Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wiedźma, biegaczka, mykofilka, górska szwenda i fotomaniaczka. Lekko trącona rydwanem czasu choć wciąż piękna (coraz bardziej od środka). Uzależniona od lasu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23478
Komentarzy: 2043
Założony: 21 kwietnia 2023
Ostatni wpis: 20 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tojotka

kobieta, 44 lat,

160 cm, 60.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 stycznia 2025 , Komentarze (12)

Skończyłam radioterapię, wczoraj. Na razie nic mi w związku z tym. Noooo, mam delikatne podrażnienia skóry i lekki obrzęk w piersi. Ale to normalne i zupełnie niezauważalne. Wyniki z krwi mam doskonałe. Leukocyty w normie, hemoglobina wysoko pod sufitem, markery nowotworowe jak u zdrowej osoby. No. 

Za 2 miesiące jestem umówiona z radiolożką i będziemy się kontrolować. Cztery tygodnie później również umówione już spotkanko z Wymarzonym i kolejny przegląd. 

A dziś na maila dostałam wyniki boreliozowe. No i  przeciwciała IgM, mówiące o aktywnej świeżej infekcji, mam niziutko co oznacza, że wynik jest ujemny. Za to przeciwciała IgG mam wysokie.  Te przeciwciała pojawiają się później niż IgM i utrzymują się w organizmie przez dłuższy czas, nawet po przebytym zakażeniu. Ich obecność może świadczyć zarówno o świeżym, jak i przeszłym zakażeniu. Nie wiem co dalej. Za tydzień pokażę wynik onkolożce, niech decyduje co robimy dalej i czy konsultujemy to u zakaźnika i robimy dalsze testy. Nie wiem co o tym myśleć. Może spróbuję się umówić do mojej lekarki rodzinnej? Bo na razie to sama sobie zrobiłam interpretację wyniku, i może być zupełnie inaczej niż myślę.

Nieźle sobie ten rok rozpoczęłam kurde.

A.

29 grudnia 2024 , Komentarze (8)

Nic nie piszę bo nie dzieje się nic. Poza tym, że zaraz kończę radioterapię i czekam na wynik na boreliozę bo wylazł mi dziwny rumień na klatce z piersiami. Lekarka od radio twierdzi, że to nie jest rumień popromienny i trzebaby sprawdzić przeciwciała. Nosz krówa, jeszcze to...

Zapowiada się ciekawy rok.

A.

21 grudnia 2024 , Komentarze (20)

Wczoraj minął równiutko rok od czasu tamtego fatalnego usg... To był bardzo trudny czas, ale teraz zaległa u mnie cisza. Tak se siedzę... Nie dzieje się nic... Nie mam ochoty na wspominki czy podsumowania. Patrzę w przyszłość i prę naprzód, jak czołg.

Osiem sesji radioterapii za mną i znoszę je dobrze. No, prawie dobrze. Wczoraj byłam zatankować pembrolizumab i okazuje się, że odporność poleciała mi na pysk. Leukocyty mam dużo poniżej normy. To nic. Zrobię sobie kilka zastrzyków na pobudzenie szpiku, ograniczę kontakty z ludziami i jakoś to będzie. Reszta wyników jest optymistycznie w porządku. Dawkę immuno dostałam i kolejna planowo za 3 tygodnie. Radioterapię też mam nadzieję zakończyć o czasie. Czuję się przyzwoicie.

Włóczę się, oddycham głęboko i spędzam czas jak lubię. Momentami przypełzają mi pod powieki łzy i nie próbuję ich powstrzymywać. Teraz już nie. Muszę w końcu je wylać bo tłumiłam to podświadomie przez rok. Chyba bałam się płakać. Teraz już się nie boję. Boję się i innych spraw i chowam się przed nimi, jak dziecko za firanką. Może mnie nie znajdą?

W lesie jest pięknie o tej porze roku. Pachnie butwiejącymi liśćmi i wiatrem. Czerpię z tej atmosfery, jest mi jakoś blisko do tej mokrej chłodnej ziemi. Bliżej niż kiedykolwiek.

A.

12 grudnia 2024 , Komentarze (15)

Radioterapia leci. Raniutko piję kawkę i pędzę na sesję. Poza tym, że "obsługuje mnie" młody przystojny i bardzo empatyczny technik, że trzeba pokazać nagą klatkę z piersiami, a w sali zabiegowej jest chłodno 🥴 to reszta jest bezproblemowa i nieodczuwalna. Na razie nie dzieje się w związku z napromieniowaniem absolutnie nic. Bardziej boję się długofalowego wpływu, szczególnie na serce bo mam naświetlania na lewą stronę, a dodatkowym dużym obciążeniem jest pembrolizumab. Ale co zrobić... Gupio by było umrzeć na raka, zachowując za wszelką cenę zdrowe serducho, c'nie? To jest wojna i jeśli straty są konieczne, to są konieczne. 

No, to tyle z bieżących meldunków. Idę kleić pierogi.

A.

8 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Zbieram siły na jutro bo mam raniutko pierwszą radio. Kazali wziąć kapciuszki i ręcznik. Nie wiem po co, ale wezmę. Stresuję się. W lesie na trochę nerwy mi zeszły. Może w przyszłym życiu zostanę sarną?

A.

4 grudnia 2024 , Komentarze (10)

W Centrum Radioterapii jest stoliczek, na stoliczku miseczka, a w miseczce takie oto kolorowe włóczkowe milutki. Każdy, kto potrzebuje, może sobie milutka po prostu wziąć. I tulić, tarmosić czy też ugniatać, wedle woli. Ten zielony gagatek został moim towarzyszem niedoli i był obecny podczas przygotowań do radioterapii. Jestem pomierzona, przebadana (krew + TK) i wytatuowana (4 tyciulkie kropeczki na ciele wg których ustawiany będzie aparat do naświetlania). Teraz radiolożka rozpisuje plan z fizykiem jądrowym (borze, jak to brzmi!). A ja cierpliwie czekam na telefon, kiedy mam się stawić. Zaczynam najpóźniej w najbliższą środę i mam otrzymać 15 dawek. Codziennie jedna, w dni robocze, więc do Sylwestra się nie wyrobię. Zaczęłam już smarować skórę specjalnym kremem. Może obędzie się bez wielkich dramatów? 

Mój las wciąż jest hojny i pieknie przystrojony. Nic, tylko chodzić i głęboko oddychać.

A.

2 grudnia 2024 , Komentarze (7)

Zostałam wczoraj sama na chacie więc olałam te krzaki i zrobiłam sobie dobrze. Farbowanko włosów, pazurki, maseczka, dobra kawka i 2 kostki czekolady, dwa kocie futerka, pachnąca sojowa świeca i spiskowe teorie Janka Pińskiego w tle...

No dobra... i jeszcze pranie zrobiłam i okno balkonowe umyłam bo kocie łapki były odciśnięte na szkle 🤪 

Na spacer pójdę dziś bo czuję się zdecydowanie lepiej. 

Z tego całego rozmemłania nie pokazałam Wam sobotnich grzybków. To może jednak pokażę? Najwyżej uznacie, że już się Wam znudziło i nie zerkniecie. Niech żyje wolna wola! 🤪

Tak, humor też mam ciut lepszy. Jakoś to będzie.

A.

1 grudnia 2024 , Komentarze (18)

W piątek po przyjęciu dawki pembrolizumabu wybrałam się z córą na zakupy. Zabrałam potem z auta siaty, szalik, okulary przeciwsłoneczne... a zostawiłam torebkę. Wróciłam więc po nią. Wzięłam klucze ofkors, ale nie zamknęłam mieszkania. No. Taka roztrzepana i niemądra jestem po tym leku. Półczłowiek półgłówek kurde.

A fizycznie też jest dziwnie. Tak, ja już brałam pembrolizumab wcześniej, ale zawsze z chemią więc pod osłoną sterydów. Teraz jest czyste podanie, bez leków wspomagających. W piątek wieczorem po kroplówce po prostu padłam wykończona. Wczoraj się obudziłam z uczuciem potwornego zmęczenia. Ale polazłam do lasu mimo wszystko bo nie pozwolę, żeby dziad odebrał mi żyćko. Przynajmniej póki nie powalił mnie całkowicie! 

Dziś dalej mam uczucie niemocy. Takie wiecie... jakbym spała o kilka godzin za długo. Ścisk w głowie i ogólne rozmemłanie. Ale na spacer znów pójdę. Świeże zimne powietrze dobrze mi zrobi.

A psychicznie jeszcze się nie pozlepiałam. Walczę z myślami, że się z tego dziadostwa nie wywinę. Pod czaszką tworzą mi się scenariusze rozmowy z moimi wiedźmowymi psiapsiółkami i instrukcje jak mają ułożyć świat beze mnie. Tak, głupie. Ale na razie średnio sobie z tym radzę.

Jestem na zwolnieniu lekarskim bo potrzebuję swobody by poukładać dalsze leczenie. We wtorek mam planowanie radioterapii, a w czwartek jadę znów na ONKO bo Doktorka chce zrobić jakieś dodatkowe ekstra badanie z krwi. Trochę naginając procedury więc muszę być przyjęta na oddział, ale nie mogę być w tym czasie leczona. Dlatego nie mogła mi pobrać krwi w piątek, gdy dostawałam pembrolizumab. Durna biurokracja. Co zrobić...

Tak się czuję jak prezentuje poniżej Toya. Łapki wystawione na świat, ale głowa zupełnie nieobecna...

A.

28 listopada 2024 , Komentarze (33)

Na początku chciałbym Wam ogromnie podziękować za wszystkie wczorajsze wiadomości i komentarze. Super wiedzieć jak wielką armię dobrych dusz mam po swojej stronie. Jesteście wielkim wsparciem. Dziękuję!

Dzisiaj odebrałam i skonsultowałam wynik i już mi nie jest tak wesoło. 

Owszem, guzior wycięty w całości, węzły czyste itd. Tu nic się nie zmieniło. Ale moje rokowania są gorsze niż oczekiwałam. Patolog oceniając wyciętą zmianę napisał "brak cech odpowiedzi na terapię". No. I trzeba to czytać dosłownie. Skurwiel (guz, nie patolog 🙃) się uodpornił na leczenie. W dniu diagnozy miał 2,8 cm. Do lipca zmalał do 1 cm, żeby jednak w dniu operacji osiągnąć równiutkie 3cm. Bez operacji nie udałoby się go już zatrzymać lekami.

Co to oznacza dla mnie? Że w przypadku wznowy szanse na skuteczne leczenie są znacznie gorsze. A wznowa może się zdarzyć w dowolnym momencie i ryzyko jest duże. 

No nic, stan na dziś jest taki, że dziada nie ma i wchodzimy z leczeniem uzupełniającym. Jutro melduję się na ONKO i tankuję pembrolizumab w ramach immuno. We wtorek mam spotkanie z radioterapeutą i planujemy naświetlania. A po zakończeniu radioterapii włączamy jeszcze kapecytabinę w tabletkach na kilka miesięcy. Wojna, kurde!!!

Może jednak gadzina nie wróci? Ja w każdym razie tanio skóry nie sprzedam i cieszę się tym co mam.

Jakoś to będzie.

Jeszcze raz Wam dziękuję 🥰 Idę se popłakać.

A.

27 listopada 2024 , Komentarze (19)

Zadzwonili. 

Jestem wolna od nowotworu.

Jutro będę wiedzieć więcej i napiszę więcej. Część leczenia jeszcze przede mną, ale na dziś jestem wolna od nowotworowu.

No.

A.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.