Troszkę nie radzę sobie z napadami obżarstwa. Jednego dnia dbam o zdrowe jedzenie, a innego zjadam tabliczkę czekolady. Gdzie tu jakieś zdrowego rozsądku? Sama nie wiem.
Staram się zmienić swoje podejście do zrzucenia wagi. Chcę to zrobić dla siebie, dla lepszego samopoczucia, a nie dlatego, żeby coś pokazać i udowodnić innym. Podobają mi się kobiece kształty, niestety sylwetkę mam jaką mam (jabłko) i pewnie nigdy nie będę miała pięknego wcięcia w tali, ale zawsze mogę zadbać o to, żeby mój brzuch był mniejszy i mniej galaretowaty.
Nie potrafię jeść w umiarze słodyczy, ale za to umiem ich nie jeść wcale. Tylko ciężko z motywacją. Nie mniej jednak od niedzieli nie jadłam żadnych słodyczy i mam nadzieję, że tak pozostanie do samych świąt.
Lubię owoce i warzywa, więc nie odmawiam ich sobie wcale.
Walczę z jogurtami owocowymi i nieowocowymi.
Owsianka powróciła do łask! Tym razem bez bakali, bo te też kocham nieumiarkowanie ;) Ale zawsze z jakimś owocem, głównie jabłkiem+cynamonem.
Żałuję: tego co zrobiłam ze sobą w wakacje. Fajnie schudłam, ale folgowania przez letni czas było naprawdę dużo. Co z tego, że jeździłam sporo na rowerze, skoro się objadałam. Od miesiąca chodzę dwa razy w tygodniu na fitness. Nie wiem ile obecnie ważę, wagę przestawiłam do początkowej, bo znowu zaczynam swoją walkę niemal od nowa. Pomierzyłam się i mam nadzieję, że za miesiąc zobaczę spadek cm.