Witajcie dziewczyny,
Nie było mnie tutaj aż... 6 lat. Ileż się zmieniło przez ten czas! 6 lat temu byłam nieszczęśliwa, w toksycznym związku (jeśli tak to można nazwać, bo byłam wtedy w gimnazjum). Później zaczęło się liceum, studia i znalazłam kolejnego faceta, który również okazał się chamem. Byłam bardzo nieszczęśliwa, aż pod koniec naszego związku, 3,5 roku temu postanowiłam wyjechać na urlop z rodzicami. All inklusive, Bułgaria, Złote Piaski. Tam wszystko się zmieniło. Poznałam paru Niemców, jednego bardzo, bardzo przystojnego. Jak on na mnie patrzył, jak on mnie adorował. Poczułam w końcu, że ktoś mnie docenia, że jestem na prawdę piękna. Po pierwszym dniu, który spędziliśmy razem popijając drinki, rozmawiając trzy po trzy (on nie rozmawiał za dobrze po angielsku, ja nie rozmawiałam w ogóle po niemiecku), kąpiąc się w nocy w morzu, zadzwoniłam do mojego faceta, który był w Polsce, wygarnęłam mu wszystko i zerwałam z nim. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Spędziłam jeszcze 5 cudownych dni z Maxem (bo tak się nazywał ten Niemiec) i wróciłam do Polski odmieniona. Dalej utrzymujemy kontakt, ale nigdy więcej się nie zobaczyliśmy. Mimo to, jest on dla mnie tak ważny, bo pokazał mi, że mogę wszystko. Że nieważne co się stanie, ja sobie poradzę. Bo w końcu spodobałam się takiemu facetowi. Po powrocie zaczęłam korzystać z życia, poszłam do pracy i po roku wyjechałam na studia w ramach programu Erasmus+ do Sofii w Bułgarii. I... poznałam mojego obecnego faceta, który też jest Niemcem. :D
Dziewczyny, co to były za 4 miesiące. Międzynarodowe towarzystwo, imprezy, brak pracy, nauki też za dużo nie było. Podróże. Macedonia, Grecja, Bułgaria objeżdżona wzdłuż i wszerz. Mój obecny chłopak, F., pokazał mi co to znaczy podróżowanie. Ja znałam tylko all inklusive, a on z kolei nienawidzi tego typu wakacji. Ile my przeżyliśmy przygód przez te 2 lata, które jesteśmy razem... Po ukończeniu studiów inżynierskich w Polsce, przyjechałam do niego do Niemiec. Mieszkaliśmy razem przez 5 miesięcy, a ja wysłałam podanie na studia, tutaj w Niemczech. I dostałam się! W październiku zaczęłam magisterkę na Hochschule, niestety mieszkam teraz znowu daleko od niego. Ja dostałam się na studia na północy kraju, on studiuje na południu.
Przez ostatnie 2 lata żyłam pełnią życia, ale też bardzo dużo pracowałam i uczyłam się języka. Pisałam inżynierkę, chodziłam 6h tygodniowo na kurs niemieckiego i do tego pracowałam 80-120 godzin miesięcznie. Przez ten stres i wszystko z tym związane, przytyłam ok. 20-30kg. Niestety nie wiem ile dokładnie, ale moja waga oscyluje w okolicach 77-80kg. Tragedia...
Jestem na prawdę szczęśliwa, ale męczy mnie ta waga, chciałabym znowu poczuć się lekka, pokochać sport i znowu zacząć się zdrowo odżywiać. Teraz kiedy już zaczęłam studia, znalazłam tutaj pracę i załatwiłam wszystkie sprawy związane z przeprowadzką, chcę znowu zacząć się odchudzać. Dziś weszłam na vitalię i zobaczyłam na forum post o tym, że do końca roku pozostało 70 dni. Dlatego postanowiłam wznowić mój pamiętnik.
Przez pierwszy tydzień postaram się zmienić nawyki żywieniowe. I przede wszystkim wyeliminować alkohol z mojego życia, bo nie mam umiaru w piciu (jeśli zacznę pić, to piję aż zachce mi się spać). Dlatego od dzisiaj do niedzieli moim celem jest 0 alkoholu. W przyszłym tygodniu zacznę też liczyć kalorie.
Dla przypomnienia: tak było kiedyś:
A tak jest dzisiaj:
Bardzo proszę o zaproszenia do znajomych i wsparcie, ponieważ będę go bardzo potrzebować. :)
Cześć i do jutra :)