Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uwielbiam gotować i niestety jeść:( Chcę być atrakcyjna i chuda. Chcę się podobać sobie i innym. Nie chcę się czuć gorsza przy szczupłych i ładnych koleżankach.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11504
Komentarzy: 64
Założony: 10 września 2012
Ostatni wpis: 23 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aleksanderka1992

kobieta, 32 lat, Łódź

152 cm, 46.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 lutego 2014 , Komentarze (4)

Zrobiłam 30h z Callan i zero efektów:( Nawet przytyłam. Waga wzrosła, obwód ud też:( Z jedzeniem było wzorowo, żadnych wpadek. Nie mam pomysłu, jak może być tego przyczyna. Czas zmienić pasek.

Nie wiem, co robić dalej, jak jeść, co ćwiczyć. Zero pomysłu, co zmienić. Czuję się znów gruba Może coś doradzicie? Będąc na feriach w domu raz zrobiłam Shreda, tak to ćwiczyłam z Mel B (cardio lub totally fit +nogi+ plecy i klatka piersiowa+ abs+ pośladki).

Mój organizm jest jakiś oporny na ćwiczenia i dietę. Inni wystarczy, że wprowadzą ruch+ dietę i widzą efekty, a u mnie nic. To takie demotywujące, ale nie zamierzam się poddać, bo nie chcę być znów małym wielorybem.

2 lutego 2014 , Komentarze (3)

Skasowało mi wpis, a tyle Wam napisałam! Trudno. Innym razem będę się produkować.

Melduję, że 17h z Callan zaliczona + Mel B cardio+ ćwiczenia z hantlami.

Z jedzeniem ok, słodyczy nie jem już od 6 stycznia i mnie nawet nie ciągnie.

 Zmykam teraz ćwiczyć mózg. Sesja trwa.

A Wam jak idzie?

31 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Już 15 godzin callaneticsu za mną. Nie wiem ile ważę, nie wiem, co z cm. Nie mam jak tego sprawdzić. Czy coś się zmieniło? Mam takie wrażenie, ale nie wiem czy sobie po prostu nie wmawiam.

Wiem, że na wszystko potrzeba czasu. Nie stanę się super laską w jeden dzień. Choć już dawno mogłabym nią być, jeżeli to w ogóle możliwe. Teraz ćwiczę codziennie, bo mam troszkę więcej czasu. W styczniu dużo zajęć mi się pokończyło, teraz zacznie się sesja. Mam czas na ćwiczenia, ale zacznie się nowy semestr i mogę nie znaleźć czasu na tyle ćwiczeń. Pewnie ze 2 razy w tygodniu poćwiczę z wyrzutami sumienia, że się nie uczę. I taka sytuacja jest zawsze.

 Im bliżej celu jestem, to pojawia się coś, co mnie od niego oddala. Pewnie ktoś mi tu zaraz napisze, że dla chcącego nic trudnego, że to są wymówki i takie tam. To nie są wymówki, to jest życie i trudne studia, które sama sobie wybrałam. Siedzenie od rana do wieczora na uczelni, na każdych ćwiczeniach wejściówki, wykłady, seminaria kolokwia. Dla mnie sesja to nie jest straszny czas, nawet wolę sesję, bo przynajmniej nie ma zajęć. Przerwa międzysemestralna= wolne od zajęć, ale NIE OD NAUKI. Jeszcze do tego dołóżmy moje zasady. Chodzę na wszystkie wykłady i nie ściągam= mniej czasu i dużo, dużo nauki= zmęczenie, frustracja itp. Marzenie o wolnych wakacjach:D Są ludzie, którzy mają takie podejście, że jak nie zdadzą w pierwszym terminie to trudno, to oleją, tamtego się nauczą. Ja wolę wszystko zaliczać od razu, bo jak się coś zawali na jakimś etapie, to potem ciężko się pozbierać. Trzeba być systematycznym, żeby były efekty( diety i ćwiczeń tez się to tyczy:)) Zawsze staję przed trudnym wyborem, nauka czy ćwiczenia i nauka często wygrywa. Bo oprócz tego, że chcę być super laską:d to też chcę być wykształconą super laską.

Może za dużo chcę?

Zdjęcia żeby nie było nudno. Ta niebieskiej/zielonej bluzce to "dawna" ja. Drugie zdjęcie z teraz.





24 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Bardzo dawno nie pisałam. Próbowałam, ale jakoś to wszystko kupy się nie trzymało:d

Co tam u mnie?

3 rok studiów, brak czasu na cokolwiek. Jedyne marzenie: wyspać się.

Także z ćwiczeniami różnie było. Starałam się ćwiczyć 3 razy w tygodniu. Głównie Mel B na pośladki, abs, ćwiczenia z hantlami, rozciąganie, przysiady. Z jedzeniem było w miarę ok. 4-5 posiłków dziennie, ale odstępy pomiędzy posiłkami bardzo długie. Miałam raki jeden dzień w tygodniu, że jak zjadłam śniadanie o 6 to następny posiłek dopiero o 15. Nieładnie wiem, ale niestety na studiach nikogo Twoje potrzeby nie interesują. Jest ćwiczenie i masz robić zadanie. Nie można robić przerwy, bo trzeba pilnować. Czas wypełniony po brzegi. Wychodzisz po czasie i gnasz na 2-godzinny wykład, na którym z łaską prowadzący robi 5 minut przerwy. Życie.

Tak wyglądał październik, listopad i grudzień.

Święta? Wymazać z pamięci (oj za dużo się jadło, za dużo).

Za to od stycznia jest lepiej, większość zajęć mi się pokończyła, więc mam sporo czasu. Od 11 ćwiczę Callanetics. 9h za mną. Mogło być już 11h, ale niespodziewana @ i takie tam. Nadrobi się.

Jak moje wrażenia? Fajne ćwiczenia, bardzo mnie relaksują. Tylko przyzwyczajona jestem do potu, a tu rozczarowanie. Nie spociłam się, nie zmęczyłam, za to pełen relaks. Nie ukrywam, że bardzo liczę na to, że będą efekty, takie jak u niektórych Vitalijek. Zobaczymy. Łapię się wszystkiego, bo już nie mam pomysłu na siebie.

Pisałabym jeszcze, bo pewna sprawa mi leży na sercu, ale może innym razem.

;)

26 września 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj jest 11 dzień bez słodyczy:) Na razie daję radę choć pokus było wiele. W piątek piekłam ciastka z masłem orzechowym. Uwielbiam je! Nie spróbowałam nawet:(, bo wiem, że to by się źle skończyło.

Ruch jest, 5-4 posiłków dziennie też jest. Waga średnio spada. Czasem te moje upragnione 43kg wydają mi się nieosiągalne:( Wiem, potrzeba czasu, dlatego cierpliwie czekam.

Co ćwiczę? Mel B: ramiona, abs, na pupę, trening całego ciała. Czasem robię Skalpel. Oczywiście nie codziennie. Nie zawsze mi się chce, ale walczę ze sobą. Z bieganiem cienko, bo pogoda nie dopisuje:( Zastanawiam się czy na czas późnej jesieni i zimy nie przerwać biegów. Kompletnie nie wiem, jaki strój byłby odpowiedni, a nie chcę się ubrać w byle co i potem rozchorować. Na choroby, ze względu na studia, nie mogę sobie pozwolić.

Menu z dziś:

Śniadanie: kawa, omlet biszkoptowy z 2 jaj z miodem i masłem orzechowym

II śniadanie: kisiel

Obiad: leczo z kromką chleba

Kolacja: omlet z 2 jaj z czarnymi oliwkami i szynką, pomidor,2 grzanki

Płyny: kawa, 3 herbaty

Na koniec chciałam bardzo podziękować trzem Vitalijkom za wsparcie: kisielek27, Olaa92 i Olakm. Dzięki dziewczyny:* Dzięki Wam wróciłam na dobre tory.

 

15 września 2013 , Komentarze (5)

Kopnijcie mnie w tyłek, błagam! Już nie mam do siebie siły. Co wstanę, to upadam. Tyję! Zaczynam, kilka dni jest ok i klapa. Po raz kolejny obiecuje sobie, że zacznę od poniedziałku. No dobra, od jakiegoś tygodnia było w miarę ok, ale nie idealnie. Ja nie mogę sobie pozwalać, na żadne odstępstwa, bo wszystko się sypie. Dzisiaj były urodziny babci i cóż... popłynęłam jedzeniowo. Waga na pasku nieaktualna, nie wiem ile ważę. Od czwartku mam jeszcze strasznie wzdęty brzuch i to jeszcze bardziej sprawia, że czuję się jak słoń.

 Nie mam pomysłu, jak jeść i co, żeby czuć się dobrze, chudnąć i nie mieć takich napadów obżarstwa. Kiedyś umiałam jeść dobrze, zdrowo i czułam to. Teraz jakoś tak się pogubiłam.

Pomóżcie, zmotywujcie, bo ja już sama nie daję rady,

 a  na rodzinę nie mam co liczyć (pisałam poprzednio).

13 września 2013 , Komentarze (5)

Ja już chyba nie potrafię schudnąć. Nie potrafię kontrolować tego, co jem. Nie wychodzi mi. Moja silna wola z dawnych lat gdzieś się ulotniła. Nie ma jej.

 W domu pełno jedzenia, a ja nie potrafię się oprzeć. Ciastka, chrupiący biały chleb, świeże bułeczki, domowe ciasta i ciasteczka, czekolada. Ktoś proponuje tosty z serem żółtym i sosem czosnkowym, ktoś inny placki ziemniaczane, racuchy, a ja się łamię i zjadam.

Nie nawidzę tego uczucia, gdy ktoś mi coś proponuje, a ja odmawiam, kiedy wiem, że ktoś się bardzo postarał. Nie chcę robić przykrości. Jak powiedzieć mamie, że nie zjem ciastka owsianego, które dla mnie kupiła, bo uważała, że jest dietetyczne ( a ja wiesz, że ma masę cukru, białą mąkę itp.).

Jak sobie z tym poradzić, kiedy wszyscy wkoło utrudniają mi tę walkę. Słyszę, że mam obsesję, że skupiam się tylko na swoim wyglądzie. Wiedzą, że nie jestem teraz już taka silna i podsuwają pod nos smakołyki.

 Kocham jedzenie, kocham nowe smaki, ale wiem, że jedząc wszystko co popadnie stracę wszystko. Stracę nie tylko figurę na jaką ciężko pracowałam, ale też radość i cel. Zdrowe odżywianie, sport, dbanie o siebie, ciągła walka o jeszcze lepszą siebie, w jakiś sposób nadaje sens mojemu życiu. Zabiera mi to czas, zajmuje głowę.

Pocieszam się, że już niedługo październik i studia. W lodówce będzie tylko to, co ja chcę jeść. Nie będzie "złych" produktów. Co prawda obiadki gotowe, (bo mama twierdzie, że jak mi nie zrobi to nic nie zjem) i niezbyt dietetyczne, ale trudno.

Nie poddam się. Będę walczyć, pracować nad swoja silną wolą. Chcę być szczęśliwa, szczupła. Wygląd jest dla mnie ważny, nawet bardzo (kompleksy i przykre doświadzczenia z dzieciństwa i z okresu dojrzewania). Wiem, że będę upadać, że będą łzy, tak jak dziś, ale podniosę się i spróbuję jeszcze raz..., bo żyje się tylko raz.

10 września 2013 , Komentarze (1)

W sobotę wróciłam na dobre tory jeśli chodzi o jedzenie i ćwiczenia:) Przez ostatnie tygodnie nie było najlepiej (obżerałam się po prostu) i przybrałam na wadze. Nie dużo, ale te dodatkowe kg źle na mnie działają. Także od soboty jem ładnie, tzn. 5 posiłków dziennie i nie jem słodyczy.

 Lubię dobre jedzenie, wręcz kocham. Uwielbiam celebrować posiłki, odkrywać nowe smaki, gotować, piec. Cichy poranek z filiżanką aromatycznej kawy i czymś pysznym na talerzu. Tylko cisza, ja i moje śniadanie. Jedzenie to takie promyczki słońca w moim szarym i smutnym życiu....Takie dopieszczenie siebie i swoich zmysłów.

Dzisiejsze menu:

Śniadanie:

- kawa

-dwa tosty francuskie z cynamonem i domowej roboty dżemem truskawkowym

II śniadanie:

- Danio

Obiad:

- kasza gryczana, pierś z kurczaka z papryką, ogórkiem kiszonym w sosie pomidorowym

Podwieczorek:

- kromka chleba pełnoziarnistego z masłem orzechowym

- banan

Kolacja:

- 2 grzanki z szynką drobiową, serem camembert i czarnymi oliwkami

Aktywność fizyczna:

- Mel B na pupę

- Mel B ramiona

- Mel B abs

- Mel B trening całego ciała

- 15 min rozciągania

- bieg, pewnie ok. 3 km dziś (znów złapał mnie ten okropny ból)

4 września 2013 , Komentarze (4)

Jak to uczę się biegać? A tak:) Uczę się biegać sama.

Może zacznę od początku. Pod koniec kwietnia zaczęłam biegać. Początkowo chciałam sama, ale dołączyła się do mnie koleżanka i tak sobie razem biegałyśmy.

Rok akademicki się skończył, wróciłam do domu i nie miałam z kim biegać... Namówiłam tatę Ja biegłam, on jechał koło mnie na rowerze. Z kimś jakoś mi tak łatwiej (choć z koleżanką było ciężko, bo szybko się męczyła, a mnie energia rozpierała), na więcej mnie stać. Przez wakacje zrobiłam duże postępy w bieganiu. Wcześniej, z koleżanką pokonywałam dystans ok. 4 km, marsz i bieg. Najdłuższy nasz odcinek przebiegnięty to było jakieś ok. 1,5 km. Wróciłam do domu i stwierdziłam, że stać mnie na więcej i tak oto z tatą początkowo przebiegałam 4,7 km z jednym odcinkiem marszu. W sierpniu zaczęłam pokonywać dystans 5 km, bez żadnej przerwy

 Pewnego dnia stwierdziłam, że wrócę na studia i nie będę miała z kim biegać (bo koleżanka przez wakacje nie biega), więc muszę się nauczyć biegać sama:) Jak mi idzie? Ciężko... Jakoś jestem tak zestresowana tą sytuacją, że nie mogę unormować oddechu Zmniejszyłam dystans do 4 km, ale za to pokonuję go sama:)

 

Dzisiaj pod koniec biegu złapał mnie okropny ból. Takie bolesne skurcze w podbrzuszu, (jak podczas @), mdłości. Po ok. 10 minutach przeszło mi. Już tak kiedyś pare razy miałam. Może to z nadmiernego wysiłku? Zdarzyło Wam się kiedyś cos takiego?

27 sierpnia 2013 , Komentarze (10)

Biegałam wczoraj i dzisiaj:) Jestem z siebie dumna, że zmobilizowałam się i wracam na dobre tory.  Z jedzeniem też nawet, nawet, ale bywało lepiej.

Dzisiejszy jadłospis

Śniadanie:

- 2 tosty z miodem i masłem orzechowym,

- kawa sypana (filiżanka)

II śniadanie:

- 2 kanapki z pasztetem sojowym pomidorowym

- herbata

Obiad:

- trochę warzyw na patelnię

- roladki drobiowe z cheddarem pieczone w folii

Podwieczorek:

- ciastko owsiane

- kawa sypana

Kolacja:

- kanapka z pieczonym schabem, pomidorem i cebulką

- herbata

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie pogoda jest okropna. Tak jesiennie się robi. Zimno... W taką pogodę ciężko się zmotywować do działania. Lubię ciepełko i słoneczko:) A Wy?

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.