Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

.......

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15716
Komentarzy: 66
Założony: 26 maja 2010
Ostatni wpis: 17 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Grubasek1984

kobieta, 40 lat, Warszawa

162 cm, 87.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 sierpnia 2010 , Skomentuj

Wróciłam już mojego urlopu wakacyjnego cieższa o 2 kg, niby to niewiele, ale moje postanowienie żeby jeszcze trzymać się diety legło w gruzach. Można powidzieć że znów zaczynam od początku. Ale się nie poddam, muszę dać radę, przecież już tyle schudłam więc dlaczego nie mam zrzucić tych paru kg, które mi zostały.

A tak po krótce to wyjazd uważam za udany, może przybyło mi kg ale wróciłam również z nową energią do walki i do życia. Te dwa tugodsnie zleciały błyskawicznie, może pogoda na początku nie była sprzejająca, ale później się poprawiła, więc troszkę jestem opalona. Mogłabym bardziej ale nie znoszę leżeć na plaży i się opalać, męczy mnie to.

Jedyne co źle wspominam z tego wyjazdu to wybryk kolegi  którym pojechaliśmy. Po tygodniu stwierdził że nie ma gotówni na dalsze urlopowanie, a poza tym że źle się czuje taki samotny i wogóle i w szczególe. Co poskótkowało jego wyjazdem. Byliśmy na niego wściekli, bo oczywiście pojechał samochodem, w sumie nie ma sięco dziwić, w końcu był to jego samochód. A my zostaliśmy z bagażami nie przygotowanymi do jazdy pociągiem. gdyby nie mój silny misiaczek nie dałabym rady tego wszystkiego zataszczyć. Ale ogólnie wyjazd należy do udanych więc puściłam ten szczegół w niepamięć.

Strasznie mi brakowało tego pisania tu. Od dziś dietka wraca na dobre tory, a od jutro wracam pełną parą do życia, w pracy sięz zaległości ogarnełam - no prawie :)

Meu:

Śniadanie: 1 kromka chleba z serkiem topionym light, kukurydzą i ogórkiem

1 Przekąska: 1 nektarynka, jogurt light

2 śniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z plasterkiem szynki z indyka, pomidorek i ogórek zielony do tego

2 Przekąska: 2 ciasteczka zbożowe LU GO

Obiad: Ryż z udkiem z kurczaka i do tego mizeria

31 lipca 2010 , Komentarze (2)
Jestem happy, weszłam przed chwilą na wagę i co widzę 65 kg. Nie wiem jak to możliwe, ale stało się coś pięknego. Wszystko to co przez ostatnie 2 tygodnie mi przybyło to spadło z nawiązką.
Po wczorajszym grillu też jestem zadowolona, zjadłam malutki kawałek piersi i 1 szaszłyka z kurczaka. Po koniec imprezy już mnie strasznie ssało w żołądku ale dałam radę. Mam w sobie mnóstwo motywacji :)

30 lipca 2010 , Komentarze (1)

Moja dobra passa wciąż trwa. Wczoraj był u nas kolega na piwku. Akurat przyjechał jak ja zbierałam się na aqua aerobic, więc nie było problemuz jedzonkiem, ale jak wróciłam nie skusiłam się na chipsy, które są moją wielką słabością. A co ciekawe nawet mnie nie kusiło żeby spróbować. Nie wiem co się ze zmą dzieje, ale niech tak zostanie :) Po wczorajszym wieczorze jestem pełna optimizmu ze uda mi się na urlopie utrzymać dietę.

Wczoraj jeszcze miałam pomysł żeby zważyć się dziś rano, bo jutro będę miała ograniczony dostep do komputera, a poza tym ograniczenia czasowe. Bo przecież już jutro wyjeżdżam, a jeszcze mam mnóstwo spraw do załatwienia i mnóstwo rzeczy do zrobienia. Niestety rano jakaś taka byłam zabiegana, że zapomniała o tym żeby wejść na wagę, więc trudno, zważę się jutro rano i może uda mi się na chwilę wpaść tutaj żeby chociaż zdać relację z mojej aktualnej wagi.

Menu na dziś

Śniadanie: 2 kromki chleba razowego z serkiem topionym light i pomidorem

1 Przekąska: 2 marchewki i jogurtr owcowy light

2 Śniadanie: 2 kromki chleba razowego z plasterkiem szynki, pomidorem i papryką

2 Przekąska: jabłko

Obiad: Klopsik z ziemniaczkami i surówka z papryki, ogórka i kukurydzy z jogurtem mmmm pycha

29 lipca 2010 , Skomentuj

Jak w temacie :) jestem z siebie dumna, wczoraj wieczorkiej jak wróciłam po aqua aerobiku, mój kochany wyciągnął paczkę pistacji z solą i pieprzem, moja wielka słabość. I co, oparłam się nim, nie zjadłam ani jednego. Wiem że niby od jednego nic by mi się nie stało, ale wiem, że na 1 by się nie skończyło, a godzina nie była sprzyjająca bo około 22. Trochę oszukałam dietkę podczas obiadu, bo zjadła 2 klopsiki zamiast jednego, ale myślę że go spaliłam na ćwiczeniach.

Dziś od rana dietka wzorowo, trzymam się w ryzach. Nie wiem co mi się znów przestawiło w głowie, ale niech już tak zostanie, wtedy szybciej osiągnę swój cel. Chociaż jutro czeka mnie wieczorkiem imieninowy grill u znajomych, mam nadzieje że starczy mi silnej woli, aby odmówić, albo chociaż zjeść jakąś malutką pierś z kurczaczka. Dlaczego tak właśnie jest że co chwila się odbywają jakieś imprezki, grille i wtedy trzymanie diety jest takie trudne. Chociaż nie mam co narzekać, bo z godnie z zasadami weight watchers można zaoszczedzić punktów na imrezowe jedzonko. Ale mimo wszystko wolałabym tego uniknąć. 

Menu na dziś

Śniadanie: 1 kromka chleba razowego z serkiem topionym light i pomidorem

1 przekąska: 2 marchewki, nektarynka

2 śniadanie: 2 kromki chleba razowego z plasterkiem szynki, pomidor i ogórek zielony

2 przekąska: jabłko i jogurt owocowy light

Obiadek: 1 klopsik (będzie tylko 1), do tego ziemniaczki i surówka z papryki i ogórka zielonego z jogurtem naturalnym.

Ten pomysł z zapisywaniem mojego menu w pamiętniku chyba się sprawdza, to dzięki temu się trzymam, bo zapisywanie wszystkiego co zjem w zeszycie już przestało działać. Doszłam do wniosku, że podczas odchudzania trzeba co chwilę coś modyfikować, aby się nie wkradła nuda i monotonia. Mi to pomaga.

 

28 lipca 2010 , Komentarze (2)

Po wczorajszym wypadzie na zakupki, nogi w d... wschodziłu, stóp nie czułam. Ale nie ma się co dziwić, jak się w pantofelkach na obciasie pomyka przez prawie 2 godz. Oczywiście nic nie kupiłam, ale jakoś to może przeżyję i przemęcze się jeszcze te pare dni w przemakających butach. Muszę zrobić powtórkę z rozrywki, ale dzis mi się kompletnie nie chce. Jedyny plus tego wypapdu był prawie 2 godzinny spacer po mieście.

Jak wróciłam do domciu to jakoś tak spojrzałam na wagę która stoi przy wejściu i mnie coś podkusiło żeby na nią wejść wczesniej niż powinnam, bo do soboty daleko, ale nie mogłam się powstrzymać. I co ujrzały moje oczy, 1 do 1,5 kg mnie. Waga się wahała :) To mnie zmobilizowało do dalszej walki o zgubienie zbędnych kilogramów :) Ale żeby nie zapeszać to nie będę narazie zmnieniać paska, poczekam do prawidłowego ważenia, czyli do soboty i wtedy ewentualnie zmienię. A później w długą nad morze :):):)

Dziś od rana dietkowo super.

Na śniadanko zjadłam 1 kromkę chleba rozowego z serkiem topionym i pomidorem

W pracy na przekąskę banana i nektarynkę

na drugie sniadanko 2 kromki chleba razowego z szynką z kurczaka, do tego pomidorek i ogórek zielony

Na przekąskę czeka na mnie jeszcze serek wiejski light.

Na obiadek natomiast pranuję zrobić klopsiki, do tego ziemniaczki i buraczki - już się nie mogę doczekać :)

Trochę się boję po moich ostatnich ekscesach jak będzie na wakacjach, ale mam nadzieję że moja silna wola się utrzyma i będę mogła w miarę trzymać się dietki. wiadomo jak to jest na wyjazdach, jedzenie na mieście i te sprawy. Dobrze że śniadania i kolacje planujemy jadać na kwaterze we własnym zakresie, więc tylko zostaje obiad na mieście, a to chyba jakoś przeżyję. Nie ma innego wyjścia. Zobaczycie że wrócę po tych 2 tygodniach szczyplesza.

27 lipca 2010 , Skomentuj

Wiekie dzięki dla wszystkich za słowa wsparcia, od razu mi lepiej, nie pozwolę na to żeby jedzenie mną rządziło. To ja tu rządze, a nie moje zachcianki :)

Od dziś stwierdziłam że zacznę zapisywać w pamiętniku to co zjadłam danego dnia, może w ten sposób będzi mi prościej utrzymać się w ryzach.

Na śniadanie: 1 kromka chleba razowego z 1 trójkącikiem serka topionego light z pomidorem. Po przyjściu do pracy pół kawy z mlekiem i 1 łyż. cukru.

Na przekąskę jogurt owocowy jogobella light, mały banan i nektarynka.

Na drugie sniadanie 2 kromki chleba z 1 plasterkiem szynki z kurczaka, do tego pomidor i ogórek zielony.

Na kolejną przekąskę mam jabłko.

Na obiadek czeka na mnie potrawka z szynki wieprzowej z pieczarkami z sosem jogurtowo czosnkowym, do tego ziemniaczki i surówka z marchewki z jabłkiem, albo gotowane buraczki - jeszcze się nie zdecydowałam.

Do tego dorzucę dziś aqua aerobik i bieganie po centrum handlowym po pracy. Muszę sobie kupić jakieś butki, bo po wczorajszym deszczu psiesiąkły mi zupełnie. Mam nadzieję że coś mi się trafi ciekawego, bo wyjazd tuż tuż, a ja nie będę miała co zabrać ze sobą na wypadek deszczu.

26 lipca 2010 , Komentarze (3)

Po sobotnim wazeniu kolejna porażka, waga wskazuje 68 czyli wyjściową wagę z jaką tu się zapisałam. Minął już 2 tydzień a ja nie moge zrzucić tych kg. Nie wiem co się stało z moim organizmem. Stwierdziłam że musze w tami razie uaktualnić moja wagę na pasku. :( Przez to wszystko znów złapałam doła i wekend minął pod znakiem obrzarstwa. ja nie wiem co się ze mną dzieję, ale nie potrafię się opanować. Ale jak widzę kolejną porażkę na wadze to zaczynam się dołować i przez to jeść. Nie potrafię się zabrac za siebie. cały tydzień jakoś nie jest tak trudno przetrwać, a weekend jest tragiczny. Ja wiem, że to przez te wekendowe obżarstwo waga stoi w miejscu, ale nie umiem się opanować.

Muszę powiedzieć basta, na wekendy również. Przecież udało mi się tak dużo osiągnąć, a na samym finiszu się poddaję. Dlaczego to jest takie trudne. Mam wszystkiego dosyć. Czasem nachodzą mnie takie myśli, żeby sobie całkowicie odpuścić, ale przecież nie mogę zaprzepaścić tyle ciężkiej pracy. Więc staram się walczyć sama ze sobą, lecz jak widać z mizernym skutkiem :(

Wiem użałam się nad sobą, ale chyba jest mi to potrzebne. Na weekend moze powinno się mnie zamykać w klatce żebym nie miała dostępu do lodówki ani innych przekąsek to bym się opanowała. Ja jużnie wiem co ze sobą zrobić.

23 lipca 2010 , Komentarze (1)

Dietkowo wczoraj było super, poszłam wieczorkiem na aqua aerobik. Dobra passa chyba trwa, nie miałam nawet ochoty nic zjeść zakazanego. Wcześniejsze napada chyba były spowodowane zbliżającą się @. Teraz wszystko wróciło do normy, na szczęcie. Mam nadzieje że jutro jak stanę na wage to się mile zaskoczę, oby tak było. Muszę myśleć pozytywnie.

Przyszła do mnie wczoraj paszuszka z allegro, zamówiłam sobie komplet odzieży używanej. Nigdy nie miałam nic przeciwko używkom. Za tak małe pieniądze dostałam mega pakę ciuchów. teraz trzeba tylko wyprać i można biegać. Jeśli coś jest nie zniszczone to dlaczego tego nie nosić.  Ale nowymi ciuszkami też nie pogardzę :) hehe

22 lipca 2010 , Skomentuj

Wczoraj trzymałam się dietki całkiem nieźle, ale nie poszłam na aqua aerobik, bo dostałam @ i nie najlepiej się czułam, brzuch mnie bolał i wogóle jakaś taka oklapła była. Ale dzieki temu spędziłam trochę więcej czasu z moim kochanym misiaczkiem, szczególnie że dziś wyjechał znów w delegację na 2 dni. Nby to tylko dwa dni, ale po weekendzie znów go wysyłają na cały tydzień. Jak ja nie znoszę tej jego pracy, czy nie mogłoby być tak żeby był tu na miejscu, a nie tylko jeździ i jeździ tak dalego i na tak długo. Wiedziałam niby od początku że ma taką pracę, ale mogli by się trochę zlitować nade mną. Muszę to przetrwać, może niedługo uda mu się zmienić pracę na bardziej stabilniejszą.

Pojadę dziś do mamusi w odwiedzny to mi chociaż szybko czas zleci, a później szybciutko do domciu i na basenik pomachać nóżkami i rączkami. Dziś się już dobrze czuję więc nie powinno być problemu, a przy dzisiejszym upale to nawet bardzo chętnie się ochłodzę w wodzie :)

Trochę mnie martwią tylko prognozy na weekend, bo mieliśmy w planach pojechać na łódkę ze znajomymi na 2 dni, ale wielka niewiadoma wyszła, bo jak będzie kiepska pogoda to pewnie nie pojedziemy. Jest też opcja, że mój kochany nie wróci w piątek tylko w sobotę po południu, to już całkowita lipa będzie. Na szczęście już za tydzień i trochę wyjżdżamy na urlop :)

21 lipca 2010 , Komentarze (1)

Udało mi się wreszcie tu trafić z powrotem. Nie najlepiej się czułam przez ostatnie dni. W piątek jak tylko dotarłam do pracy to się tak fatalnie czułam, miałam jakieś zawroty głowy, silne bicie serca i takie ogólne złe samopoczucie, że wysłali mnie do lekarza. Podobno wyglądałam jak cień człowieka. Ale przecież nie tak łatwo się dostać do lekarza w nagłym wypadku. Dobrze że mam pakiet medicover to udało mi się zapisać na wizytę o 12. Więc wróciłam do domciu dosłownie na pół godzinki, położyłam się  i w drogę do lekarza. Na szczęcie nic poważnego mi nie było, tylko ogólne przemęczenie organizmu. To chyba od tych upałów. Dostałam skierowanie na morfologię i zalecenie odczpoczynku razem ze zwolnieniem do wtorku. Badanie oczywiście zrobiłam i wyszło mi że mam niedobów wapnia, witaminy D oraz trochę za mało neutrocytów i za dużo limfocytów. Ale teraz już jest ok. Przez to wszystko trochę się zaniedbałam z dietką, chociaż nie odpuściłam aqua aerobiku, więc mam nadzieje że na sobotni ważeniu nie będzie tragedii, bo od dziś wróciłam do pracy i dietkowania.

A propo ważenia, po sobotnim ważeniu, jak tylko weszłam na wagę to się załamałam bo zobaczyłam o 1 kg więcej, ale po śniadaniu i porannej toalecie było już o ten kg mniej. Więc nie rozumiem tego. Ale za wyjściową wagę przyjęłam te 67, które się pokazały po śniadanku. Czyli bylilans z poprzedniego tygodnia wyszedł na zero. To chyba dobrze, już sama nie wiem. Zobaczymy w tym tygodniu już nie dużo zostało do soboty.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.