I dopadło mnie ciepłolubstwo. Wychodzić z domu bardzo mi ciężko. Zmuszam się do absolutnego minimum, i źle mi z tym. Wiosnę chcę bo nie lubię siebie takiej nieruchawej i zamkniętej w bezczynności. Tyle co pomacałam śniegu ostatnio w Sowich, to już mi chyba wystarczy. Z tym, że niekoniecznie 😁
Zdrowotnie? Czuję się naprawdę nieźle, choć trochę pobolewa mnie okolica cięcia pod pachą. I pierś nadal jest przewrażliwiona i taka jakaś niedotykalska. To wszystko podejrzewam ma związek z radioterapią. Zbliża się kontrola i niech mnie tam porządnie obejrzą. Póki co staram się nie tworzyć czarnych scenariuszy.
W pracy mam dużo pracy, zajmuje mi to czas i głowę, ale daje mnóstwo satysfakcji. Jestem sprawcza w robocie, dużo ode mnie zależy i sprawdzam się bez taryfy ulgowej. I wiem, że ludziska gadają o mojej chorobie widząc we mnie niezniszczalną superbohaterkę. Na bogów lasu, oby!
Zostawię kilka leśnych kadrów. A na czwartek planuję coś ekstra. Jeśli się uda, to opowiem 😉
Ściskam Was, Chudzinki moje!
A.