Cały czas zastanawiam się co wpisać.
Chciałabym napisać, że waga znowu poleciała, że trzymam się wzorowo.
To nie prawda.
Tak, Was mogę oszukać ale siebie nie dam rady.
Zresztą nie chcę Was okłamywać.
Ok, ale do brzegu.
Szczerze to nadal trzymam się MM i nie mam zamiaru tego zmieniać nawet gdym na tym nie chudła.
Taki sposób odżywiania bardzo mi odpowiada.
No ale niestety w minionym tygodniu zaczęłam podjadać czekoladę.
I powiem Wam, że nie mam zielonego pojęcia dlaczego.
Czułam się jakś senna i słaba ale to żadne usprawiedliwienie.
Ot była pod ręką.
Zresztą to była ta czekolada, która dostałam za oddanie krwi.
Zaczęłam podjadać ją we wtorek.
Tak po małym kawałku.
W sumie do piątku spałaszowałam 3 tabliczki (późnymi popołudniami).
Najpierw waga się zatrzymała a w niedzielę podskoczyła do góry.
Super!
A mogłam dzisiaj wpisać jakieś 107kg albo i 106kg
Kurcze...
No tak to do piątku była czekolada (dobrze, że się skończyła).
Za to w sobotę i w niedzielę zaczęłam jeść większe porcje.
Też samam nie wiem co we mnie wstąpiło.
Głupota.
Dzisiaj powiedziałam dość!
To nauczyło mnie jednego: nigdy nie przestawaj się kontrolować.
Ten mały łakomczuszek gdzieś tam w tobie siedzi i zawsze tam będzie.
Musisz być mądra i silna, i starać się go przechytrzyć.
Przychodzą mi do głowy słowa pewnej piosenki.
Co prawda nie lubię jej ale słowa: "pokonaj siebie" - są dla mnie bardzo odpowiednie.
Moja waga teraz to coś między 108kg a 109kg.
Mam nadzieję, że do przyszłej niedzieli uda mi się wpisać 107kg.
Trzymajcie się Kochani.
Nie będę płakać nad rozlanym mlekiem.
Dzisiaj jest nowy dzień i może być już tylko lepiej.
Kurcze! Ja nawet nie lubię czekolady - co za głupota!!!