Staram się naprawdę jeść jak najzdrowiej. Miałam dwa dni mniej dietowe niż zwykle tj. w sobotę zjadłam trochę więcej niż zwykle, w niedziele zjadłam z moimi dziewczynami z mieszkania kebab na obiad, ale to tyle, reszta była w porządku. Staram się jeść dużo warzyw, błonnika, piję dużo wody.
Ćwiczę codziennie, miałam jeden dzień przerwy.
I mimo to waga stoi, ewentualnie spada jednego dnia o 0,2 kg, żeby następnego wzrosnąć o 0,4. Nie ma też problemu w rośnięciu o 2 kg po niedzieli... Co do diabła? Nie wspominając o tym, że moje trawienie STOI mimo tony płatków owsianych, otrębów, kefirów i suszonych śliwek.
Wymiary też się nie zmieniają, rzeczy które były za małe, pozostają dalej za małe.
Nie wiem, czy to wina tego, że za tydzień mam @. A może tego, że od ponad tygodnia walczę z zapaleniem pęcherza i wlewam w siebie hektolitry herbatek i wody.
Na chwilę obecną jestem trochę podłamana, miałam nadzieję, że cokolwiek zleci, a tu taka klapa.
No ale dalej będę ćwiczyć i jeść jak najzdrowiej i zobaczymy. Może po sesji kiedy zacznę biegać coś ruszy... :(