powoli zblizam sie do konca pierwszej fazy. a poza tymi napadami, jak strasznie chce zjesc cos specjalnego, jest calkiem dobrze. nie jestem glodna i nie mam przepchanego brzucha. dzisiaj chybaw ogloe juz poprzestane na owocach, bo jade do przyjaciolki, jej maz jest kucharzem i gotuje pysznie, ale rowniez tlusto i kalorycznie, a nie moge sobie teraz na to pozwolic. dopiero ci mialam wyklad o stosonkach politycznych w Ameryce Lacinskiej. nawet ciekawe bylo. za jakos godzinke zmywam sie na miasto, zakupy czekaja. potrzebuje tez dluzszych spodni do biegania na chlodniejsze dni. moze uda sie znalezc jakis komplet, teraz sa przeceny, no i dzisiaj dostalam stypendium. :)
juz zaczynam czuc dzisiejszy trening, godzinka na rowerze, plus 15 min szalonego wioslowania na rodd. mamy taka maszyne na plazy, wiec meczac sie ogladalam wschod slonca nad morzem. pieknie. nawet nie bylo za zimno. no i musialam rano cwiczyc, bo nie wiem czy wroce na noc do domu, wiec moga byc nici z biegania wieczorem. ale jutro nadrobie. a pojutrze juz wazenie!! mam nadzieje ze bedzie zmiana..
jedzienie:
1. platki owsiane z jogurtem naturalnym
2. jajko i pomarancza
3. 2 banany i jajko
4. jablko gruszka
5.. nie wiem
cwiczenia: 60 min rower(cardio- bardzo gorzyscie bylo :)) 15 min rodd, 10 min miesnie bioder i klatki piersiowej, rozciaganie