Tak tak dzisiaj rano przeżyłam szok jak weszłam na wagę....
Nie mam się co dziwić sama do tego dopuściłam....
Zaniedbałam się wagowo.....cały czas żarłam....bo inaczej nie można tego nazwać....Brak pracy....brak czyjejś bliskości (gdy on był dbałam o siebie) ,brak ruchu.....i codziennego stawania na wadze odbił się na wadze.Tak więc jest 87 kilo...Szok....Nie pamiętam kiedy aż tyle ważyłam...
Nie wiem od czego zacząć jaką dietę zastosować.Po prostu nie wiem....
W końcu wróciłam do pracy tak więc mam nadzieję,że teraz mi łatwiej będzie z dietą....
Znowu wszystko powróciło.....ale potrzebowałam tego....Ja na prawdę jestem głupia....
Nie powinnam chyba już tu pisać...bo po co....pisać o swoich rozterkach co do diety,która i tak nie przynosi rezultatów.....nie tak jak u Was bo Wam pięknie idzie....Ani o problemach sercowych.....na ogóle.....
Teraz jest najważniejsze to,że jest praca i możliwe więcej godzin.....i powrót do diety....
Ja się nigdy nie zmienię i niektórzy o mnie będą już tak myśleć jaka byłam kiedyś-wiem popełniałam błędy....ale dlaczego niektórym kojarzę się tylko z jednym....Zrozumiałam to dzisiaj jak Bartek pamiętacie ten co rok temu miałam takie problemy dzięki niemu....napisał mi na gg teksty typu lody itd...czy pamiętam....jego....itd....a ja mu na to,że nie,,,,,nie pamiętam jego sprzętu....i ,że widocznie nie wart był zapamiętania......A on na to,że się zmieniłam,,,,,Tak ludzie się zmieniają....Ja tylko jednego do ponad dwóch lat i z nikim innym,,,,,On zawsze był i będzie mój S....Przynajmniej on nie uważa ,że jestem taka....nie ważne czy 87 czy 75 zawsze jest blisko...nawet gdy nie rozmawiamy kilka tygodni....
Jestem głupia,,,,,krytykujecie....ale no cóż takie porąbane jest moje życie....
Z pozytywnym nastawieniem trzeba zacząć nowy tydzień i opanować apetyt na jedzenie.Udanego tygodnia.