Witajcie Vitalijki :)
Dawno mnie tu nie było. Analizując poprzedni rok pomyślałam, że może wypadałoby w końcu zrealizować cel, który ciągnie się już latami :P Od 3-4 lat chciałabym wrócić do swojej wagi z 1 liceum - 52 kg. Przez ostatni rok podejmowałam takie próby, ale jak zwykle bez długotrwałego efektu. W poprzednim roku w kwietniu poszłam na spacer z koleżankami, zrobiłyśmy parę zdjęć. Gdy wróciłam do domu i je zobaczyłam załamałam się i postanowiłam coś zmienić. Wtedy waga wskazywała 65 kg (nigdy tyle nie ważyłam, ręce miałam ogromne, brzuch wystający, biodra szerokie i okrągłą twarz z "drugą" brodą), udało mi się wtedy schudnąć w ciągu dwóch miesięcy do 57,1 kg ... a potem znowu przybrałam na wadze do około 63 kg. Kilka miesięcy temu znowu podjęłam walkę i ważyłam 56,5 kg, Tylko, że ten ostatni raz był taki "przypadkowy", ponieważ jadłam mniej, ćwiczyłam może raz w tygodniu, mało spałam i to odchudzanie chyba bardziej było spowodowane byciem w ciągłym ruchu i braku czasu na myślenie o czekoladzie. ;) Ubrania te za małe nagle zaczynały pasować. Waga wciąż spadała. Czułam się o wiele lepiej, a mimo to teraz w grudniu wróciłam do domu i zaczęłam jeść normalnie, a raczej w nadmiarze i dziś waga pokazuje 61,1 kg. Ciężko mi to zrozumieć, że gdy już jestem tak blisko celu to odpuszczam, nagle jem tak dużo słodkości jakbym chciała nadrobić ten czas kiedy ich nie jadłam.
Mam problem z kompulsywnym objadaniem się. Wydaje mi się, że to jest jakieś rozwiązanie w trudnych sytuacjach. Przynajmniej chociaż na chwilę czuję się lepiej, mimo tego, że później boli bardzo brzuch z przejedzenia i mam poczucie winy.
Jestem tu po to żeby schudnąć :) żeby osiągnąć swój cel, żeby w końcu po latach powiedzieć sobie "dałam radę" ! :)
Wiem, że z Wami może się to udać, bo Wasze wsparcie jest niezastąpione :) mam nadzieję, że tym razem się nie poddam.
Pozdrawiam serdecznie