Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wiedźma, biegaczka, mykofilka, górska szwenda i fotomaniaczka. Lekko trącona rydwanem czasu choć wciąż piękna (coraz bardziej od środka). Uzależniona od lasu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23342
Komentarzy: 2038
Założony: 21 kwietnia 2023
Ostatni wpis: 18 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tojotka

kobieta, 44 lat,

160 cm, 60.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2025 , Komentarze (25)

I dopadło mnie ciepłolubstwo. Wychodzić z domu bardzo mi ciężko. Zmuszam się do absolutnego minimum, i źle mi z tym. Wiosnę chcę bo nie lubię siebie takiej nieruchawej i zamkniętej w bezczynności. Tyle co pomacałam śniegu ostatnio w Sowich, to już mi chyba wystarczy. Z tym, że niekoniecznie 😁

Zdrowotnie? Czuję się naprawdę nieźle, choć trochę pobolewa mnie okolica cięcia pod pachą. I pierś nadal jest przewrażliwiona i taka jakaś niedotykalska. To wszystko podejrzewam ma związek z radioterapią. Zbliża się kontrola i niech mnie tam porządnie obejrzą.  Póki co staram się nie tworzyć czarnych scenariuszy.

W pracy mam dużo pracy, zajmuje mi to czas i głowę, ale daje mnóstwo satysfakcji. Jestem sprawcza w robocie, dużo ode mnie zależy i sprawdzam się bez taryfy ulgowej. I wiem, że ludziska gadają o mojej chorobie widząc we mnie niezniszczalną superbohaterkę. Na bogów lasu, oby!

Zostawię kilka leśnych kadrów. A na czwartek planuję coś ekstra. Jeśli się uda, to opowiem 😉

Ściskam Was, Chudzinki moje!

A.

8 lutego 2025 , Komentarze (18)

Szwendacz włączył mi się na dobre i tego już się nie da zatrzymać. Dzisiaj polazłam w Góry Sowie, na ścieżki znane mi od trzydziestu lat. Mimo raczków i grubej podeszwy butów, idąc czułam łaskotanie w stopy. Tak, odzywają się moje korzenie. Stąd jestem, tu chcę wracać. 

Czy się zmęczyłam? Troszku tak. Bo chodzenie pod górę jest męczące, a chodzenie pod górę po wyniszczającej terapii jest męczące w ciul. Ale jakie satysfakcjonujące 🥰

Było bosko! Śnieg, lekki mrozek, wiaterek, czasem słonko, czasem słonka brak. Troszku zmarzłam, troszku się spociłam. Gorąca herbata i drożdżówka pod wieżą smakowały nieziemsko. 

Zresztą.... co ja będę gadać. Spójrzcie!

A.

2 lutego 2025 , Komentarze (26)

No, w góry. Poszła, polazła, powędrowała. Masyw Ślęży mam pod nosem więc postanowiłam zacząć od tego miejsca. Całe dzieciństwo spędziłam w cieniu tej Góry i nie mogłabym mieszkać w miejscu, skąd jej nie widać. 

Na samą Ślężę dziś nie poszłam bo weekendowe tłumy mnie odstraszają. Ale patrzyłam na nią z siostrzanej Raduni i znów czułam się jak u siebie. 

Kondycyjnie jest kiepsko. Po płaskim mogę iść i iść, ale pod górę męczę się szybko i mięśnie bolą. To nic. To się naprawi. Tam, gdzie dziś szłam pewnego dnia znów będę biegła! 

Pierwszy krok zrobiony, lecę dalej.

Przełęcz Tąpadła - Radunia - Przełęcz Słupicka - Łąka Sulistrowicka - Przełęcz Tąpadła.
10 km i 309 m przewyższenia w nogach 🥰

A.

31 stycznia 2025 , Komentarze (39)

Tak tu to zostawię.

Dziękuję za to, że ze mną jesteście!

A.

26 stycznia 2025 , Komentarze (24)

Po prostu. Weekend w krzakach czyli normalne żyćko.

Dzisiaj mija dokładnie rok od dnia, w którym usłyszałam diagnozę po biopsji. Wtedy myślałam, że nie dożyję kolejnej zimy. A dziś mam nowy cel - przetrwać bez wznowy najbliższe 2 lata. W przypadku potrójnie ujemnego raka piersi kluczowe są dwa pierwsze lata. Potem ryzyko wznowy znacznie spada. Dlaczego nie 5 lat, jak zazwyczaj przy nowotworoworach? Bo potrójnie ujemny jest bardzo agresywny i rozwija się zdecydowanie szybciej. Jeśli ma wrócić, to na luziku wyrobi się w te dwa lata i nie będzie zwlekać. 

Te pierwsze różowe cudaki ze zdjęć to młodziutkie czarki austriackie. Są pyszne, na surowo chrupią i smakują jak rzodkiewki. Bardzo je lubię, ale mam ich w moim lesie niewiele i nie zbieram. Będę do nich sobie zaglądać przez następnych kilka tygodni. Rosną pomalutku i będą mnie cieszyć aż do cieplutkiej wiosny. 

Natargałam sobie młodej pokrzywy i popijam pachnący napar. 

Zamulam dzisiaj, c'nie? To w takim razie zostawiam Wam naturę w moim obiektywie, w celach relaksacyjnych.

Jak ja kocham żyć!

A.

23 stycznia 2025 , Komentarze (23)

Szybki update. Zdrowotnie jest spoko. Kondycyjnie nadal jestem w czarnej dziurze. A dodatkowo w piersi po radioterapii ciągle coś mnie szczypie, gniecie i mrowi. Pod pachą w miejscu wycięcia wartownika pobolewa. Zdaniem radiolożki to zupełnie normalne, a kontrolnie chce mnie obejrzeć dopiero na początku marca. No dobra, mam z tym luz. Ale taka sytuacja powoduje, że unikam wstrząsów, podskoków i innych gwałtowności więc póki co tylko łażę. Eh, a tak bym chciała wrócić do małego truchtanka... No to jeszcze nie teraz. 

Na boreliozę antybiotyk wciąż biorę. Akurat mi zejdzie do następnej wizyty na ONKO więc Doktorka po wynikach krwi zdecyduje co robimy dalej. Po rumieniu śladu już nie ma. 

Wrzucę kilka zdjęć z lasu. Jest cudnie. Śnieg topniejąc zostawił mnóstwo wilgoci w gałązkach i patyczkach, i grzyby szaleją. 

A.

13 stycznia 2025 , Komentarze (17)

Hmmm, po pięciu dawkach antybiotyku dziś po rumieniu nie ma śladu. Czyli borelioza potwierdziła się sama. A dodatkowo zniknął ból głowy i karku, który miałam od kilku dni. Ja te dolegliwości wiązałam raczej z radioterapią, ale chyba to było błędne skojarzenie. 

Idę na spacer bo mam wolny dzień. Miłego Chudzinki!

A.

edit. Mój dzisiejszy obiad, mniam!

10 stycznia 2025 , Komentarze (8)

No, siedzę na ONKO z nadzieją, że szybko podepną mnie pod kroplówkę. Mierzi mnie dziś atmosfera oddziału i ci wszyscy ludzie wokół. Chcę pobyć sama.

A zdrowotnie? Wyniki ok, tylko znowu leukocyty poniżej normy. I trzeba będzie robić zastrzyki. A boreliozy potwierdzać nie będziemy. Rumień się powiększa książkowo. Doktorka skonsultowała temat z kim trzeba i dostanę antybiotyk na 3 tygodnie. Szkoda czasu na dodatkowe testy. 

Nosz kurde...

A.

6 stycznia 2025 , Komentarze (7)

Melduję, że żyję. Bez zmian. Jutro wracam na dobre do pracy bo już mi się znudziło nicnierobienie. W piątek tylko pojadę na ONKO zatankować pembrolizumab i pogadać o rzeczach z Doktorką.

W lesie jest bardzo sucho. Gałązki obeschnięte więc i grzybów mało. Bo wiecie, że zimą królują grzyby nadrzewne i nadrewnowe, c'nie? Grzybnia w glebie zajmuje się tym czym zwykle się zajmuje, ale na wierzch nie wyłazi. No. 

Dupka mi odżywa i zaczynam myśleć o górach. Na razie tylko myślę, ale myślę intensywnie. Już niedługo!

A.

3 stycznia 2025 , Komentarze (12)

Skończyłam radioterapię, wczoraj. Na razie nic mi w związku z tym. Noooo, mam delikatne podrażnienia skóry i lekki obrzęk w piersi. Ale to normalne i zupełnie niezauważalne. Wyniki z krwi mam doskonałe. Leukocyty w normie, hemoglobina wysoko pod sufitem, markery nowotworowe jak u zdrowej osoby. No. 

Za 2 miesiące jestem umówiona z radiolożką i będziemy się kontrolować. Cztery tygodnie później również umówione już spotkanko z Wymarzonym i kolejny przegląd. 

A dziś na maila dostałam wyniki boreliozowe. No i  przeciwciała IgM, mówiące o aktywnej świeżej infekcji, mam niziutko co oznacza, że wynik jest ujemny. Za to przeciwciała IgG mam wysokie.  Te przeciwciała pojawiają się później niż IgM i utrzymują się w organizmie przez dłuższy czas, nawet po przebytym zakażeniu. Ich obecność może świadczyć zarówno o świeżym, jak i przeszłym zakażeniu. Nie wiem co dalej. Za tydzień pokażę wynik onkolożce, niech decyduje co robimy dalej i czy konsultujemy to u zakaźnika i robimy dalsze testy. Nie wiem co o tym myśleć. Może spróbuję się umówić do mojej lekarki rodzinnej? Bo na razie to sama sobie zrobiłam interpretację wyniku, i może być zupełnie inaczej niż myślę.

Nieźle sobie ten rok rozpoczęłam kurde.

A.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.