Biegam już od roku (dokładnie, bo w marcu 2012 zaczęłam). Zazwyczaj biegałam z psem, bo on potrzebuje, a mnie się już znudziły spacery. Zawsze pies był dla mnie motywacją. Nie ma zmiłuj, trzeba go wyprowadzić:) Ale wczoraj pobiegłam sama. Czuję, że tego potrzebuję, chyba nie mogłabym już żyć bez biegania. To jest dla mnie coś nowego... Ciekawe :) zwłaszcza, że biegałam po pracy, a nie rano jak zwykle. Wypracowanie tego nawyku zajęło mi rok a i to pewnie nie koniec. Zobaczymy, co będzie dalej. Zwłaszcza, że zbliża się wiosna.
Tazik
3 marca 2013, 23:49Świetnie, że biegasz! :) Ja się całe życie przed tym wzbraniałam, a teraz czuję, że żyję... Zakwasy dają mi w kość, ale nigdy nie miałam takiej radości z pokonywania takich narzuconych sobie malutkich celów :)
meangirl16
3 marca 2013, 21:25Gratuluje! Mam tak samo :) bieganie to nie sport, to styl życia
anulkamamulka
3 marca 2013, 21:20Kochana, gratuluje z calego serca! Chce od jutro zaczac w malym tempie, moze mialabys jakies rady i motywacje dla "poczatkujacej"? ;-) Serdecznie dziekuje!