus nerwy, dają w kość. A do tego robota.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.