Dzień zaczął się od pożywnego śniadanka. Dzisiaj miałam mieć dzień wolny od ćwiczeń domowych ( challenge), ale nikt nie powiedział, że trzeba zrezygnować z siłowni tym samym ;]. Postanowiłam pojechać zatem na zajęcia ze spinningu a następnie pójść pobiegać na bieżni....
Niestety skończyło się na chęciach. Takich tłumów dawno nie widziałam na siłowni. Chyba wszyscy postanowili zrzucić serniczek który zjedli na świętach bo kiedy przyszłam każdy sprzęt dosłownie był zajęty. To chyba była też taka godzina bo pojechałam na godz. 17. W każdym razie na spinning nie dałam rady się dopchać bo już wszystkie rowerki na sali były zajęte. Ale oto! Wybawienie. Zwolniła się bieżnia. Wykorzystałam to i zrobiłam sobie 45 minut biegu. I w sumie tylko tyle... nic innego bym nie zrobiła bo nawet maty w innej części siłowni były zajęte :( Trochę szkoda, ale chociaż sobie pobiegałam. Lepiej to niż nic prawda? ;]