Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karolinasdz

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 56.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 września 2020 , Komentarze (3)

Hej,

Dziś na szybko z menu:

śniadanie: sałatka caprese - 2 pomidory malinowe, mozzarella, świeża bazylia, polana oliwą z rozmarynem i oregano + 50g grzanek z chleba zytniego, do tego pół ogórka i kilka oliwek 

przekąska: kawałek domowego biszkoptu bez dodatków (szykuję imprezę urodzinową, na którą będę sama piekła tort i robiłam testowy biszkopt)

obiad: spaghetti z makaronem pełnoziarnistym 

kolacja: puree z kalafiora z parmezanem 

Karolina

17 listopada 2019 , Komentarze (1)

Hej,

Ten weekend z pewnością nie należał do najzdrowszych. 

W piątek poszliśmy do znajomych, oglądać wspólnie zdjęcia z ich wesela - wypiłam trzy piwa :( Ok, raz na jakiś czas, nie jest źle!

Niestety w sobotę zamówiliśmy tajskie jedzenie, po którym się pochorowałam i do końca dnia jadłam suche bułki. 

Dziś cały dzień nadal bolał mnie brzuch i pierwszy posiłek zjadłam dopiero koło 15. Ugotowałam rosół z kluskami lanymi kluskami. Gdy poczułam się trochę lepiej, przygotowałam tortillę z warzywami, niestety nie mam zdjęć. 

Wiem, że pewnie widok tej zupy nie zachęca :D 

Mam nadzieję, że przez cały tydzień będę się chwalić znacznie zdrowszymi i lepiej wyglądającymi potrawami!

Co prawda weekend nie był za bardzo pracowity, ale udało mi się założyć wspólne z mamą konto na Instagramie, gdzie chwalimy się pracami DIY. Całą sobotę i niedzielę robiłam kartki okolicznościowe i nawet nie zauważyłam upływu czasu. 

Do zobaczenia :) 

13 listopada 2019 , Komentarze (11)

Cześć Dziewczyny, 

Wpadłam na chwilę, może zostanę. Nie ważę już 56 kg,a 63, sama nie wiem czy z tym walczyć, bo czuję się bardzo dobrze. Jem co chce, w porach jakie lubię, a waga utrzymuje się niezmiennie ta sama. No może ostatnio trochę schudłam, bo byłam w szpitalu na badaniach, przed którymi musiałam przeżyć 7 dni na diecie półpłynnej. Pokochałam budyń, kisiel i takie tam. 

Wracając do mojego zostania lub odejścia - chętnie bym tu była, mam naprawdę cudowne wspomnienia związane z Vitalią. Właściwie miałam 19 (!!!!!) lat jak do Was dołączyłam, czuje jakby to było naprawdę dawno temu, choć teraz mam tylko 26. Ale te wspomnienia trochę mnie też zniechęcają, bo przypominam sobie ile czasu upłynęło i jak szybko to się stało. Koniec sentymentów, to co najbardziej mnie powstrzymuje to ograniczone miejsce na moim koncie, przez pobyt tutaj wgrywałam najwyraźniej zbyt dużo fotomenu, bo teraz, żeby coś wgrać, muszę najpierw coś usunąć i tutaj znów powracamy do wspomnień... choć to tylko internet i portal do odchudzania. 

Co u mnie prywatnie oprócz kilku słabo widocznych dodatkowych kilogramów? 

  • skończyłam studia weterynaryjne
  • pod koniec studiów zmieniłam zdanie i zapragnełam pracować w korpo. Pracuje mi się świetnie, ale chciałabym dodatkowo  na weekendy chodzić do lecznicy, na co na razie nie znajduję czasu. Właściwie myślę sobie, że jestem realizatorem i "osiągaczem", więc gdzie bym nie poszła do pracy, byłoby dobrze, jęsli tylko byłaby dobra atmosfera i mogłabym się rozwijać i osiągać (to chyba przypisane do mojego wieku), przejechałam się na pracy tylko raz, więc szybko stamtąd uciekłam 
  • Zajmuję się scrapbookingiem - po pracy potrafię kilka godzin siedzieć nad jedną kartką okolicznościową, może kiedyś Wam pokażę moje prace, na razie robię kartki na zamówienie w pracy i dla swojego otoczenia (6 wesel w tym roku!)
  • wydaje mi się tez, że jestem szczęśliwa 

Kilka moich zdjęć: 

PS. Za każdym razem jak tu wchodzę po długiej przerwie mam kilkadziesiąt-kilkaset zaproszeń do znajomych. Wybaczcie, to zajmuje sporo czasu, ale będę Was dodawać  sukcesywnie :)

Trzymajcie się! Mam nadzieję, do później!

24 marca 2018 , Komentarze (8)

Hej!

Nie dam rady niestety regularnie pisać, bo ostatnio jestem bardzo zapracowana, będę się starała pisać jak najczęściej.

Ostatnio mam dobry czas! Dobrze mi się układa na każdej płaszczyźnie mojego życia :) W piątek zadzwonili do mnie z firmy do której aplikowałam i zaprosili mnie do siebie, tak bardzo się cieszę (wczoraj spotkałam się z koleżankami i już to opijałyśmy)! Z koleżankami piszemy dwa artykuły medyczne, z czego też się bardzo cieszę, chociaż wiem, że będę musiała spędzić dużo czasu w książkach, jeszcze musimy mieć swoich pacjentów na których będziemy robić badania i analizować przebieg choroby. Uwielbiam weekendy, kiedy mam więcej czasu i mogę je spędzić na gotowaniu, potem się pochwalę co dzisiaj zrobiłam.  Udało mi się posprzątać dzisiaj całe mieszkanie, wszystko poprasować i lekko zmienić wystrój wnętrz. Trochę jestem zmęczona, bo przez te wszystkie zajęcia dzisiaj nie usiadłam ani na minutę, dopiero teraz, a dochodzi 20 wieczorem.

Dzisiejszy koktajl na dzień dobry (szpinak, sok z pomarańczy, mleko migdałowe, banan)

Potem przygotowałam pastę jajeczną i zjadłam 3 połówki bułki z nią:

A potem wzięłam się do pichcenia. Przygotowałam dwie rodzaje tart, jedne z mąki jaglanej i z wypełnieniem z domowego budyniu, a drugie pełnoziarniste z owocami. Obie wyszły przepyszne, zjadłam pół tarty z budyniem i jedną z owocami ''na obiad'', obiad pominęłam, bo byłam naprawdę bardzo najedzona.

A na kolację zjadłam kasze jaglaną z dużą ilością warzyw i z grillowaną piersią z kurczaka,

Teraz zamierzam trochę odpocząć, poszukam przepisów, które mi się spodobają i poczytam książkę.

Wszystkie przepisy znajdziecie na moim blogu, tutaj: https://feeleat.blogspot.com/

20 marca 2018 , Komentarze (6)

Hej,

Nie pisałam wczoraj, bo byłam bardzo niewyspana (spałam tylko 3h) i miałam bardzo leniwy dzień. Dzisiaj miałam na 8 sekcję zarodków kurzych, a potem zajęcia w ambulatorium (opiekowaliśmy się gołębiami), a potem przyszła Pani z mewą z bardzo połamanym skrzydłem i pierwszy raz miałam możliwość uśpić mewę (niestety nic by się nie dało z jej skrzydłem zrobić). Potem poszłam na zakupy i piekłam różne dobre i zdrowe słodkości i nie tylko. Doszłam do wniosku, że muszę zacząć szykować sobie jedzenie na uczelnię, bo inaczej zbankrutuję. W związku z tym przygotowałam na jutro owsiane muffinki i zapiekanki (część z pieczarkami, a część ze szpinakiem i fetą).

Pokażę Wam teraz, co udało mi się dzisiaj ugotować/ upiec :)

Wszystkie przepisy będą na blogu :) A na pierwsze placki już jest!

https://feeleat.blogspot.com/

18 marca 2018 , Komentarze (6)

Cześć,

dzisiaj będzie wpis na szybko, bo muszę się uczyć, zostało mi jeszcze do przerobienia bardzo dużo materiału, a jakoś nie mogę się skupić.

Wstałam dość wcześnie i wzięłam się za sprzątanie mieszkania. Grzesiek zrobił śniadanie, ja upiekłam do niego bułki orkiszowe (bo sklepy zamknięte :(), potem zrobiłam domowe zdrowe nachosy i się uczyłam. I tak jakoś uciekł mi cały dzień na dodawaniu postów na bloga, sprzątaniu, gotowaniu i nauce.

Śniadanie:

Moja bułka i awokado z jajkiem i szczypiorkiem, do tego herbata z pomarańczą, cytryną i miodem.

Obiad: Zupa pieczarkowa z makaronem 

Przekąska: domowe nachosy orkiszowe

Kolacji jeszcze nie jadłam, ale będę siedzieć do późna przy nauce, więc na pewno jeszcze zjem!

Chciałam się jeszcze pochwalić jak dzisiaj sobie ładnie posprzątałam w mojej szufladzie z jedzeniem :D

Przepis na nachosy już jest na moim blogu :) 

https://feeleat.blogspot.com/

Trzymajcie się :) 

17 marca 2018 , Komentarze (11)

Heeej!

Dzisiaj kolejny dobry dzień, chociaż bardzo się nie wyspałam. Tak jak wczoraj pisałam, przyszli do nas znajomi, miałam zawinąć się wcześniej spać, bo na 8 miałam być na konferencji neurologicznej, a się zasiedziałam, przez co późno zasnęłam i rano przestawiałam budzik chyba z 5 razy. W końcu się zwlekłam, wzięłam szybki prysznic i wyszykowałam się do wyjścia, zdążyłam tylko wypić kawę. Zabrałam ze sobą zdrowsze chrupki, w ramach ''śniadania'' poskubałam ich trochę w czasie przerwy między wykładami na konferencji. W ramach prezentu od Nestle dostaliśmy torby na laptopa (których pewnie nikt nie będzie używać), a to nowość, bo to tej pory na cyklu ich konferencji zawsze dostawaliśmy karmy dla zwierząt w całkiem niezłej ilości, ja niestety zwierząt nie mam, ale oddawałam je dla schronisk, jak tylko była zbiórka karmy na moim Wydziale Medycyny Weterynaryjnej. Dostaliśmy też super materiały konferencyjne i czasopisma naukowe. 

Potem wróciłam do domu i zrobiłam dla mnie i Grześka smoothie z jarmużu, awokado, banana, soku z cytryny i wody.  

Potem postanowimy, że zamówimy pizzę i bruschette. Jeśli jesteście z Warszawy to polecam Wam pizzę Czyli Czyli! Jest w moim bloku na Kabatach, przepyszna, najlepsza jaką jadłam w Warszawie. Co prawda lokal ma mało przyjemny wystrój, ale latem mają piękny ogródek i czasami chodzimy tam coś zjeść i napić się piwa. Pizze są dość małe (koło 30cm), ale składniki bardzo dobrej jakości. Pierwszy raz spotkałam się z takim fajnym zachowaniem właściciela- jak były komary to wszystkim przynosił środek odstraszający komary, jak zamawiamy pizzę do domu to sam ją nam przynosi, do tego podchodzi i rozmawia z gośćmi, ale nie jest przy tym nachalny, po prostu bardzo się stara. Polecam! 

Czyli potem na obiad zjadłam dwa kawałki bruschetty i dwa kawałki pizzy z pesto i pomidorkami cherry. 

Na kolację planuję zjeść zupę pieczarkową  (zdjęcie wstawiłam wczoraj) i może trochę curry z wczoraj, bo wyszło mi pyszne!

Lecę teraz się uczyć, bo w poniedziałek mam kolokwium. 

Ahh, jeszcze jedna sprawa. Niestety skończyło mi się miejsce na koncie, a nie chce kupować konta plus. Będę usuwać niektóre zdjęcia z czasem i przez to niektóre fotomenu mogą być niepełne (bo rozumiem, że jak usunę zdjęcie z galerii to automatycznie usuwa się ono również z mojego wpisu). Z góry Was za to przepraszam!


16 marca 2018 , Komentarze (4)

Hej,

Dzisiaj miałam super dzień! Wstałam o 9, poszłam na nogach do supermarketu (zdawało mi się, że przeszłam z 5 kilometrów, a mój telefon pokazał, że jedynie 2,5, a to wszystko przez koszmarną pogodę i śnieg padający prosto w oczy). Zaopatrzyłam się na swoje dzisiejsze gotowanie.

Trochę pozmieniały się moje przyzwyczajenia, teraz najczęściej nie jem tak dużych śniadań, często od poniedziałku do piątku kupuję sobie bułkę na uczelni albo po prostu wypijam smoothie, tak też zrobiłam dzisiaj. W weekendy śniadania przygotowuje Grzesiek albo ja i jemy razem. Obiady jemy małe, dlatego, że jemy osobno, a kolację najczęściej przygotowuję ja i jemy ją razem w domu, dlatego częściej kolacje są większe od obiadów. 

Śniadanie:

Smoothie z banana, jabłka, awokado i soku pomarańczowego.

II śniadanie

Chipsy z jarmużu i po jednym z trzech rodzajów ciasteczek, które dzisiaj upiekłam :)

Chipsy z jarmużu robiłam pierwszy raz, wyszły super chrupiące i na pewno zrobię je jeszcze wiele razy. 

Obiad: 

Zupa pieczarkowa zatrzepana jogurtem naturalnym (troszkę mi się zważył, bo nie spojrzałam, że jest to jogurt 0%)

Kolacja:

Przygotowałam składniki na kurczaka po tajsku (z papryką, kiełkami, cebulą, marchewką oraz imbirem) z mleczkiem kokosowym i makaronem ryżowym, uzupełnię zdjęcie później! :)

Po kolacji:

Przychodzą do nas dzisiaj znajomi i chciałam wypić trochę grzanego wina i przygotowałam dla wszystkich kręcone ziemniaki (w dużo większej ilości niż na zdjęciu, zdjęcie na dole  zrobiłam tydzień temu, kiedy robiłam je pierwszy raz). Ziemniaki piekę w piekarniku z przyprawami, spryskuję je wcześniej olejem w sprayu, dzięki czemu mają znacznie mniej tłuszczu, są super chrupiące i po prostu przepyszne!

Dzisiaj upiekłam też różne zdrowe ciasteczka! Wszystkie są super smaczne <3

1. Orkiszowe ciasteczka z masłem migdałowym

2. Kokosanki z kaszą jaglaną

3. Bezy z wiórkami kokosowymi

Wszystkie przepisy opublikuję na swoim blogu, ale jeszcze nie wiem kiedy, bo mam teraz bardzo dużo na głowie. Dziś ta impreza, muszę jeszcze posprzątać, jutro na 8 rano idę na konferencję neurologiczną, a w poniedziałek mam kolokwium, dodatkowo piszemy z koleżankami artykuł, który chcemy opublikować i muszę się zacząć już do tego przygotowywać i zbierać materiały.

Tak czy siak, prędzej czy później przepisy będą tutaj: https://feeleat.blogspot.com/

Trzymajcie się!

15 marca 2018 , Komentarze (7)

Hej,

Mam dzisiaj jeszcze chwilę czasu, więc opiszę Wam co u mnie słychać. Niestety nie dam rady nadrobić tych wszystkich lat, przez które nie pisałam tutaj na Vitalii. Postaram się jednak streścić Wam co się u mnie wydarzyło i jak teraz wyglądam i się czuję, co udało mi się osiągnąć, a co zniszczyć.

Zacznijmy od tego, że studiuję, idzie mi całkiem dobrze, jestem już na 5 roku, jednak weterynaria trwa 5,5 i jeszcze trochę muszę się pomęczyć. Odbyłam już trochę praktyk i całkiem dobrze mi na nich szło, chociaż to było zależne od miejsca, w którym te praktyki odbywałam. Idąc na te studia nie wiedziałam czy to jest to co chcę robić, potem bardzo mi się spodobało i nie mogłam się doczekać pracy w zawodzie. Zawsze byłam osobą pilną, zorganizowaną i szybko chłonącą wiedzę, więc było ciężko, ale dawałam radę ze wszystkimi kolokwiami i egzaminami. Jednak teraz, gdy koniec się zbliża jakoś się poddałam i  zniechęciłam. Długo by opowiadać dlaczego... a to zostałam okropnie potraktowana na praktykach, a to większą frajdę sprawia mi zajmowanie się zdrową kuchnią i nowinkami żywieniowymi. Czasami żałuję, że nie pociągnęłam dwóch kierunków, czyli weterynarii i dietetyki, a zrezygnowałam z tej drugiej. Teraz jestem w trakcie staży, mamy zajęcia w klinice małych zwierząt na SGGW w Warszawie, jest super, bardzo lubię pracę ze zwierzętami, ale chyba nie chcę tak pracować. Składałam CV na staż do różnych firm, które zajmują się marketingiem, zaczęłam od Nestle, bo pomyślałam, że mogłabym pracować dla Nestle Purina, czyli połączyć weterynarię z żywieniem, ale jak na razie brak odpowiedzi. Oprócz prowadzenia bloga (co może jakiś związek z marketingiem ma) i pracy w Studiu kulinarnym, czyli typowy kontakt z klientem, nie mam żadnego doświadczenia poza różnymi praktykami w weterynarii, więc wcale się nie dziwię, że nikt na moje CV nie odpowiada. Komunikatywności i rezolutności na CV niestety się nie pokaże, a nie wygląda ono na tyle dobrze, żebym kogoś nim zainteresowała, niestety to prawda. 

A teraz parę zdjęć z moich praktyk :) 

Jeśli chodzi o życie to mieszkam z chłopakiem, Grześkiem. Jest nam dobrze razem, fajnie się dogadujemy, dzięki Niemu zyskałam dużo pewności siebie, wspiera mnie w cięższych momentach. Jakiś czas temu okazało się, że jestem chora (problem ginekologiczny), muszę przejść operację, przez co się załamałam, bo okazało się, że może nigdy nie będę mieć dzieci, dodatkowo internet nie jest dobrym źródłem wiedzy w sprawach medycznych i jeszcze bardziej pogłębił moją depresję. Tak, depresję, bo okazało się, że ją mam. Teraz już jest kontrolowana i czuję się super, ale musiałam to przejść. Grzesiek i oczywiście moi ukochani rodzice bardzo mi pomogli. To do mamy zadzwoniłam o 2 w nocy, kiedy leżałam w szpitalu i okazało się, że nie toleruje niektórych leków przeciwbólowych podanych dożylnie, wymiotowałam i czułam się naprawdę okropnie, siedziała ze mną na telefonie aż do momentu, kiedy zasnęłam.

Pewnie Was interesuje, czy po opuszczeniu Vitalii przytyłam :) Trochę tak! Ale czuję się ze swoją wagą dobrze. nie ważę już 57kg, a 63, mogłabym ze 3 kilo schudnąć, ale nie jest to konieczne, bo nawet się sobie podobam. Wkurzam się tylko, że nie ćwiczę tak regularnie jakbym chciała. żyję w biegu, mam naprawdę mało czasu. A to staż na uczelni, a to gotuję na bloga, a to wracam do domu rodzinnego, żeby pobyć z rodzicami, mam też całkiem dużo znajomych, z którymi się regularnie spotykam, a jak mam chwilę wolnego to robię bransoletki (może kiedyś Wam pokażę jak wyglądają). Wydaje mi się, że teraz nie jestem wychudzona, wyglądam całkiem zdrowo. Trochę zniszczyły mi się paznokcie od hybryd (dostałam od Grzeska cały zestaw do ich robienia, a teraz na mnie krzyczy, że tak popsułam sobie paznokcie), włosy miałam już baaardzo długie, ale od przewlekłego stresu (związanego głównie z moją operacją) zaczęły mi bardzo wypadać i w krótkim czasie się zniszczyły, podjęłam więc decyzję o ich obcięciu (25cm). Trochę żałuję, ale odrosną ze zdwojoną siłą! Stosuję teraz tylko naturalne szampony i odżywki, dodatkowo nacieram skórę głowy specjalnym serum na porost włosów, dodatkowo ma to sprawić, że będą grubsze i gęstsze. 

A teraz trochę zdjęć jak teraz wyglądam

Widzicie to 7 lat różnicy między wtedy, a teraz? Ten czas tak szybko leci! 

Jutro mam wolny dzień, w moich planach jest wstać rano i zająć się gotowaniem, mam spisanych wiele pomysłów na jutrzejsze menu. Na pewno dodam post ze wszystkim, co udało mi się zrobić. 

Pozdrawiam Was serdecznie i cieszę się, że mnie pamiętacie mimo upływu tylu lat! Piszcie, jeśli będziecie mieć jakieś pytania! :) 

15 marca 2018 , Komentarze (11)

Hej dziewczyny!

Dzisiaj coś mnie tknęło i postanowiłam się zalogować i sprawdzić co u Was. Pamiętacie mnie jeszcze? :?

Tak dawno mnie tu nie było, tak dużo się u mnie zmieniło! Prawie kończę studia... a pamiętam jak pisałam te posty jeszcze jak byłam w liceum! Ten czas tak szybko leci.

Pamiętam, że kiedyś mój pamiętnik miał tutaj naprawdę dużo stałych bywalców, ''chwaliłam'' się swoim codziennym menu, osiągnęłam swój cel, potem założyłam blog kulinarny (a pamiętam, że cześć z Was nie wierzyła, że to zrobię!). Potem wchodziłam tu coraz rzadziej i rzadziej, studia mnie tak wciągnęły, że wszystko inne przestało się liczyć. Teraz w końcu mogę odetchnąć, na ostatnim roku jest już trochę luźniej. Niedługo czeka mnie szukanie pracy, a tak właściwie to już się za to wzięłam. Gdzie uciekły te wszystkie lata? Weszłam tu pierwszy raz od roku, z trudem przypomniałam sobie mój login, tak długo mnie tu nie było! W skrzynce odbiorczej czeka na mnie ponad 100 nowych zaproszeń do znajomych.

Na dzisiaj kończę, bo muszę lecieć na uczelnię. Dajcie znać jeśli mnie pamiętacie, byłoby mi bardzo miło.

Do zainteresowanych link do mojego bloga, tam też mnie znajdziecie: https://feeleat.blogspot.com/

Mam nadzieję, że będę tu pisać częściej,

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.