Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karolinasdz

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 56.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lipca 2014 , Komentarze (4)

Na szybko postanowiłam coś napisać. 

Znowu długo mnie nie ma, Vitalia często mi się psuje i nie mam cierpliwości tu pisać. Nadal odżywiam się zdrowo, ćwiczę, teraz mam wakacje, więc odpoczywam. Dużo gotuję, nadal prowadzę bloga kulinarnego - LINK. Zaczęcam Was do pomocy mi i klikania w reklamy(w każdą z nich można kliknąć raz dziennie) które są umieszczona na blogu, dzięki temu mogę zarobić. Teraz zamiast umieszczać zdjęcia posiłków na Vitalii, dodaję je na instagram (który dopiero odkrywam). Znajdziecie mnie tu: https://vitalia.pl/carolinazak . Jeśli macie konto, to zapraszam do obserwowania. W razie jakichś pytań piszcie, chętnie odpowiem :)

7 czerwca 2014 , Komentarze (19)

Trochę nie pisałam, bo miałam zaliczenia w szkole, a potem wróciłam na jeden dzień do domu. We wtorek miałam zalkę z anatomii, zaliczyłam na 86%,  w środę histologię i mimo ze zrobiłam sobie 2 metrową ściągę, z nadzieją, że się uda, to pytania były tak ciężkie, że nawet jej nie wyjmowałam, bo nie zaliczyłabym z nią na  to minimalne 75%... wiele osób nie przyszło, większość nie zda, bo wyszła po 15 minutach (zawsze godzina to za mało!).

W czwartek pojechałam na wieczór do domu rodzinnego, w piątek rano poszłam na badania do neurologa w sprawie głowy i zbadać krew. Badanie neurologiczne okej, krew też w miarę okej, czekam jeszcze na wyniki poziomu prolaktyny. Dostałam Divascan i Ketonal. Najprawdopodobniej zaczyna mi się migrena.

Wczoraj nie zjadłam śniadania, bo musiałam być na czczo, po pobraniach zjadłam sałatkę: 

Zdjęcie robione w mieszkaniu w Warszawie, ale sałatkę zrobiłam taką samą : sałata, szpinak, pomidor, oliwki, rzodkiewka, mozzarella, sos

obiad:

kasza jaglana, jajka wiejskie sadzone, fasolka szparagowa

podwieczorek: małe jabłko, brzoskwinia, parę migdałów

kolacja:

2 jajka na miękko, kawałek białego sera, podpieczona wędzona pierś z kurczaka, pomidor, rzodkiewki

Wiem, że dużo jajek jak na jeden dzień, ale mama mi dała UWAGA 80 wiejskich jajek i muszę je w miarę szybko zjeść, żeby się nie zmarnowały :)

Dzisiaj wstałam o 8 i zjadłam śniadanie :

Potem jakoś tak się stało, że poszłam się na chwilę jeszcze położyć i obudził mnie telefon chłopaka, o którym Wam kiedyś pisałam, że zaprosił mnie na kawę. Umówiliśmy się na dzisiaj, a ja spałam do 13.30. Ledwo się ogarnęłam i on już wpadał, nigdy w życiu tak długo nie spałam. Poszliśmy na zakupy i robiliśmy razem pizzę, wyszła najlepsza jaką jadłam do tej pory!

Zrobiliśmy jedną dużą z różnymi dodatkami : szynką, polędwiczką wieprzową, rukolą, papryką, chilli, pieczarkami, serem, pół na sosie jogurtowym i pół na pomidorowym. Zjedliśmy po 2 kawałki, 2 zapakowałam mu do pracy i 2 zostały mi na jutrzejszy obiad albo zaniosę dzisiaj znajomym, bo się wybieram :) 

Ostatnio częściej biegam, ale chyba dzisiaj nie dam rady, bo jeszcze nauka czeka. Wczoraj nic nie zrobiłam, bo też spotkałam się ze znajomymi. 

Dzisiaj niesamowicie poprawiła mi humor wiadomość od mojej koleżanki, że jeden z popularnych fanpage'y opublikował przepis z mojego bloga, zobaczcie pomysł na wege ''hot-doga'' : https://vitalia.pl/pages/Proste-przepisy-na-szybki-obiad/1543229079235494 :) 

Mykam, napiszę jutro!

1 czerwca 2014 , Komentarze (16)

Taaak, wczoraj nie przebiegłam ''tylko'' 10 km, a 14. Miałam dobry dzień i ochotę na więcej, chociaż pod koniec już mocno ze sobą walczyłam! (wracałam wzdłuż metra i w pewnym momencie chciałam już do niego wsiąść i dojechać do domu zamiast biec)

W nocy nie mogłam spać, obudziłam się o 3, przeleżałam do 4 i zjadłam śniadanie:

jabłko, banan, truskawki, jajecznika z pieczarkami (2), wędzonym kurczakiem z 3 małych jajek

Potem przysnęłam na godzinę, wstałam, ogarnęłam pokój, poczytałam coś i poleniuchowałam i przygotowałam 2 śniadanie:

60g makaronu żytniego pełnoziaristego, ser biały, jogurt naturalny, truskawki

Pojechałam do sklepu. Podczas robienia zakupów podszedł do mnie jakiś facet i zapytał, czy się znamy, powiedziałam, że nie, ale wiedziałam, że chciał po prostu zagadać haha Wygadany, skończył SGH, po może 15minutach rozmowy poprosił o mój numer, ale mu nie dałam, nie zrezygnował, poprosił o maila, no i... podałam, najwyżej jak będzie dziwny, to nie będę odpisywać :) Śmieszna sytuacja! Potem nadrabiałam programy typu x-factor i ugotowani, zjadlam obiad: 

kaszę jaglaną curry z warzywami

Podwieczorek: jabłko, krążki kukurydziane + mały kawałek sernika (bez polewy czekoladowej)

Przyszła kuzynka mojego współlokatora, pogadaliśmy z 2-3 godziny.

Kolacja: krążki kukurydziane, 2 plastry chudej wędliny drobiowej, wędzona pierś z kurczaka, 2 ogórki małosolne, prażone migdały

Taka kolacja trochę słaba, ale dzisiaj byłam trochę bardziej głodna niż zwykle po wczorajszym bieganiu! W ogóle dzisiaj zjadłam dużo owoców, trochę za dużo. Dzisiaj miałam iść na rolki, ale moja koleżanka pewnie odwoła, bo siedzi w książkach, też powinnam, dlatego mykam szybko czytać dalej, bo pewnie przez niewielką ilość snu dzisiaj szybko odpadnę. Jutro mam aerobik, muszą mi się zregenerować mięśnie, bo dzisiaj czworogłowy jednak trochę czuję!

31 maja 2014 , Komentarze (15)

Dzisiaj mam baaaardzo leniwy dzień! Powinnam cały poświęcić nauce, a jakoś nie mogłam się zebrać.

Wstałam i przygotowałam śniadanie : 

duży jogurt naturalny, płatki owsiane, popping, banan, jabłko, truskawki

Potem posprzątałam pokój, poczytałam embriologię i zjadłam drugie śniadanie - sernik, który zrobił mój współlokator! Zjadłam jeszcze bez polewy (zrobionej z masła i czekolady), jest to sernik wiedeński z UWAGA! 2 kg sera!

Ten wykrojony kawałek to to co zjadłam

Poszłam do najlepszej koleżanki odnieść jej rzeczy, które znalazłam podczas sprzątania, potem na zakupy. Wróciłam i poszłam spać, bo rozbolała mnie głowa. Ze muszę pozjadać zalegające resztki z szafek, to ugotowałam sobie fasolę i jadłam podczas nauki + truskawki (obiad taki syty!)

podwieczorek: jabłko
Znowu zasnęłam i spałam do 17. Przyszedł do mojego wspollokatora kumpel, więc posiedzieliśmy w 3, zjadłam wczesną kolację

3/4 szklanki makaornu pełnoziarnistego żytniego, 3 małe jajka sadzone, kalafior, marchewka

Dzisiaj myślałam o tym, dlaczego mi na studiach jest trudniej. Na pewno dużo mojego wolnego czasu wypełnia nauka, która teraz jest moim priorytetem. Nawet jeśli mam czas, to często jestem zbyt zmęczona, by np iść biegać o 23, a gdy mieszkałam w domu, nie było to dla mnie  problemem. Po 2 w domu na zakupy często jeździłam z rodzicami, więc mogłam sobie kupić co tylko chciałam, teraz już bardzo patrzę na cenę produktów (cieszę się, że zbliża się czas tanich warzyw i owoców!).  Wcześniej jadłam mniej węglowodanów, więcej białka i nienasyconych tłuszczów, teraz jem więcej warzyw strączkowych, kasz i makaronu, ale tylko pełnoziarnisty.. Od jakiegos czasu jem mniej chleba, bo uznałam, że za bardzo go lubię i ciężko mi powiedzieć stop po 2 kromkach na śniadanie! Problemem są też mniej regularne posiłki, zdarza się, że mam ciąg zajęć bez przerwy 5 godzin, a po nim jestem już mega głodna! Całe posiłki zastępują produkty, które nie mogą pełnić roli obiadu, a jednak! Na uczelni mam bufet, w którym jest ogromny wybór, ale jedzenie jest dość niesmaczne : mięso z głębokiego tłuszczu w panierce, dodatki bez przypraw, mocno jałowe, dlatego mimo że jest tanie, wolę zamiast takiego obiadu zjeść wafle kukurydziane, które mi smakują mimo że są mocno przetworzone. A najlepszym wyborem i tak jest wcześniejsze przygotowanie obiadu w domu i wzięcie do pudełeczka, ale nie zawsze o tym myślę. Kolejnym problemem jest głód podczas intensywnej nauki! Chyba każdy student uczący się wie o czym piszę! Taaaak, to chyba jest jedna z większych przeszkód stająca na drodze zdrowego stylu życia. Co udaje się kontynuować? I tak nie jem słodyczy i odżywiam się duuuużo zdrowiej niż inni w moim wieku, chodzę na aerobik, na uczelnię dojeżdzam na rolkach, staram się ćwiczyć, ale nie tak często jak kiedyś, piję bardzo niewiele alkoholu. Efekt? Na studiach jest gorzej, dzisiaj ledwo zmieściłam się w stare spodnie i nie wyglądają dobrze, liczę, że po OBY ZALICZONEJ w miarę okej sesji udało mi się naprawić parę spraw,a teraz będę dawać z siebie wszystko jak zawsze :) Lecę dokończyć czytać embrio i chcę przebiec 10 km! Pochwalę się jutro ile dałam radę, bo strasznie boli mnie znowu głowa! Niestety w Wawie nie uda mi się zbyt wiele na szybko załatwić, dlatego po kolokwiach w przyszłym tygodniu pojadę na jeden dzień do domu i pójdę do szpitala na wszystkie badania neurologiczne i na morfologię, chyba, że do tego czasu mi przejdzie.

Do jutra!

https://vitalia.pl/ - mój blog kulinarny 

https://vitalia.pl/pages/Feel-Eat/5874464612... jego fanpage

30 maja 2014 , Komentarze (17)

Wczoraj mój dzień był naprawdę fajny!

śniadanie:

jogurt naturalny z 3 łyżkami płatków orkiszowych, truskawkami, jabłkiem i połową banana

II śniadanie:

miseczka gotowanej ciecierzycy

Wstałam wcześniej, żeby jeszcze się pouczyć i pooglądać preparaty, bo miałam na 12 kolokwium praktyczne z histologii (ustna przepytka przy mikroskopach, dostajemy szkiełka, musimy rozpoznać (WSZYSTKIE) co na nich jest i odpowiedzieć na zadane pytania). W środę zamiast się uczyć, pojechałam do Żlotych w ten największy deszcz po  nową płytę Eldo (była premiera!)

O 10 poszłam na prosektorium i było dość fajnie, potem od razu na koło. Stresowałam się niesamowicie, bardzo nie chciałam trafić na jedną profesor, bo ona zawsze zadaje głupie i dokładne pytania, często nawet jak ktoś coś mówi dobrze, to odpowiada z niedowierzaniem ''na pewno? no co Pani mówi...'', żeby sprawdzić, czy ktoś jest pewny swojego zdania.  Usiadłam, dostałam preparaty (mózg z mózgowiem, jądro, jajnik z macicą i jajowodem), czekałam aż Dr, z którym ostatnio zdawałam będzie wolny albo jakikolwiek inny lajtowy Dr, rozpisałam sobie wszystko co widzę i nagle oczywiście podeszła do mnie największa kosa, której tak bardzo nie chciałam i mówi mi, że na pewno już jestem gotowa. Ja na to, że nie za bardzo, a ona ''no to ja panią przepytam, a jak Pani nie jest gotowa, to Pani będzie za tydzień na poprawce''. Pomyślałam sobie, że już po mnie. Ale tak mi się dobrze z nią zdawało... bardziej rozmawiałyśmy i się śmiałyśmy niż mnie przepytywała. Często zadawała mi pytania o rzeczy, których nie widać, ja jej mówiłam tylko, gdzie to powinno się znajdować i nie musiałam nawet ustawiać mikroskopu na to miejsce. Pytała się mnie gdzie tam dzisiaj wychodzę, rozładowywała mój stres (największy na praktykach), na koniec zapytała się, czy chcę dostać jedno bardzo trudne pytanie, czy dwa znośne. Wybrałam jedno trudne, wzięłam wyzwanie, a ona to doceniła i pokazała mi po prostu... macicę :) Dostałam piękną piąteczkę i jestem przeeedumna z siebie! Potem pobiegłam na kolejne zajęcia, a po nich na obiad z dziewczynami. Wzięłam grillowanego łososia, warzywa na parze i trochę ryżu z warzywami.

Na podwieczorek zjadłam taką samą miskę ciecierzycy i kupiłam sobie Big milka, bo miałam na niego taką ochotę!

Potem pojechałam do miasta, umówiłam się z takim chłopakiem, którego poznałam z półtora miesiąca temu na imprezie. Na początku zaprosił mnie na kawę, ale poszliśmy na piwo, bo już było późno. To moje pierwsze piwo od chyba roku! Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i okazało się, że minęły 3 godziny, a czułam jakby to była może godzina. Odprowadził mnie do domu, wzięłam rzeczy i odprowadził mnie do koleżanki, bo umówiłam się koło 22.30 na naukę. Moja koleżanka odpadła i po godzinie zasnęła, a ja uczyłam się do 3, rozebrałam jej łóżko, bo zasnęła na książkach na dywanie i poszłam do domu do siebie (już robiło się jasno) :)

Nie wyspałam się za bardzo, bo wstałam o 7.30...

zjadłam śniadanie: 

Domowa pełnoziarnista tortilla, jajka, pomidor, dwa małe jabłka (zjedzone najpierw)

Przepis na tortillę znajdziecie na moim blogu kulinarnym :

Dodaj komentarz

28 maja 2014 , Komentarze (8)

Nie wiem jak to jest, ale czasami nie działa mi Vitalia i naprawdę chcę coś dodać, ale mi nie pozwala! 

Znowu nie mam zdjęć szamki, ciągle szybko, ciągle w biegu i nie mam na to czasu, wszystko wkładam do pudełeczek plastikowych i zabieram ze sobą na wynos. 

Ostatnio pogoda dopisała, codziennie opalałam się na Polu Mokotowskim, potem rolki, zakupy, spotkania ze znajomymi, imprezy, koncert, grill i późne powroty (albo już wczesne?) i tak spędziłam cały tydzień. W poniedziałek obudziłam się, że we wtorek mam kolokwium z anatomii i muszę się postarać to zaliczyć jakoś dobrze. Rano poszłam na zajęcia sportowe, półtorej godziny biegaliśmy po lesie, po stromych górkach, skakaliśmy i robiliśmy interwały, potem rozciąganie, zmęczyłam się bardzo, tym bardziej, że było 30 stopni. Potem byłam na rolkach (już prawie codziennie z uczelni i na uczelnię jeźdżę na rolkach) a potem miałam jeszcze genetykę, po 15 byłam w domu i siedziałam nad anatomią do 23, ogarnęłam się i poszłam na noc do koleżanki, uczyłam się do 2.30 a rano poszłam na zaliczenie, miałam 82% i nie jestem zadowolona, zrobiłam błędy, które nie wynikały z mojej niewiedzy, tylko z zagapienia. Tak czy siak opłacało się zarwać noc!

Jedyne dwa zdjęcia, które udało mi się cyknąć.

makaron razowy z truskawkami, twarogiem i jogurtem naturalnym

sałatka z mozzarellą (na wynos)

Ostatnio też pierwszy raz pomalowałam sobie paznokcie na biało, zawsze mam czerwone lub różowe i na początku nie mogłam się przyzwyczaić, ale się przyzwyczaiłam i muszę kupić szybkoschnący biały, bo na tym szybko zrobiły się ślady :)

Dzisiaj posiedzę jeszcze trochę nad książkami, potem jadę do centrum, bo miałam w planach kupić sobie spodnie, a robienie zakupów w weekend to jakaś katorga, dodatkowo wyszła nowa płyta Eldo, którą oczywiście muszę mieć, potem idę do koleżanki i wracam do nauki, bo jutro mam prosektorium i muszę się przygotować. 

Trzymajcie się! :)

PS Oczywiście zapraszam na mojego bloga kulinarnego: https://vitalia.pl/ (nie mogę dzisiaj tego podlinkować, znowu przez Vitalię) Będzie mi miło jak klikniecie jednorazowo w jakąś reklamę - wtedy ja zarobię :)

18 maja 2014 , Komentarze (25)

Tak długo nie pisałam! I nie pisałabym jeszcze dłużej, gdyby nie wiadomość na blogu kulinarnym od jednej z Was, że długo mnie nie ma i żebym coś dodała.

Niestety ostatni miesiąc był dość intensywny i nie piszę tutaj jedynie o nauce... więcej wyjść, trochę imprez, no i sporo się działo. Teraz jest czas przedsesyjny, więc niestety spędzam bardzo dużo czasu nad książkami i notatkami, nie robię zdjęć posiłkom i niestety jem znacznie mniej regularnie.

Wczoraj spałam u koleżanki ode mnie z wety i do 4 się uczyłyśmy, wstałam o 9.30 i dalej się uczyłam, jest 18, siedzę już u siebie w domu i dalej się uczę...

Caaale biurko zawalone notatkami! O 20.30 umówiłam się na śmiganie na rolkach po centrum, więc trochę odpocznę, a od razu po rolkach, czyli koło 24, spakuję torbę na jutrzejszy trening i pobiegnę do koleżanki na noc.. .się uczyć! Układ nerwowy w ogóle mi nie wchodzi, nie jestem w stanie go zrozumieć albo potrzebuję więcej czasu na wkucie wszystkich mian i łaciny, a niestety go nie mam. 

Wcześniej pisałam Wam, że nie do końca odnajduję się na wecie, teraz już mi się podoba i nie wyobrażam sobie zmiany kierunku studiów i nie przyjmuję do wiadomości faktu, że mogłabym nie zdać jakiegoś egzaminu. (chociaż zbliżają się wielkimi krokami, a ja wciąż dość mało wiem). Mimo że ciągle są jakieś zaliczenia, trzeba się ciągle uczyć i podporządkowywać inne życie do życia na uczelni, jest naprawdę fajnie. Zrobiłyśmy sobie nawet bransoletki Lilou z napisem ''vet'' z moją najlepszą koleżanką :) 

Jedyne co mnie wkurza, to fakt, że musiałam tak bardzo zmienić moje nawyki żywieniowe i ćwiczeniowe i właśnie podporządkować się do obecnej sytuacji. Z tego co słyszałam, 2 rok jest już bardziej na luzie i będzie przyjemniej.

Chciałam się jeszcze pochwalić soczewkami, bo kupiłam sobie kolorowe i totalnie nie mogę się do nich przyzwyczaić! Już kiedyś chciałam to zrobić, ale mi się odwidziało, moje oczy wyglądają aż trochę nienaturalnie! (nowe rolki w tle!)

Postaram się pisać częściej, ale nie zawsze mam czas. Może zacznę znowu robić fotki posiłków, wtedy się pochwalę ;) 

Zapraszam Was na mojego bloga kulinarnego, tam również nie wychodzi mi codzienne dodawanie wpisów, jak kiedyś, ale od czasu do czasu coś ciekawego wrzucę! - LINK

Dla tych, którym link nie działa : www.feeleat.blogspot.com

22 kwietnia 2014 , Komentarze (19)

I już po świętach! Nawet ich nie czułam, mój starszy brat spędził je poza domem, a mój tata miał dyżury, mojego drugiego brata praktycznie nie było, więc siedziałam sama z mamą. Były dla mnie trochę jak normalne, trochę bardziej leniwe dni. Codziennie biegałam, poprawiłam czas stałej trasy o 13 minut! :) 

Jutro wracam już do Warszawy, nie mogę się doczekać, aż pójdę tam na rolki! Rano skosiłam trawę (coś, co UWIELBIAM robić haha dziwne, co?), trochę poczytałam książkę, ogarnęłam dom i pogotowałam, zaraz biorę się za prasowanie, Dzisiaj odpuszczam bieganie, bo jest strasznie duszno na dworze, jeden dzień wolnego dobrze mi zrobi, może potem popedałuję na rowerze stacjonarnym, a może posprzątam dokładnie pokój, żeby zostawić go w idealnym porządku. 

Dzisiaj przygotowałam: 

gołąbki z młodej kapusty z soczewicą i pieczarkami

gryczane bezglutenowe muffiny z bananami

pełnoziarniste muffiny wytrawne z pieczoną cebulką i świeżą bazylią

i jeszcze ostatnio zrobiłam : 

zupę krem z kalafiora

omlet biszkoptowy z truskawkami (pełnoziarnisty) - przepis już dodałam na bloga.

sałatka śledziowo-warzywna

Przepisy pojawią się z czasem na moim blogu kulinarnym - LINK

Oczywiście możecie polubić mnie na fb, żeby być na bieżąco. (na ogół po wstawieniu wpisu dodaję link na fb)

Miałam jechać na weekend majowy do koleżanki z roku do Rzeszowa, ale chyba znowu wrócę do domu, taak mi tu dobrze, chociaż niewiele robię. Przypominają mi się chwile, jak jeszcze nic mnie nie goniło, codzienne treningi, opalanie, spędzanie czasu z rodzicami i dużo wolnego na rozwijanie swoich zainteresowań. Teraz jak jestem w Warszawie, to mam wrażenie, że ucieka mi czas, ciągle gonią mnie terminy i mam meega dużo stresu i mało czasu na swoje hobby. Muszę naprawdę dobrze organizować czas, żeby wszystko godzić ze sobą. Okej, biorę się za pracę, trzymajcie się! :)

18 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

No i wróciłam do domu! Super, nie mogłam się już doczekać. Ostatnie 2 tygodni były dla mnie bardzo intensywne i czułam się już bardzo zmęczona. 

W czwartek miałam jeszcze zajęcia na uczelni, ale tak sobie poprzesuwałam, że mogła wrócić wcześniejszym pociągiem. Na anatomii kroiłam jądra konia hahha nie rozumiem jak jądra byka mogą być dla niektórych przysmakiem, ble! 

Wczoraj zamówiliśmy z tatą te rolki, o których Wam pisałam w poprzednim wpisie. Niestety mój rozmiar w PL jest niedostępny (kiedyś będzie, ale nie chcę tyle czekać), dlatego mimo że są trochę droższe, to złożyłam zamówienie w Niemczech. Dojdą w ciągu 2-4 dni roboczych, nie mogę się doczekać. Tylko mam problem, nie wiem, czy mam zapłacić kurierowi w euro czy złotych, jak myślicie? Na stronie jest napisane ''zapłata w walucie''. Naszykowałam euro, bo w sumie na jakiej zasadzie mieliby mi przeliczyć?

Dzisiaj od rana pojechałam z mamą na zakupy, a potem parę godzin siedziałam w kuchni i gotowałam. Upiekłyśmy babkę, ale jak zwykle nie jem takich rzeczy, dla siebie przygotowałam: 

gryczane pierogi z truskawkami

chipsy z buraków (zdrowsze, pieczone, a nie z tłuszczu)

babeczki bez mąki z ciecierzycy

placki z ciecierzycy i twarogu (mają dużo białka i intensywny, bazyliowy smak)

Potem siedziałam parę godzin na słońcu, zasnęłam i trochę się przypaliłam. Wiem że jest wcześnie, ale już się wykąpałam, poprasuję i posiedzę nad książkami, potem pokręcę hula-hopem, bo spakowałam sobie do walizki z Warszawy haha uwielbiam takie leniwe dni, kiedy nic mnie nie goni! 

Przepisy na dzisiejsze dania pojawią się na moim blogu - LINK

a oto fanpage na fb, jeśli chcecie być na bieżąco - LINK :)

Jeśli będziecie u mnie na blogu, to proszę, żebyście raz kliknęły na jedną z reklam, pomożecie mi zarobić :)

12 kwietnia 2014 , Komentarze (27)

Cześć, 

długo nie pisałam, bo ciągle coś mi się psuje z Vitalią i nie chciało mi się z tym użerać. 

Ostatnio miałam ważne zaliczenia w szkole, zostawiłam wszystko na ostatni dzień, a okazało się, że jest naprawdę dużo materiału, uczyłam się w środę od 6 rano przez cały dzień i całą noc, spałam tylko godzinę i udało mi się zaliczyć na 83%, (z ostatniego miałam 94%, ale się uczyłam meeega dużo! ) chociaż kolos był strasznie trudny! Drugi, z histologii, ustny , dostałam 4+, a nic nie się nie uczyłam, po prostu miałam cholerne szczęście co do preparatów i Dr, który mnie odpytywał :) Co prawda, rozpoznałam wszystko i odpowiedziałam na większość pytań, ale dwa odpowiedział sobie sam i mi je zaliczył hahah, a na jedno nie umiałam odpowiedzieć, jeszcze z jednym stwierdził, że się jednak zagalopował i nie powinien o to pytać :) 

Już postanowione, że kupuję nowe rolki. Jeźdżę prawie codziennie po 2 godziny i znudziła mi się rekreacyjna jazda, już wybrałam - LINK i idą do mnie z Francji! Poprzednie chcę sprzedać, kupiłam je na przecenie za 400, były po 800, a mam nadzieję, że sprzedam za 220. Te, które chcę mieć są dość drogie, ale odkładałam kasę specjalnie na nie, 24.04. pierwszy nightskating!

W czwartek świętowałam z koleżanką, bo obie nie miałyśmy nadziei, by jakoś sensownie zaliczyć te kolokwia, a dałyśmy radę. Spałam u niej, rano pojechałyśmy na chwilę na uczelnię i do Kuby Wojewódzkiego na nagranie, bo moja koleżanka dostała zaproszenie z osobą towarzyszącą. Było bardzo fajnie! Była Honorata Skarbek i lider zespołu Piersi. Niestety wydaje mi się, że Kuba bardzo gra, a naprawdę jest zupełnie inny. Jest bardzo inteligentną osobą i wciąż nie wiem, jak można w tak krótkim czasie wymyślać takie riposty! W tym samym budynku nagrywani są lekarze, ale chyba akurat nie w tym dniu :) Siedziałam w pierwszym rzędzie, więc na pewno mnie będzie widać (chyba niestety hahha). Potem autobus, który nas odwoził spóźnił się prawie 40 minut i w ramach rekompensaty mamy zaproszenia na dwa kolejne odcinki. A oto co stało pod studiem haha :

piękny! Chociaż chyba nie na polskie drogi, ale należy mu się, teraz zauważyłam, jak on ciężko pracuje, był super przygotowany do rozmów ze swoimi gośćmi, chociaż telewizja trochę kłamie :)

Ok, wstawię fotomenu, kończę fiszki łacińskie z anatomii i pędzę na rolki! :)

śniadania:

II śniadania/podwieczorki: 

obiady:

kolacje:

Niestety coś mi się psuje i muszę dodawać zdjęcia porcjami :)

A dzisiaj upiekliśmy ze współlokatorem ciasto! Sernik nam wyszedł okej, ale opadł, podobno było napisane w przepisie, że opada, mam nadzieję, że nie wpłynie na smak!

I oczywiście zapraszam Was na mojego bloga kulinarnego : LINK

Jak tam będziecie, to naciśnijcie proszę raz na jakąś reklamę, pomożecie mi zarobić i sprawdzić, czy się w ogóle da!:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.