Wróciłam już mojego urlopu wakacyjnego cieższa o 2 kg, niby to niewiele, ale moje postanowienie żeby jeszcze trzymać się diety legło w gruzach. Można powidzieć że znów zaczynam od początku. Ale się nie poddam, muszę dać radę, przecież już tyle schudłam więc dlaczego nie mam zrzucić tych paru kg, które mi zostały.
A tak po krótce to wyjazd uważam za udany, może przybyło mi kg ale wróciłam również z nową energią do walki i do życia. Te dwa tugodsnie zleciały błyskawicznie, może pogoda na początku nie była sprzejająca, ale później się poprawiła, więc troszkę jestem opalona. Mogłabym bardziej ale nie znoszę leżeć na plaży i się opalać, męczy mnie to.
Jedyne co źle wspominam z tego wyjazdu to wybryk kolegi którym pojechaliśmy. Po tygodniu stwierdził że nie ma gotówni na dalsze urlopowanie, a poza tym że źle się czuje taki samotny i wogóle i w szczególe. Co poskótkowało jego wyjazdem. Byliśmy na niego wściekli, bo oczywiście pojechał samochodem, w sumie nie ma sięco dziwić, w końcu był to jego samochód. A my zostaliśmy z bagażami nie przygotowanymi do jazdy pociągiem. gdyby nie mój silny misiaczek nie dałabym rady tego wszystkiego zataszczyć. Ale ogólnie wyjazd należy do udanych więc puściłam ten szczegół w niepamięć.
Strasznie mi brakowało tego pisania tu. Od dziś dietka wraca na dobre tory, a od jutro wracam pełną parą do życia, w pracy sięz zaległości ogarnełam - no prawie :)
Meu:
Śniadanie: 1 kromka chleba z serkiem topionym light, kukurydzą i ogórkiem
1 Przekąska: 1 nektarynka, jogurt light
2 śniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z plasterkiem szynki z indyka, pomidorek i ogórek zielony do tego
2 Przekąska: 2 ciasteczka zbożowe LU GO
Obiad: Ryż z udkiem z kurczaka i do tego mizeria