Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

ostatnia szansa na to, żeby w końcu zrobić coś ze sobą i zacząć cieszyć się życiem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1537
Komentarzy: 26
Założony: 13 kwietnia 2014
Ostatni wpis: 20 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
getting-better

kobieta, 33 lat, wrocław

173 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 64 kg do 1 lipca!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lipca 2014 , Komentarze (2)

Pora skończyć udawanie, że cośtam robię, ale tak naprawdę nic z tego nie wychodzi. Plan przedstawia się tak:

1. Nie piję alkoholu i gazowanych słodkich napojów, tylko herbata i woda, ew. kawa, ale to już w ostateczności.

2. Zamiast KAWY kiedy dopada mnie popołudniowa senność wybierać raczej ruszenie się sprzed komputera i np. ćwiczenia albo spacer z psem.

3. 4 razy w tygodniu (co najmniej) ćwiczenia. Bieganie, Chodakowska, czas odkurzyć rolki, cokolwiek. Mam się ruszać.

4. Żadnych, ale to powtarzam ŻADNYCH więcej tostów z masłem, czpisów, popcornu, ton żółtego sera i smażonych kotletów. Nie, nie i jeszcze raz nie.

5. Mniej białego pieczywa, najlepiej ZERO. Więcej owsianek. 

6. Myśleć o tym, co jem. Będę to spisywać, ale nie wiem czy tutaj, czy w jakimś zeszycie dla siebie (raczej pójdę w tą drugą opcję...)

7. Ważenie dwa razy w tygodniu: poniedziałek i sobota rano.

8. NIE PODDAWAĆ SIĘ! BĘDZIE DOBRZE!

17 lipca 2014 , Skomentuj

Trochę się zapędziłam z tymi zmianami, tak bardzo, że ćwiczyłam w poniedziałek i od tej pory cisza. A i dieta nie najlepsza. A to wszystko dlatego, że mam teraz praktyki i wracam do domu tak zmęczona, że dosłownie zasypiam. W dodatku wywołują one we mnie stres, który dodatkowo mnie męczy. NIE JEST DOBRZE. Ale idzie weekend, praktyk jeszcze 2 tygodnie, potem będą dwa miesiące higieny psychicznej i miejmy nadzieję także lifestylowej.

14 lipca 2014 , Komentarze (7)

Nie wiem. Ale się postaram. Utknęłam ze swoim życiem (jakkolwiek idiotycznie to brzmi) w martwym punkcie. Powoli tracę zainteresowanie studiami i zawodem, który się z nimi wiąże. Nie podoba mi się to jak wyglądam. Nie mogę już znieść stagnacji w której zaległam i nieudolnie staram się z niej wyrwać.

Koniec. Czas zmienić te nieudolne próby w sukces. Kroczek po kroczku. Miejmy nadzieję, że to nie będzie tylko mój pamiętnik odchudzania, ale pamiętnik dziewczyny, która wzięła życie w swoje ręce.

Trzymajcie kciuki.

START
Waga: 76,3 kg
Wzrost: 172 cm
Cel: 64 kg
Czas: do listopada 2014

3 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Staram się naprawdę jeść jak najzdrowiej. Miałam dwa dni mniej dietowe niż zwykle tj. w sobotę zjadłam trochę więcej niż zwykle, w niedziele zjadłam z moimi dziewczynami z mieszkania kebab na obiad, ale to tyle, reszta była w porządku. Staram się jeść dużo warzyw, błonnika, piję dużo wody.
 Ćwiczę codziennie, miałam jeden dzień przerwy.

I mimo to waga stoi, ewentualnie spada jednego dnia o 0,2 kg, żeby następnego wzrosnąć o 0,4. Nie ma też problemu w rośnięciu o 2 kg po niedzieli... Co do diabła? Nie wspominając o tym, że moje trawienie STOI mimo tony płatków owsianych, otrębów, kefirów i suszonych śliwek.

Wymiary też się nie zmieniają, rzeczy które były za małe, pozostają dalej za małe.

Nie wiem, czy to wina tego, że za tydzień mam @. A może tego, że od ponad tygodnia walczę z zapaleniem pęcherza i wlewam w siebie hektolitry herbatek i wody.

Na chwilę obecną jestem trochę podłamana, miałam nadzieję, że cokolwiek zleci, a tu taka klapa.

No ale dalej będę ćwiczyć i jeść jak najzdrowiej i zobaczymy. Może po sesji kiedy zacznę biegać coś ruszy... :(

28 maja 2014 , Komentarze (2)

Jak wyżej. Od ponad tygodnia jem grzecznie i zdrowo, od tygodnia ćwiczę codziennie Skalpel. Już w sumie widzę minimalne efekty w lustrze :)

No i motywacja powróciła. Wiadomo, lato, wakacje, może jakiś wyjazd, poza tym chcę w końcu ubrać sukienkę i szorty. I chcę aby znajomym z uczelni opadły szczeny, kiedy wrócę w październiku.

Dużo czasu, dużo pracy, zmiany na całe życie etc. Jest dobrze. Będzie jeszcze lepiej. Dam radę!

7 maja 2014 , Komentarze (1)

Nie jest idealnie, ale lepiej. Motywacji trochę jest. Będzie dobrze.

Śniadanie:
- 3 wafle ryżowe masłem orzechowym
- pomarańcza
- kawa

II Śniadanie:
- brzoskwinie z kompotu i 2 niepełne szklanki tegoż kompotu

Obiad:
- duszone mięso wieprzowe
- sałatka z sałaty, ciecierzycy i papryki

Kolacja:
- jogurt naturalny z garstką suszonej żurawiny

Od jutra zaczynam cisnąć ćwiczenia. Baaaaaardzo chciałabym do 20 czerwca (mam wtedy egzamin ^^) ważyć mniej niż 70 kg. Zobaczymy jak to wyjdzie :D

4 maja 2014 , Komentarze (7)

Naprawdę, moja silna wola to jakiś żart. Odkąd jestem w domu (czyt. dwa tygodnie!!!) moją główną aktywnością jest poszukiwanie czegoś do jedzenia. Nawet nie próbuję wchodzić na wagę, bo to będzie kropla, która może przelać czarę mojej goryczy.

Anyway, jutro wracam do Miasta w którym studiuję i może w końcu uda mi się doprowadzić moją 1. głowę, 2. ciało do porządku. Miejmy nadzieję.

Tym mało optymistycznym akcentem kończę ten tydzień, był masakrycznie zły.

1 maja 2014 , Komentarze (4)

Świetnie mi poszło, jak widać. Długie weekendy kiedy człowiek się nudzi nie sprzyjają niczemu... Nie mam pojęcia ile ważę obecnie, mam dziwne wrażenie, że może być nieco więcej.

Dziś dzień zero. Zapiszę wszystko to, co zjem w zwykły dzień.

Śniadanie:
- dwie kromki chleba pszennego smażonego w jajku
- plaster szynki
- pomidor
- kawa z mlekiem 2%
- dwie duże kostki czekolady z orzechami

Obiad:
- miska żurku z jajkiem
- pieczone skrzydełko z kurczaka
- surówka z białej rzodkwi ze śmietaną

14 kwietnia 2014 , Skomentuj

Nie ma to jak dobrze zacząć... Na sam początek skucha. Lepiej przemilczę moje dzisiejsze wybryki. Jutro będzie lepiej...

13 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Dziś jest dzień w którym powiedziałam sobie DOŚĆ. Dość. Koniec z całym moim nieszczęściem i użalaniem się nad sobą. Czas wziąć sprawy w swoje ręce, bo jeśli sprawy będą się toczyć w ten sposób, to źle to się skończy. 

Oto stawiam się tu po weekendzie pełnym niezdrowego, niemądrego jedzenia oraz wielu przemyśleń, na temat tego, że moje życie nie wygląda tak, jak bym chciała. Czas więc coś zmienić, zaczynając od rzeczy, która tak naprawdę doskwiera mi najbardziej: mojego wyglądu. Nie jest tragicznie, bywało gorzej, jednak moje ciało zawsze było dla mnie problemem i powoli zaczyna to przeradzać się w coś, co nie pozwala mi normalnie cieszyć się życiem.

A więc zaczynam. Pierwszy cel to 64 kg, potem zobaczymy jak będę się czuć. Mam czas do 1 lipca. Myślę, że to wystarczająco dużo czasu. Do roboty.

Specjalnie zaczynam ten pamiętnik przed świętami, po to, żeby spisywać tu to, co zjem i jakoś utrzymać się w ryzach.

Oby tym razem się udało. UDA SIE.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.