Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2025 , Komentarze (7)

Potrzebowałam tego pączkowego zacukrzenia. Raz, nie zawsze i nie dajmy sie zwariować Jestem szczęśliwa, usatysfakcjonowana i spokojna, jak zaspokojony narkoman. I, o dziwo, bez wyrzutów sumienia.

Trzeba mnie było widzieć, jak wyprysnęłam ze sklepu, żeby jak najszybciej wgryźć się w tę słodycz:) zanim wróciłam do domu, zjadłam trzy.

Generalnie to był cały dzień tylko na pączkach i nie mam pojęcia ile wszamałam kalorii, ale paczki się skończyły i dzień się kończy... 

Zatem z nowymi siłami kontynuuje od jutra moją odchudzająca dietę. Nie zakładam, że już nigdy nie zjem słodkiego, więc takie epizody będą się zdarzały. Niekoniecznie pączkowe, ale okazji w kalendarzu jest kilka.

25 lutego 2025 , Komentarze (29)

Trzymam się ostatkiem sił, żeby się nie napakować po korek. Robiłam rodzince chleb w jajku i tak mi się go chciało, że szok. Dałam radę i nie posmakowałam nawet, ale dziś sięgnęłam po cukierka mlecznego. Po długim spacerze poczułam się tak jakoś dziwnie i poratowałam się tym cukierkiem. Jakie to było dobre, nie wyobrażacie sobie. Poczuć znów cukier, bajka.

Tłusty czwartek będzie wielkim sprawdzianem. Wszystko, albo nic. Albo zjem kilka, albo żadnego. To się jeszcze zobaczy. Na razie się biję z myślami. Wygra rozsądek, czy łakomstwo? Tak tęsknie dziś patrzyłam na galaretki w cukrze, które uwielbiam i dużo nie brakowało, żebym w biedronce kupiła coś niedozwolonego. Ale nie umiałam się na nic zdecydować :) Dla jakiego produktu warto zgrzeszyć? oto jest pytanie dzisiejszego dnia.

Dziś nie miałam czasu odespać rannego wstania przed piąta, przez czekanie na teleporadę i nosiło mnie po chałupie, żeby cos zjeść. Stanęło na włoskich orzechach i dużej ilości picia. Pomogło. Odeśpię po obiedzie, na który mam dziś pełnoziarnisty, orkiszowy makaron z pieczarkami. Na śniadanie był chleb fitness z masłem i dżemem 100% owoców, a na kolacje chyba zjem tylko jabłka.

Bardzo się staram, żeby na koniec dnia nie było więcej niż 1500kcal bo to gwarancja spadków na wadze.

24 lutego 2025 , Komentarze (7)

Po weekendzie bez liczenia kalorii, 400gram na plusie, więc spinamy pośladki. Weekend przesiedziałam na kanapie, czyt. przed kopem i ani spaceru, ani bieżni, ani ćwiczeń nie było. Uznajmy, że to był czas na regenerację.

Dziś pogoda iście wiosenna, więc spacerek z rana zaliczony i mam ambitne plany na popołudnie. Domowo ma być, ale aktywnie.

W dzisiejszym menu głównie jajka, bo i na śniadanie dwa z groszkiem, a na obiad, kotlety z jajek i ziemniaków. Kolacja będzie jogurtowo-owocowa.

Moja wiosenna kurtka znów się dopina, ale nadal zbytnio opina. Masakra z tym tyciem i chudnięciem. Nie chcę kolejnej kurtki, chcę się z luzem mieścić w tę co mam. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak:

nie za fajnie, więc do roboty, zanim wiosna na dobre zawita.

21 lutego 2025 , Komentarze (10)

Moje 20 procent nie odchudzającej diety, to menu sobotnie. Zazwyczaj nie jest dietetycznie i nie liczę wtedy kalorii. Bez słodyczy, ale za to albo z lasanią, albo z pizzą, tudzież inną zapiekanką, czy frytkami. Wtedy też na śniadanie są tylko dwa jajka, a na kolacje dwa jabłka :) Tak dla równowagi po nie dietetycznym obiedzie. Soboto przybywaj :)

W piątki mam dzień ważenia i w tym tygodniu bardzo się starałam, żeby był spadek. i był:) aż o pół kilo, yeah:). 77, 5kg. Nadal dużo, ale oby dalej od 80.

Powinnam więcej ćwiczyć, ale mi się normalnie nie chce. Nie mam siły. A to kolana bolą, a to biodro, albo kręgosłup, a to leń-sabotażysta:). Chyba za stara już jestem na takie wygibasy. A nie są wcale takie znów hardcorowe. Zwykle ćwiczę z tą babeczką.

17 lutego 2025 , Komentarze (10)

Jak jest zima, to musi być zimno. Ale, żeby aż tak? :) Mimo -8 na termometrze poszłam na spacer... do biedronki:) opatulona, ubrana na cebulkę, ale poszłam. Cudne słonko, rześkie powietrze. Gdyby nie ciężar zakupów, połaziłabym po tym mrozie i słoneczku.

Na ten tydzień Vitalia mi zmniejszyła limit kalorii na 1400 i nie wiem jak dam radę. Dziś dzień rozpoczęty od placków bananowych, więc jest dobrze, a dalej muszę podrasować jadłospis pod siebie, bo jakieś cuda wianki w nim są. Prawdopodobnie na obiad, makaron o smaku ruskich pierogów, na kolacje jeszcze nie wiem. może tylko jabłka?

Na wadze, po weekendzie, lekki wzrost, co mnie motywuje do zaciśnięcia pasa i ćwiczeń. Gdyby nie moje uzależnienie od kompa, a w szczególności od pewnej gry, miałabym na wszystko czas. I na spacery po obiedzie i na ćwiczenia, a tak to wszystko szybko, wszystko w biegu, bo gra wzywa, ech jak dziecko.

Jutro, nawet jakbym nie chciała, to  mimo prognozowanego mrozu, też będę musiała wyjść. Terminarz jest nieubłagany i mogę zapomnieć o dniu lenia.

14 lutego 2025 , Komentarze (8)

Dziś dzień ważenia i muszę stwierdzić, że spadek jest zadowalający.Zawsze mogło być lepiej,ale to już nie ten wiek i nie ten metabolizm. Waga na dziś 78,1kg, a było już nawet 77,8 w środę.

Dietę ustawiłam na trzy posiłki po 500kcal, żebym się najadała i nie podjadała. Nie podjadam, choć nie zawsze się najadam.Śniadanie jem późno,bo po dziesiątej i potem zamulam się kawą z mlekiem, więc do obiadu jakoś leci.Po obiedzie, jak mnie zaczyna coś ciągnąć do przegryzki, biorę się za ćwiczenia. A po kolacji zapijam wodą mały głód. Słodyczy oczywiście nie tykam.Wodę ładnie piję i prawie codziennie ćwiczę z yt. Jestem zadowolona z diety, a zwłaszcza z możliwości wymieniania posiłków. Mimo gotowej rozpiski liczę kalorie, bo te ich miary i wagi, to o kant doopy potłuc.Wróciłam do jedzenia kanapek na śniadanie i jogurtu z owocami na kolację.

Syn mi podrasował vitalie i wreszcie mnie nie wqrwia ten szeroki pasek na dole strony. Pisałam do supportu,ale ten ich programista to chyba jakiś żółtodziub.

Zdrowotnie... naczyniowiec dał skierowanie na operację, ewentualnie za 6 koła mogę się poddać lepszemu jakościowo zabiegowi, lub nosić pończochę. Zaawansowanie niewydolności żylnej to 3, w sześciostopniowej skali.

Endokrynolog skierował do onkologa na cito. heh, termin mam dopiero na koniec kwietnia.I tu też raczej operacja. Zdecyduje onkolog.

Jak nie umrę, to żyć będę, jak ktoś powiedział.

9 lutego 2025 , Komentarze (8)

Ale się dziś wysmerfowałam :) Spałam aż do dziewiątej. Prawdziwa, leniwa niedziela.

Mamy z mężem dyżury nocne, co drugi dzień wstaję w środku nocy, żeby wyprowadzić psa-seniora.

Potrafi sygnalizować potrzebę wyjścia na siku i o drugiej w nocy, więc ktoś musi wstać, ubrać się i z nim wyjść. No cóż, starość nie radość, młodość nie wieczność. Lepiej tak, niż ścierać podłogi, a i tak kropelkuje . Dziś nie ja miałam dyżur, więc mogłam pospać.

Potem spokojna kawa do 10.30. Gdyby nie to, że musiałam na siusiu wstać, to dalej bym siedziała ;) śniadanie bardzo późno, bo po jedenastej. Chyba daruję sobie obiad, bo robię zwykle w niedziele na 13stą. Po trzech jajkach jestem objedzona jak bąk.

Wykupiłam dietę Vitali. Mam problem z wymyślaniem posiłków, brakuje mi pomysłów i różnorodności. Potrzebuje inspiracji i gotowców.

Kaloryczność diety 1500kcal i będę musiała jakoś w to wkomponować moje mleczko do kawy, które mi daje dwieście kalorii na plus.

Dziś dostałam jadłospis, ale tylko w pdf i nie mam możliwości pozmieniania posiłków, a niespecjalnie mi pasują. Jutro podrasuje, jeśli jak kiedyś, dostanę jadłospis w innej formie.

7 lutego 2025 , Komentarze (18)

Wczoraj się wyspałam, więc nie męczył mnie głód. Mimo, że nie było za wielu kroków, bo zasadniczo siedziałam w domu, to była i bieżnia i ćwiczenia. Dieta modelowo.

Tak było idealnie, że nawet waga spadła do 78,8kg. Całe 200gramów🤪. Mała rzecz, a cieszy.

Dziś nie dospałam po rannym wstaniu o 6.20, więc wiecznie coś za mną chodziło. Znaczy, żeby coś zjeść . Śniadanie dopiero po jedenastej, bo wcześniej nie byłam głodna. A potem do organizmu dotarło, że mało spał, więc musi jeść. Wjechał banan i dwie mandarynki i dalej jakiś dziwny głód. Zapić kawą się nie dało, bo wylazł znów. No nic to, zrobiłam sobie wczesny obiad na słodko/makaron z serem, masłem, wanilią i cynamonem/, widać węgli brakowało, że mnie tak ssało :)

No i poszłam dospać :) niewiele mi dało 1,5h drzemki, bo potem zaczęła za mną chodzić domowa chałwa ze słonecznika, a w planach były już tylko dwa jabłka i dwa jajka. Chyba mi tłuszczu, tym razem, brakowało.

Chałwę oczywiście zrobiłam i zjadłam

Spalanie tej chałwy z YT nawet mi się podobało i o dziwo, ćwiczyłam dłużej niż dotychczas.

i do 18stej dieta wyglądała tak

Jeszcze prawdopodobnie coś zjem, albo wypiję tylko, białkowego szejka.

Jakby się mnie ktoś pytał na jakiej jestem diecie, to na takiej co się zwie 80/20. Czyli 80 % idealnie i 20% na ekscesy. Byleby nie zaburzyć tych proporcji, a będzie dobrze.

6 lutego 2025 , Komentarze (26)

Waga nie spada. I co mam z odstawienia cukru i picia wody? kompletnie nic. Będzie trzeba wprowadzić sprawdzony element, czyli liczenie kalorii. ech.

Przykładowy jadłospis jaki do tej pory stosowałam:

śń- dwa jajka

obiad- makaron o smaku ruskich pierogów

podw.- 4 jabłka, 2 mandarynki

kolacja- dwa jajka

To serio tak dużo? do tego trzy kawy z mleczkiem 4% tłuszczu i 2/2,5l wody

Ruch codziennie. jak nie spacer na powietrzu, to bieżnia i ćwiczenia z YT. Może nie wyczynowe, ale jednak.

A waga, jak zaklęta, stoi na 79kg...

1 lutego 2025 , Komentarze (17)

Luty mam pod hasłem-dbaj o zdrowie. Przyjdzie wynik cytologii, do zrobienia mam usg piersi i ginekologiczne, potem z wynikami do p. doktor. Usg tarczycy i wizyta u endo. I jeszcze dermatolog ma mi posprawdzać mój milion pieprzyków. Całe szczęście, to wszystko na nfz. Prywatnie mam tylko naczyniowca i doplera, za „marne” 350 zł. Jeszcze o bolący kręgosłup powinnam się zatroszczyć. Chyba pójdę po skierowanie na rehabilitację.

Wczoraj nie byłam nigdzie. Cały dzień w domu. Kroków nawet nie patrzyłam ile.

 Ale za to:

potuptałam na bieżni w całkiem zacnym tempie. 

Poćwiczyłam troszkę przed laptopem. Rozciąganie z fajną babeczka na kanale dla seniorów. Czułam każdy naciągany mięsień i nie musiałam się kłaść.

Mam alergie na ćwiczenia w parterze. Po pierwsze jak już się położę , to nie mogę wstać. Poza tym mam mało miejsca w sypialni gdzie ćwiczę, po trzecie jak tu patrzeć w tej pozycji na instruktaż. No nie lubię, co innego na stojąco.

I parę ćwiczeń z panem, który mi mignął na tik toku. tu nawet na siedząco :) https://www.facebook.com/reel/...

Na zakończenie jeszcze trochę ćwiczeniowych wygłupów z synem, przy wspomaganiu Nintendo. Nie był tak całkiem stracony ruchowo ten piątek. Gdyby nie to, że strasznie szybko się męczę, kalorii byłoby więcej spalonych.

Waga wczoraj i dziś 79,0, więc jakby kilogram w tydzień stracony. Oby luty był łaskawy w traceniu kilogramów , a ja konsekwentna w działaniu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.