Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania? No oczywiście, że moja waga. I mój wygląd. Od wielu lat byłam gruba, i postanowiłam to w końcu zmienić. Od 3 miesięcy już jestem na diecie, ale niestety... trochę wolno mi to idzie. Może zapisanie się tutaj zmotywuje mnie bardziej do działania.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2621
Komentarzy: 38
Założony: 21 kwietnia 2014
Ostatni wpis: 14 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MeganVaye

kobieta, 31 lat, Poznań

160 cm, 58.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Dawno mnie tu nie było, w sumie nie mam czasu za bardzo pisać codziennie tego jak mi idzie odchudzanie i ćwiczenia, ale że zbliża się sesja, to trzeba robić wszystko poza nauką prawda ;] Dlatego stwierdziłam, że napiszę co tam u mnie. 

A troszkę się zmieniło. Byłam w poniedziałek teraz jak zwykle na wizycie u mojej Pani Dietetyk i aż się prawie popłakała... oczywiście ze szczęścia. Sama byłam strasznie zaskoczona tym co zobaczyłam. Prawie ponad 5% tłuszczu mniej, 2 kg więcej mięśni no i mój wiek metaboliczny w końcu zaczyna liczbowo, prawie przypominać mój wiek ( miałam 37 spadło na 25 ;]) Naprawdę jestem bardzo zadowolona z efektów.

Teraz stwierdziłam, że na ostro wezmę się za ćwiczenia w domu a głównie chodzi o 30 days shred. Stwierdziłam, że zrobię i zobaczę czy naprawdę coś mi to da. Wzięłam sobie pomiary ( fakt, że po dniu 5 a nie pierwszym, ale co tam). i teraz zobaczę następnym razem po dniu 15 i po 30 i zobaczymy czy coś się zmieniło. Podobno po 30 days shred, waga nie wiele się zmienia, ale idą cm, zobaczę czy to prawda. Na dodatek dodatkowo czasami robię Mel B brzuch i tyłek i ćwiczenia Rebecci Louise na nogi "Milley Cyrus Leg". 

Co jeszcze? Musiałam rozpocząć swoją walkę z cellulitem. Wcześniej jak byłam gruba, przeszkadzał owszem, ale mówiłam, sobie, że i tak jestem gruba, nie noszę krótkich rzeczy więc po co się tym przejmować. Teraz zaczęłam się przejmować, jak byłam w sklepie i chciałam przymierzyć kruciutkie spodenki. Nawet nie ucieszyłam się na to, że zmieściłam się bez problemu w rozmiar 40 ( a może nawet w mniejszy bym weszła), ale w fakt, że mam nogi, okropne od Cellulitu. Stwierdziłam, że tak być nie może i trzeba coś z tym zrobić. 

Kochana mama mi w tym pomogła, dostałam od Niej aż dwa kremy ( XD) jestem to Eveline slim extreme 3D a drugi to Perfecta Slim Fit. Powiem szczerze, nie używałam żadnego i nie wiem od którego zacząć, jeśli ktoś używał i wie, który dla Niego był lepszy niech może napiszę, bo na razie stwierdziłam, że jednego będę używać rano a drugi wieczorem. xD. Dostałam jeszcze takie lekko gumowy wałek do masowania. Wczoraj jak pierwszy raz zrobiłam, to aż dostałam siniaków XD. I na dodatek dostałam tabletki Deto Cell, jednak przez to, że biorę na chwilę obecną do ćwiczeń L-karnitynę i na twarz na wypryski Visaxinum, na razie nie będę tego brała, bo po pierwsze wątroba mi wysiadła by chyba, a po drugie, podobno nie działa ( jeśli ktoś korzystał, może się podzielić opinią ;])

Jak widać troszkę się zmieniło i to na lepsze, mam nadzieje, że będę utrzymywać dietę pomimo sesji i stresującymi egzaminami i będę dalej ćwiczyć. :) Trzymajcie za mnie kciuki. Może napiszę wcześniej, jak zobaczę efekty usunięcia cellulitu, albo dopiero jak będę na 15 dniu ćwiczeń z 30 days shred. 

20 maja 2014 , Komentarze (9)

Dawno nie pisałam, a trochę się wydarzyło od ostatniego czasu. Ogólnie w skrócie, zadowolona jestem z siebie bo udało mi się wytrzymać już półtora tygodnia bez podjadania i na dodatek przez tydzień ( od poniedziałku do poniedziałku) udało mi się schudnać 1.6 kg. Wiem, że pewnie ta waga będzie mi skakać ale to jest jakiś dobre rozpoczęcie.

Pewnie pytanie, czemu w takim razie wpis zaczyna się od "załamania nerwowego". Po prostu...już nie wiem co mam robić. Niby schudłam te kilka już kilogramów, ale np. w wyglądzie w ogóle nie widzę różnicy. Dzisiaj wbiłam się w moje stare spodenki krótkie, bo stwierdziłam, że w taki upał, to lepiej coś lżejszego założyć. No miałam nadzieje, że będą mi luźne... a tutaj, cztery literki, są mi ciasne. Dostałam takiego załamania, że aż mi łzy pociekły. Stwierdziłam, że kurcze tyle się już męczę a nadal uda mam jak dwie stodoły już nie wspominając o tyłku i brzuchu. Powiem szczerze... już nie wiem jak mam ćwiczyć i co, aby w końcu schudnąć. Programy takie gotowe na vitalii np. niestety są za drogie, tak samo jak trener personalny na siłowni. Po prostu już nie wiem co począć :( W styczniu wierzyłam, że w wakacje będę szczupła, ale widzę, że się sporo pomyliłam :(

15 maja 2014 , Skomentuj

Rany te dwa dni były niesamowite. Pod względem samego odchudzania i ogólnie. Ale w sumie my tutaj mówimy o odchudzaniu więc, nie będę wchodzić w szczegóły mojego życia ;].

Wtorek był jedynie takim dniem wzlotów i upadków. Bo w sumie poćwiczyłam i trzymałam się diety, ale niestety ostatnio włącznie z wtorkiem nie miałam kompletnie czasu aby robić Calla. Po prostu za późno wracam do domu, i potem mi się odechciewa do 24 ćwiczyć jeszcze Calla. Ale muszę się spiąć, bo patrząc na efekty, to naprawdę warto robić. 

Środa... środa spędziłam w pracy i 2 h na siłowni. I jestem z siebie dumna. Czemu? Tak jak kiedyś mogłam przebiec 2 minuty i to było wszystko na co mnie było stać, tak wczoraj przebiegłam około 35 minut ( tak mi się wydaje bo około 20 minuty bieżnia mi zrobiła cool down - zapomniałam przestawić, i musiałam sama liczyć ile minut biegnę). W sumie 4 km ( 8.0 km/h biegłam - dla mnie to sporo) i spaliłam 300 kcal ;]. Byłam naprawdę z siebie dumna. Potem poszłam na schody na 15 minut szybkość 8 i również spaliłam około 120 kcal i weszłam na 55 piętro. Ale to jeszcze nie wszystko! Potem poszłam na zumbe. Po raz pierwszy byłam na niej na mojej siłowni i mam nadzieje, że to nie będzie ostatni raz kiedy tam będę. Oczywiście potem w domu ćwiczyłam swoje ćwiczenia i kiedy położyłam się spać, byłam PA-DNIE-TA...ale szczęśliwa i zadowolona z siebie ;]

Dzisiaj nie wiem czy uda mi się pójść na siłkę przez to, że późno wstałam i ciężko mi będzie rozłożyć posiłki i jednocześnie jeszcze ćwiczyć. Najwyżej tylko poćwiczę w domu. Ogólnie mam pytanie, do tych co może czytają moje wypociny... czy to jest możliwe... że przez to, że nie podjadam, stosuje się ostro do diety, i naprawdę ćwiczę... schudłam 2 kg przez tydzień? O.O Wiem, że to może być sama woda również itd... ale wynik mnie powalił. 

Pozdrawiam ;]

12 maja 2014 , Komentarze (8)

Dzisiaj miałam kolejną wizytę u mojej Pani Dietetyk. Troszkę musiałam pozmieniać przez to, moją wagę tutaj na Vitalii, bo trochę jednak zapomniałam jak miałam na początku a ile teraz. W każdym razie, schudłam 1.5 kg ( patrząc na to, że jednak przez majówkę nie stosowałam się do diety, no i jednak podjadałam to i tak nie jest zły wynik). Nie byłam mierzona, ale mam wyniki mojej zawartości tłuszczu i masę mięśni, a oto one. 

% ilość tkanki tłuszczowej - 34.6 ( duuużo nadal)

Zawartość wody - 48.6 ( i stale wzrasta a w moim przypadku to bardzo dobrze, bo mało piję - czasami jedną szklankę wody na dzień, a czasami nawet nie)

Masa tkanki mięśniowej - 40.4 kg

I tkanka okołotłuszczowa na brzuchu z początkowej liczby 5 spadła na 3 ;]

Uważam, że to nawet dobry wynik. Ale teraz będzie jeszcze lepiej, bo koniec z podjadaniem ;] Mam nadzieje, że schudnę około 4 kg na ten miesiąc. Jak nie, to chyba pójdę na jakieś badania do lekarza :(

Dzisiaj niestety słabo z ćwiczeniami bo kompletnie nie mam czasu. Mam strasznie dużo rzeczy do zrobienia na uczelnie. Dlatego dzisiejsze ćwiczenia z Callanetics przenoszę na jutro ,a dzisiaj po prostu zrobię ćwiczenia siłowe. Jutro jeszcze pójdę po zajęciach na siłownię. Mam zamiar naprawdę nieźle poćwiczyć, zwłaszcza, że idę z koleżanką. Dodatkowa motywacja ;] 

Miałam dzisiaj jak zwykle w poniedziałki przepyszną kolację ( wracam późno do domu, więc to jest mój ostatni i pierwszy posiłek ciepły tego dnia). Łososia i por oraz kromkę chleba graham. Może na zdjęciu nie wygląda, jakoś super apetycznie ( dla mnie wygląda XD), ale jest naprawdę pyszny!. Jem to danie od początku mojej diety ( już 4 miesiąc) i nadal mi to danie nie zbrzydło. Fakt, że wcześniej zamiast kromki chleba graham miałam ryż brązowy, ale to niewiele zmienia w smaku. Naprawdę polecam ;] 

Pozdrawiam ;] 

12 maja 2014 , Skomentuj

Dzisiaj jestem po 6 dniach trzydziestodniowych wyzwań i innych ćwiczeń. Powiem szczerze jestem z siebie zadowolona. Ale nie tylko z tego powodu. Udało mi się przez tydzień nie podjadać niczego. Ani słodyczy, ani pić słodkich napojów, ani nie podjadałam w takim sensie, że dokładałam sobie więcej porcji niż miałam to ustalone w diecie. Jedynymi błędami było to, że np. nie miałam ogórka zielonego do kanapek to zjadłam pomidora, i niestety np. dzisiaj nie miałam gdzie i kiedy kupić i zjeść kabanosa drobiowego którego jadam w niedziele. Ale to są małe przewinienia, które w porównaniu z podjadaniem są niczym. Naprawdę jestem z siebie dumna

Ale i tak... jutro wizyta u dietetyka... będzie smutek na mojej buźce widać. Bo wiem, że to moja wina, że tak się zaniedbałam przez ten miesiąc. Ale odnalazłam znowu motywacje więc, znowu do roboty ;] 

Zrobiłam sobie jeszcze zeszytowy pamiętnik odchudzania. Będę tam pisać dokładnie, to co zrobiłam danego dnia, ewentualne przewinienia w diecie ( np. właśnie, że z powodu nie posiadania danego składnika zjadłam coś innego), ćwiczenia i waga. Będę się teraz ważyć codziennie rano. Mam nadzieje, że nie będę o tym zapominać ;]

No nic idę spać, jutro ciężki dzień a mam jeszcze na uczelni dość spore kolokwium. I nie tylko jutro bo pojutrze mnie aż dwa czekają @_@

Buźka ;] 

7 maja 2014 , Komentarze (1)

Stwierdziłam, że naprawdę muszę się zabrać za siebie. Przez to, że były święta, potem kilka dni grzechu a na końcu majówka... mogę powiedzieć jedno. Kiedy w poniedziałek pójdę do mojej dietetyczki, poczuje dopiero wtedy jak ja zaniedbałam ten miesiąc. A mogłabym być z 3 kg do przodu z odchudzaniem, gdybym się stosowała do diety, i... NIE... PODJADAŁA!

Serio... to moje podjadanie sprawia, że ja naprawdę nie mogę normalnie się odchudzać. Muszę coś z tym zrobić. Może medytacja... codziennie rano i wieczorem będę stosować taką zasadę, że będę siadać sobie spokojnie i myśleć o tym aby nie jeść... aby sprawić, że ten dzień będzie naprawdę owocnym dniem diety. A na koniec dnia, jeśli będzie to właśnie ten owocny dzień, będę siebie chwalić, będę mówić, sobie, że podjadanie, słodyczy ale też zwykłego jedzenia nie doprowadzi mnie do 55 kg. Może to mi coś pomoże. No i chyba będę stosować sobie w środku dnia kary. Znalazłam idealny sposób: Gumka recepturka. Jeśli tylko nabiorę ochoty na kupienie słodkiego czy zjedzenie czegoś... gumka na nadgarstku naciągamy i trzask! Powiem szczerze, bolesne, ale dla mnie nawet sprawdzone. Trochę poboli, ale to nic w porównaniu z kolejnym straconym dniem na bezowocnej diecie. No i jak mi moja Pani dietetyk powiedziała " Mam ochotę na słodkie to popij wodą". Więc to będzie moja metoda. Gumka recepturka + dwa łyki wody. Obym miała ją zawsze przy sobie. 

A tak... postanowiłam sobie zrobić nowy program treningowy. Fakt, że wtedy nie wiem kiedy będę robić ćwiczenia z Callanetics... ale może zrobię sobie akurat wtedy kiedy mam dzień odpoczynku. W końcu to nie żadne skakanie ani nic takiego, tylko rozciąganie. Oprócz brzuszków mnie tam mało co męczy w sensie siłowym. Większość tego to filmiki Mel B, ale również Pump it up - taniec który podesłała mi przyjaciółka.

Przesyłam mój plan treningowy. Wiem, że dzisiaj jest już 07.05 ale nie mogłam wykonać ćwiczeń w 05.05, dlatego jest ten plan przesunięty o jeden dzień. Ale i tak wczorajszy dzień odbębniłam, dzisiaj mnie czeka kolejny. I mam nadzieje, że tak będzie. Czemu? A bo przez moje cudowne ( o ironio) kobiece dni, wylądowałam u mojego lekarza rodzinnego, gdzie dostałam zastrzyk przeciwbólowy w tyłek! Tak... tak mnie bolało, że słaniałam się na nogach, myślałam, że zemdleję, zwymiotuje, albo padnę jednocześnie. Dzień udany... zaliczony pierwszy zastrzyk w dolną część ciała. Teraz nie wiem co mnie boli bardziej... podbrzusze, czy tyłek XD. 

Powiem, szczerze, oglądając dzisiaj jeszcze The Biggest Loser.... chciałabym aby nade mną stała taka Jillian jeśli chodzi o jedzenie. By wrzeszczała motywowała mnie abym nie żarła... może jest gdzieś do ściągnięcia edytor głosu, nagram sobie jej głosem " Nie żryj! Zabierz swój tyłek z tego sklepu! Dalej darz radę, z tą pokusą", i bym słuchała tego na ipodzie za każdym razem jak będę miała ochotę na słodycze... to by było cudowne


P.S. Zdjęcie jest za duże, a jak niestety przeskaluje, to nie widać kompletnie ćwiczeń, dlatego będzie dodane jako osobne zdjęcie w galerii. 

30 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Ja chyba powinnam zacząć się leczyć albo coś... naprawdę mam problem aby powstrzymać się od jedzenia słodyczy, czy innych rzeczy niepożądanych w diecie. 

Niby się mówi, że spójrz na siebie to od razu przestaniesz, albo stań na wagę, ale jestem jedną z osób które to nie motywuje do działania. I ciężko mi się powstrzymać jeśli widzę, coś słodkiego. Najgorsze jest zacząć... bo potem lecę jak opętana... Dopóki nie zrobnię pierwszego kroku, to nie zacznę żreć, ale tak... 

Nie wiem już co robić... może jakieś kary stosować? Jak się powstrzymać przed samym kupnem słodycz. Myśl, że tracę kasę również nie pomaga... nie wiem co robić... czuję, że jeśli nie przestanę to nigdy nie schudnę, choćbym nie wiem jak bardzo się starała z ćwiczeniami :(

27 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Tak... niestety przez ten cały weekend można powiedzieć że trochę nagrzeszyłam. Najpierw w piątek, przyjaciółka powiedziała, że idziemy do kina, tak spontanicznie. A ja nie zrobiłam jeszcze ćwiczeń :( Więc nie zrobiłam ćwiczeń piątkowych, ale pomyślałam sobie " i tak w 30 dniowych wyzwaniach przypada raz dzień wolny w sobotę, to po prostu sobie zamienię"... mhm... w sobotę poszłam rano na siłownię, a potem do chłopaka... i jakoś nie dało rady się zrobić ćwiczeń. Oglądaliśmy grupowo ze znajomymi film, ja jeszcze na dodatek wypiłam dwa piwka i zjadłam loda... oj nagrzeszyło się.

A jeszcze na dodatek dzisiaj.... trochę mi się dieta rozwaliła dzisiaj. Bo i rano nie miałam swoich płatków na śniadanie, i kolacji nie miałam składników do zrobienia swojego jedzenia, a sklep i daleko i nie ma jak dojechać. Ale zrobiłam ćwiczenia! Z dwóch dni zrobiłam ćwiczenia z 30 dniowych wyzwań + Callanectis więc chyba jestem na zero.

Teraz tylko się zastanawiam co ja zrobię w weekend majowy. Jedziemy z moim lubym w góry, trochę pewnie będziemy chodzić, ale ciężko mi będzie robić ćwiczenia głównie te z Callanectis ( a przypadają mi na weekend majowy aż 3 godziny) i te których korzystam filmiki. Macie może jakiś pomysł ? :(

24 kwietnia 2014 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień był dość męczący. Dałam sobie taki wycisk na siłowni, że wohoho! Na dodatek jeszcze wracałam do domu z tą ciężką torbą z siłowni, z torebką w której był ciężki laptop i rzeczy na uczelnie + fartuch, no i miałam wielką siatę zakupów... I to jeszcze w tym upale. Nie dość, że na siłowni się spociłam to jeszcze w drodze do domu. Ale w nagrodę w ramach diety jak tylko wróciłam, mogłam zjeść pierogi z serem, z odrobiną cukru. Myślałam o nich cały dzień i była to dla mnie prawie nagroda za ten wycisk na siłce XD

Co do ćwiczeń samych na siłowni zrobiłam tak:

- 30 minut bieżnia - 7 minut biegu 3 minuty szybkiego chodu

- Na maszynach dzięki którym ćwiczę mięśnie na nogach i z tyłu i z przodu na każdej maszynie 50 powtórzeń - maszyn było 6 czyli 300 powtórzeń ogólnie

- później na maszynie do brzuszków 100 brzuszków

- Następnie ćwiczenia na ręce: pompki ( 15 razy damskie) , z hantelkami 2kg ćwiczenie bicepsu, z hantelkami 1 kg wyciskanie nad głową w pozycji stojącej, wyciskanie do góry oraz uginanie ramion na bok i do przodu, każde po 30 sekund i wszystko włącznie z pompkami po 3 razy

- No i zrobiłam jeszcze brzuszki: po 30 sekund każde ćwiczenie - zwykłe brzuszki, brzuszki skośne z nogami, brzuszki z nogami uniesionymi pod kątem 90 stopni i deska przez 15 sekund - wszystko również po 3 razy

Ale to nie wszystko!! XD

W domu jak zwykle czekały na mnie wyzwania, choć trzeba powiedzieć, że naprawdę strasznie nie chciało mi się ich robić. Ale stwierdziłam, że muszę i już! To tylko około 30 minut i robimy.

- 75 przysiadów

- 10 minutowe ćwiczenia z Fitappy na nogi

- w ramach ćwiczeń na brzuch : 35 brzuszków, 32 mountain climbers( na każdą nogę 32), 14 unoszeń nogi bokiem ( na każdą nogę) i 20 sekund deska - wszystko w serii 3

Chyba to był owocny dzień ;]

P.S Oczywiście nie wyjaśniłam czemu taki tytuł. Po wczorajszych ćwiczeniach z Callanectis, kiedy rano wstałam czułam na nogach takie... zmęczenie mięśni... ale nie wiedziałam nawet które to mięśnie XD

23 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Dzisiejszy dzień był dość ciężki, pod względem zajęć na uczelni. Przez to nie miałam czasu aby podjechać na siłownię. Jednak nie powstrzymało mnie to, przed zrobieniem ćwiczeń w domu. Dzisiejszy ranking?

Dzień 5 w wyzwaniach:

- 70 przysiadów

- ćwiczenia 10 minutowe na nogi

- 30 brzuszków, 30 skosów, 15 uniesień bocznych nogi ( każda noga po 15) i 15 sekund ławeczki - wszystko po 3 razy

Oraz po raz pierwszy miałam okazję ćwiczyć znane dość Callanetics, które ćwiczenia zresztą znalazłam tutaj na Vitali. Powiem, szczerze... niby myślałam, że takie zwykłe ćwiczenia, ale w niektórych ledwo dawałam sobie radę. Ale widząc efekty, jakie są po tych ćwiczeniach, nic tylko robić. Na początku zawsze jest ciężko ;] 

Teraz tylko przygotować sobie poważny trening na jutrzejszą siłownię i iść spać, bo jak zwykle, uczelnia czeka ;]

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.