Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Uwolniona :)
24 lutego 2013
Mam już pewność, że nie zawrócę z obranej drogi. Nie boję się poczucia głodu, nie boję się, że się załamię. Nie mam ochoty się już objadać do nieprzytomności. To ciekawe, bo nie jestem zwolenniczką odchudzania się poprzez odmawianie sobie wszystkiego, przechodzenia na ostrą dietę, walki ze sobą. Zawsze wierzyłam, że są powody dla których się objadam i gdy do nich dojdę, gdy je przed sobą ujawnię, automatycznie przestanie mi się chcieć objadać. To znaczy, że w jedzeniu, objadaniu się i nadwadze jest coś więcej niż siła nawyku. No i to się stało. Tzn. objadałam się z pewnego powodu, a mianowicie w odpowiedzi na tłumienie swoich pragnień i potrzeb. Być może zabrzmi to banalnie, ale faktycznie tak jest. Mocno pracuję nad swoją psychiką, a teraz czuję się "uwolniona" od musów i powinności bycia kimś, kim nie jestem. To się też przekłada na jedzenie. Nie mam ochoty się objadać. Na tym etapie nawyk to błahostka, pracuje nad każdym niezdrowym nawykiem po kolei, powolutku. A waga idzie w dół też powolutku ale systematycznie. Fajna sprawa:)
Haustenn
24 lutego 2013, 21:45Tak, bo odchudzanie zaczyna się w głowie :) Wierzę w Ciebie :))!
slimsoul
24 lutego 2013, 21:40mas rację,że najważniejsza jest psychika. Tak naprawdę wszystko do niej zależy. Ty się już uwolniłaś i wiele dziewczyn też,przed innymi(w ty i przede mną) jeszcze długa droga,jednak nie wolno się poddawać, co nie? :)
grubas002
24 lutego 2013, 21:32gratulacje :)