Potrzebowałam tego pączkowego zacukrzenia. Raz, nie zawsze i nie dajmy sie zwariować Jestem szczęśliwa, usatysfakcjonowana i spokojna, jak zaspokojony narkoman. I, o dziwo, bez wyrzutów sumienia.
Trzeba mnie było widzieć, jak wyprysnęłam ze sklepu, żeby jak najszybciej wgryźć się w tę słodycz:) zanim wróciłam do domu, zjadłam trzy.
Generalnie to był cały dzień tylko na pączkach i nie mam pojęcia ile wszamałam kalorii, ale paczki się skończyły i dzień się kończy...
Zatem z nowymi siłami kontynuuje od jutra moją odchudzająca dietę. Nie zakładam, że już nigdy nie zjem słodkiego, więc takie epizody będą się zdarzały. Niekoniecznie pączkowe, ale okazji w kalendarzu jest kilka.