Najgorzej jest utrzymać dietę wieczorem. Po całym dniu pracy, zadań. Siadam sobie w końcu zmęczona i wtedy dopada mnie głów. Coś by zjeść. Ale co? I wtedy pomysłów jest na pęczki! To co przychodzi do głowy przyprawia o zawrót... Fast foody, pizze, chińczyki... szybko i dużo, bo nie mam na nic siły. A zaraz potem włącza się ten okropny głosik: przecież Ci nie wolno! No i zaczyna się walka: zjeść czy nie zjeść? Presja, napięcie: z jednej strony jestem taka głodna, z drugiej przecież nie mogę, bo sobie obiecałam... Zwariować można! Tak było wczoraj... o 22. Na szczęście wczoraj się udało: banan i dwa ryżowe chlebki. Tylko boję się, że już dziś się nie uda. A jak się uda, to jeszcze jest jutro i kolejne kilka miesięcy... Co z tym zrobić? Na razie nie wiem...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.