Po prostu. Weekend w krzakach czyli normalne żyćko.
Dzisiaj mija dokładnie rok od dnia, w którym usłyszałam diagnozę po biopsji. Wtedy myślałam, że nie dożyję kolejnej zimy. A dziś mam nowy cel - przetrwać bez wznowy najbliższe 2 lata. W przypadku potrójnie ujemnego raka piersi kluczowe są dwa pierwsze lata. Potem ryzyko wznowy znacznie spada. Dlaczego nie 5 lat, jak zazwyczaj przy nowotworoworach? Bo potrójnie ujemny jest bardzo agresywny i rozwija się zdecydowanie szybciej. Jeśli ma wrócić, to na luziku wyrobi się w te dwa lata i nie będzie zwlekać.
Te pierwsze różowe cudaki ze zdjęć to młodziutkie czarki austriackie. Są pyszne, na surowo chrupią i smakują jak rzodkiewki. Bardzo je lubię, ale mam ich w moim lesie niewiele i nie zbieram. Będę do nich sobie zaglądać przez następnych kilka tygodni. Rosną pomalutku i będą mnie cieszyć aż do cieplutkiej wiosny.
Natargałam sobie młodej pokrzywy i popijam pachnący napar.
Zamulam dzisiaj, c'nie? To w takim razie zostawiam Wam naturę w moim obiektywie, w celach relaksacyjnych.
Jak ja kocham żyć!
A.