Lepiej:))
Dzisiaj jestem optymistka:)
Nie wiem dlaczego,ale czuje nagly przyplyw pozytywej energii.
Jem prawdilowo ,spacer zaliczony ,zostalo to najgorsze-nauka.Egzaminy za 6 dni uuu!
Menu:
Sn:troszke dorsza,pol kromki chleba = 220 kcal,herbata 30 kcal= 250
Obiad: burczaki 130 ,plaster rolady wiperzowej z pieczarkami ok 200 kcal,troszke ziemniaka 50 kcal,jogurt 20 kcal=400 kcal
Podwieczorek:pol twixa 98 kcal,kasztanek 105 kcal
Nara\zie jakies 800 ,super
bo pojadlam smakowicie i glodu nie ma
Kolacja:surowka z salaty lodowej,papryki,cebuli,ogorka ok 60 kcal,ziemniak pieczony z marchewka 140 ,poltora lyzki oleju 150 kcal .lyzka sosu 25 kcal=375
pozniej 2 kinderki 140 kcal
1368
Wow!
jak ja to zrobilam?juz nie pamietam kiedy tak zdrowo jadlam :D
zenada
Az mi glupi czytac te wasze pamietniki w ktorych notujecie ze zjadlyscie np chudy ser,tunczyk,indyk,warzywa,owoce, jajo ,jogurt bo ja sie obzeram od miesiaca a dzisiaj to juz przeszlam sama siebie i spierdzielilam caly dzien jedzac na kolacja pol czekolady milki ,ponad, i frytki z kawalkiem boczku z pieczarkami.
Swinia ze mnie.
Kiedy ja zaczne jesc normalnie ?
akcja- komplikacja
Macie racje - trzeba ustalic priorytety.
To juz zrobilam.
Nie mozna zbyt dlugo balasnowac na lini bo mozna spasc i stracic wszystko.
Wybralam partnera, bo wiem ze zawsze moge na niego liczyc, dobrze sie z nim czuje i w jego ramionach zapominam o wszystkim co zle.
Problem teaz mam inny,moj chlopak straci prace za pare dni/tygodni -to wisi w powietrzu i to duzy problem znalezc nowa w tym regionie.Musimy do tego zmienic mieszkanie na tansza opcje a tu jak na zlosc nie ma.
Sa same pokoje studenckie pojedyczne i do tego kosztuja nie malo.
Martwi mnie od tygodnia,nie spie dobrze.
L.mowi ze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo ...no oby.
Bo wiadomo ze gadanie gadaniem a sam tez sie tym martwi i boi ze nic nie znajdzie,i co wtedy?
No dobra,wracajac do diety - nieodchudzalam sie od 18 grudnia.Przybralam kilogram ,waze 59.2 .
Nienajgorzej.
Dzisiaj zaczynam diete zeby do jojo nie dopuscic.
Na sniadanie zjadlam : jedna trzecia dorszcza w zalewie pomidorowej,kromka chleba, maly kinderek 300 kcal
Obiad :kuskus,cebulka,plaster boczku (samo mieso) ,troszke jogurtu z ogorkiem -450 kcal
Do tego spacerek 40 min na mrozie!
Zle sie dzieje
Martwie sie ostatnio o wszystko.Moj chlopak straci prace w ciagu najblizszych dwoch miesiecy i nie ma za bardzo alternatywy na nowa.
Za kilka dni mam egzaminy i jeszcze nie zaczelam sie uczyc.
Nie jestem w stanie.Co wezme do reki ksiazki to wlacza mi sie dól.
Do tego okalamalam kogos na kim mi zalezy i zle sie z tym czuje.
Wiem ze to i tak kiedys wyjdzie na jaw ,a on straci do mnie wtedy calkiem szacunek.
Za wiele chce w tym zyciu,to jest moj problem.
Moje oczekiwania czasami przyslaniaja mi rzeczywistosc ktora niestety nie jest kolorowa.
Nie mozna miec wszystkiego.
A ja chcialabym byc wyksztalcona ,miec fajna prace, faceta bez wad do ktorego moja milosc nigdy nie wygasnie i vice versa ,zdrowie i urode.
No i tu lezy pies pogrzebany.
Jak ma sie takie wymagania od zycia to predzej czy pozniej trzeba sie poobijac ,zeby docenic co sie mialo do tej pory.
Ja wlasnie nabilam sobie kilka guzow i siniakow....
Jutro sylwester,ktory spedze w domu z moim partnerem, myslac o kim innym i zastanawiajac jaki wybrac kierunek.
Tak czy siak,wam zycze wspanialej zabawy,oby wasze zycie bylo troszke mniej skomplikowane i zebyscie byly szczesliwe.
...
W tym roku swieta bardzo udane,chyba jedne z lepszych musze przyznac.
Cale 3 dni sie goscilismy ze znajomymi, jedzonko pych,atmosfera fajna.
Wstawiam kilka moich fotek.
Postanowienie noworoczne :schudnac jakies 2 -3 kg i utrzymac wage.
Pewnie nie uwierzycie
ale w tym roku cala wigilie przygotowal moj facet.
Tak!
Narobil pierogow,uszkow,barszcz,kutie ,zupe kwasowke (taka wschodnia raczej,u nas w wielkopolsce nie znamy tego), sos grzybowy.
Ryb i plackow nie robimy w tym roku,bo nie przejemy, Pozatym obydwoje uwielbiamy pierogiiii ,obsesyjnie:)
Ja juz diety nie trzymam od dluzszego czasu.
Cudem jakis waga wskazuje ok 58
Po nowym rok sie wezme.
Teraz jem smieci,naprawde same wegle i tluszczy.
Zero warzyw,owocow ,platkow.
Zycze wam moje drogie cudownych swiat ,spokojnych i radosnych.
Zapomnijcie na chwile o diecie (a przynajmniej odpuscie sobie tak na 40 procent ) bo to tylko raz w roku!
A jakby co to rapacholin ratuje i herbatki z szalwi :)
o ty pierniku!
Robilam dzisiaj ciasto (ktore komus obiecalam ) i nie wyszlo !
Zakalec totalny,z wierchu wysechl,w srodku surowy ...
Ohhh wkurzylam sie ,pol dnia do dupy .
Zrobilam za to 40 piergow, jakies 6 juz pochlonelam, z miesem,takze malo dietetyczne.
farsz mi sie nie kleil, trzeba bylo dodac oleju i zoltka.
Zmeczona jestem a w sumie niewiele zrobione/
Ide posprzatac kuchnie,wyglada jak po bitwie.
Nie idzie mi
Doluje mnie pewien fakt -czekanie na cos sie pewnie i tak nie wydarzy.
Nie bede sie wam rozpsywac,ale te ktore czytaly jakies miesiac czy dwa temu moje rozterki wiedza o kogo chodzi.
Sytuacja jest dziwna na dana chwile.
To jest powodem mojego obzarstwa i lenistwa.
Nie chce mi sie z lozk wychodzic, wszystko traci sens.
Tlumacze sobie wszystko logicznie,ale emocji i tak nie potrafie okielznac.
:(((SMUTNO
///
Ostatnie dni sie nie waze ,bo i po co?
Jadlam jak opetana ,wszystko co w rece wpadlo.
Pierogi,chipsy,czekoladki ,wczoraj cala paczke tofefee...
Nie zaluje chyba ,bo mialam okres i wogole mam smaki na swiateczne dania juz...no ale...
moglo juz byc pewnie z 57.
TYrudno nadgonie w nowym roku.
Z przygotowan swiatecznych to pierogi i uszka juz zrobione,lampki pozawieszane ,choinka stoi, chce zrobic jeszcze taki wianek ze swierku -stroik i powiesic nad stolem.
A dla miska chce zrobic bombe aniolka.
Dzien obijania:) godzina 11.45 i leze w lozku.Czyz niecudownie?