tak właśnie zaczynam 4 tydzień powrotu do diety.Całkiem dobrze mi chyba idzie bo udało mi się schudnąć 5 kilo.Od tygodnia waga zatrzymała się na 82 kilach tak więc nie ma co narzekać.
W pracy znowu po 10 godzin ale i dobrze jest mniej czasu na jedzenie.Staram się jeść 4 posiłki dziennie a po powrocie do domu jem obiado-kolację.Trzymam się dietki.najgorzej jest w weekend kiedy się widzę z S bo zawsze coś jemy wieczorem....a rano robi mi kanapki do pracy,jogurcik,jabłko....Ale nie chcę mu mówić,że się odchudzam bo i tak ostatnio stwierdził,że zmarniałam.
Brzuch mnie już nie boli,widocznie było to chwilowe,,,ale nie będę na razie pić herbaty z senesem bo to chyba od tego....ale naprawdę się wystraszyłam.Bo ostatni @@@ był jakiś dziwny,ten ból brzucha więc zrobiłam test ale wyszedł negatywnie.
A pytacie jak tam z S???
Relacje całkiem dobre jak stare dobre małżeństwo....w sumie już prawie 2,5 roku się znamy z różnymi przerwami ale nas ciągnie do siebie....Chłopaki sobie dziewczyny znaleźli i wiecznie poza domem a ja u S siedzę.Oglądamy Tv,gotujemy i jemy jakąś kolacje razem,rozmawiamy jest fajnie.A sex to już tylko dodatek co prawda nie jak kiedyś ale teraz mi wystarczy przytulenie i pocałunki,,,nawet czasem nie mam ochoty na sex....może to tez to ,że zmęczeni jesteśmy pracą...Dobrze nam razem ,możemy o wszystkim pogadac....ostatnio mu trochę pomarudziłam,czy chłopaki coś mówią,ze ja tam chodzę itd...a on na to,że chyba za dużo już wypiłam.Fakt on mnie zna dobrze i wie,że jak za dużo procent wypiję to zaczynam płakać,że mnie nikt nie kocha....ale nie płakałam.Chciałabym by powiedział,że jakoś dam radę sama w te święta jak tu zostanę....No,ale faceci czasem są nie domyśli.Nie chcę by mnie traktował jak koło zapasowe...chciałabym się spotykać z nim częściej ale oboje mamy taką pracę,że zostaje nam weekend.....Przeprosiłam go za to ostatnie marudzenie,ale fakt ja za mało wierze w siebie.czasem się zastanawiam co on we mnie widzi,mógłby mieć każdą super laskę i to chudą a jednak ciągnie go do mnie...I myślę,że to nie jest już sex jak było to na początku....Wierze w to,że on coś do mnie czuje a ja wierzę,że kiedyś zdarzy się cud,coś,że będziemy razem....Szkoda tylko,że tak późno się spotkaliśmy ale widocznie tak miało być,że właśnie teraz....a może to przeznaczenie...
Wiem,że to szczęście przez łzy ale wierzę w nas.Takie moje Słonko....Tylko szkoda,że nie mogę się pochwalić nim ....no cóż.....Miłego wieczoru.