Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gabciask

kobieta, 57 lat, Mikołów

163 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zejść ponićej 100kgna początek

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 października 2009 , Komentarze (9)

 Tak właśnie dziś było.Popłakałam sobie kochane na maksa.Dlaczego?Muszę zacząć chyba od początku.Jak mój mąż oznajmił mi,że ma kogoś to przyjęłam to bez emocji.Lata bez uczuć i bliskości odbiły się na mojej psychice i odczuwaniu czegokolwiek w sposób ludzki.
Pisałam ostatnio,że pojawili się w moim życiu dwaj mężczyźni.jeden z nich od początku stawiał sprawę jasno-przyjaźń ,zaufanie,seks,wspólne spedzanie wolnego czasu itd-nie zgodziłam się na to kilka razy,ale on na róznych nickach próbowała mnie namówić i dopiero za 5 razem przyznał się,że to ten sam facet z którym pisałam tydzień wcześniej.Dobrze nam się rozmawiało na każdy temat nawet godzinami.Pomyslałam,ze nie jestem gotowa na stały zwiazek i taki układ mógłby być dla mnie nowym doświadczeniem.Zgodziłam się na spotkania z A.ale najpierw miałam@ potem praca i jakos się odwlekło.W międzyczasie poznałam M..Spotkałam się z nim w realu na 2 godzinki,ale nie czułam chemii,potem były rozmowy na gg i plan wyjścia do kina w poprzednią niedzielę-zawalił,bo dzień później zadzwonił i niestety nie poszłam z nim tylko z koleżanką.Ale wieczorem zaczął zbierac punkty na +-napisał i zadzwonił,czy nie poszłabym z nim na tańce w tym tygodniu w sobotę,ale nie poszliśmy-poszedł do pracy.M.od poczatku mówił,że został zdradzony i szuka wiernej kobiety na dalsze życie,miał kilka romansów,ale podobno jak wspomniał o zalegalizowaniu związku to się babki rozmyślały.Z M.spotkałam się jeszcze 2 razy przed pracą u niego w domu i było miło,ale jakos bez większych emocji.
Ale ja nie o tym.A.jest żonaty i zyje ze swoja żoną wiedziałam,że godząc się na ten układ będę conajmniej druga.Podpuścił mnie kiedy miałam ostatnio seks,a że rozmawialiśmy dosłownie o
wszystkim to mu szczerze odpowiedziałam nic a nic nie pisał,że coś nie tak,tylko,że fajnie miałam itd.
A jednak źle zrobiłam ,że mu napisałam szczerze,bo w piątek spotkał się z poprzednią przyjaciółką z która od roku już nie był.Miał mi za złe,że złamałam na początku ustalone zasady.Że skoro wybrałam M.to tak chciałam,a powinnam na niego poczekać jeśli tak czułam.Zgoda miał rację-ja sama się sobie dziwię,ze tak zrobiłam,bo z reguły jak już się na kogos zdecyduję to jestem tylko z nim.Pisał,że szanuje moją szczerość i bardzo mnie lubi i lubi ze mna pisać,ale jest zasadniczy i zdania nie zmieni-nie spotkamy się,a ja tak na to czekałam.Czułam chemie między nami-jestem głupia i okropna.Chce nadal ze mną pisać jeśli się zgodzę,ale to juz nie będzie to.Jak mi wyrzucał,że nie zaczekałam na niego i jak on był zajęty poznałam w tym czasie innego itd.,itp. to czułam jak rosnie mi w gardle dusząca kula-bardzo mi było wstyd,ze lata złych doświadczeń zepsuły taką fajną znajomość.Pisał mi o tym,że każdą wolna chwilę leciał do kompa,żeby ze mną popisać i tak chyba było,bo to odczuwałam,czułam jego zainteresowanie i sympatię.Napisał,że bardzo,ale to bardzo mu żal,że nam nie wyszło,bo miał nadzieję na coś więcej i bardzo mu odpowiadałm i mu się podobałam.A ja to spieprzyłam,bo chciałam wybierać pomiędzy dwoma.Stara a głupia.A jaki efekt-chyba pozbyłam się obu za jednym zamachem.Napisałam smsa do M. i wyczułam,że jemu chodzi tylko o figle,a jak mu napisałam,że myslałam,że nie tylko o figle mu zależy to chciał tylko potwierdzenia ,że jestem zadowolona ze spotkań z nim i pofiglować zawsze można itp,że dybym była wolna to może byłoby inaczej itp.a juz na maksa dobiło mnie to,ze napisał mi,że myślał,że seks bez zobowiązań mi odpowiada chyba-SKĄD ON MOŻE O TYM WIEDZIEĆ..Może na gg jeszcze pogadamy szerzej na ten temat.
A miałam nadzieję,że on mnie pocieszy,choć na pewno go nie wtajemniczę w ten temat.
Po długiej pisaninie na gg z A.płakałam jak bóbr-nie wiedziałam,że mam w sobie takie emocje.Dobrze,że je we mnie obudził-za to jestem mu wdzięczna i za poprzednie 3 tygodnie kiedy czułam jego sympatie i to,że jestem dla niego kimś wartościowym.Jedynie dziś miałam najgorszą godzinę tego miesiąca jak mi uświadomił,że źle zrobiłam i powinnam wyciągnąc z tej znajomości nauczkę.
Co do diety-staram sie trochę,ale ćwiczenia są na zero.Waga 86,5kg dziś.

19 października 2009 , Komentarze (7)

 Jest mi wstyd,że tak zaniedbałam moją obecność na vitalii,ale mam niezłe tornado w zyciu-czekam nadal na pierwszy krok męża do rozwodu,muszę złozyć pozew o podwyższenie alimentów.Poza tym jestem częściej w pracy ,bo sniadaniowa jakoś zaniemogła i do szpitala chyba pójdzie,więc ją jeszcze zastępuję.Jutro od 6-22 będę w pracy.Jakby tego było mało w między czasie poznaję bliżej 2 facetów naraz,ale to nie potrwa pewnie długo,bo albo obydwóch poslę do diabła,albo tylko jednego.Korzystam z każdej wolnej chwili by sobie odbić te smutne przeszłe lata.W niedziele byłam w kinie na 3D ,,ODLOT"-bajeczka,ale zajebista-poszłam z moją koleżanką po 50-ce-bawiło nas to jakbyśmy były dziećmi-tak jej sie podobało,że ma ochotę na powtórkę.
Jeśli chodzi o dietę to staram się jak mogę @ właśnie sie skończyła i jutro się zważę z ciekawości,bo trochę w sobotę nagrzeszyłam i ciasto zjadłam weselne.
Postaram się poprawić w diecie i ćwiczeniach-przyrzekam.Spróbuję zaglądać częściej kochane,ale pamiętajcie,że duchowo zawsze jestem z Wami.

9 października 2009 , Komentarze (6)

Nie chce mi się ostatnio pisać na rower nie mam chęci i ukręciłam niewiele.powinno być 780km a ja mam marne 535km-psuję statystykę nawet basen w odstawkę poszedł.Rankami rozmawiałam z W.i nie jeździłam na 6 na pływalnię.Waga jakoś skacze choć trzymam dietę choć godzinki posiłków to nie zawsze mi wychodzą.Staram się pić dużo.wczoraj miałam 86,2kg dziś niewiele więcej ale jednak.zbliża się też wielkimi krokami @.
moje kontakty z W.ostatnio się zamgliły i nie wiem jak to dalej będzie,ale nie martwi mnie to jakoś bardzo-było miło i może się skończyło.
W niedziele mój mąż chciał rozmawiać ze mną wieczorem-oznajmił mi że zapoznał kogoś i chce z nią być-więc życzyłam mu powodzenia,ale nie zamierzam mu odpuścić bo przecież spędziłam w tym domu ponad połowę życia i moje dzieci mają prawo tu mieszkać-jeśli chce się mnie pozbyć to niech mi kupi mieszkanie-ale na to go nie stać(może gdyby nie pił tyle lat to by miała jakiś grosz na boku)A zresztą szkoda słów i nerwów na opisywanie tego całego bajzlu.Mam niezłą jazdę ostatnio w domu jak nie oszaleje to będzie sukces







4 października 2009 , Komentarze (20)

 Od jakiegoś czasu kroi mi się: romans?jakaś większa przygoda?a może coś więcej?Tyle znaków zapytania,a zamiast odpowiedzi nadzieja,marzenia itp.
Spanie mam ostatnio na raty,jedzenie nie bardzo smakuje i motyle w brzuchu wirują-jednym słowem dobrze się czuję i w dodatku chudnę.Jedynie ćwiczenia w odstawkę poszły-bo mało czasu wolnego mam a w dodatku przewiało mnie w piątek przy sprzątaniu a dziś na spacerze z moim menem poprawiłam.Teraz siedzę w ciepełku pod kocykiem i ssę cukierki ziołowe na gardło.
Dziś już o 4 musiałam wstać i jechać na śniadania do pracy,a przed 11 W.zadzwonił,że już jedzie i szybciutko przebrałam się i poleciałam na pierwsze spotkanie w realu.On wiąże z tą naszą znajomością wielkie nadzieje,a ja się opieram trochę,bo uważam że dzieli nas dość duża odległość(jakieś 160km).On jednak uważa,że 2 godziny jazdy to nie problem-zobaczymy-czas pokarze.Jak na razie mamy stan zauroczenia i chce się jeszcze ze mną spotkać.A najpiękniejsze jest dla mnie to,że nie pozwala mi mówić o swojej niby dużej wadze-że jemu to nie przeszkadza.Sam jest szczuplakiem-ma 82kg i 178 wzrostu.
Postaram się od jutra na rower wsiadać.Zaczynam się zbliżać do wagi z paska,mam nadzieję,że znajomość z W.da mi nowe siły do walki z kg.

30 września 2009 , Komentarze (4)

 Ostatni tydzień to pasmo klęsk i od razu widać to na wadze-już nawet nie zmieniam tego paska,będzie dobrze jak dogonię pasek do końca października.
Dziś mało jadłam,bo prowadziłam bardzo ciekawą i pochłaniającą mnie bez reszty rozmowę na skypie.
Przez cały dziń zjadłam:2 jajka-śniad.obiad kasza gryczana 0,3 torebki+warzywa na patelnię 0,25 opakow.Mały kubuś na deser po pływaniu i belriso na kolację.
Byłam dziś na basenie-1100m
i rower 20km
Jak na początek wystarczy,żebym tylko ćwiczyła tak systematycznie to byłoby ok.
W pracy nie było czasu nawet na picie-wtorek był zwariowany na maksa.
Nabiegaliśmy się i nakrzyczeliśmy,żeby praca szła do przodu:było tylko słychać jak jeden do drugiego się darł z kuchni na zaplecze i odwrotnie,,przynieś jajka,masz krewetki,ile przynieśc,już mam mięsa na 5,a ja na 6"ogólnie głupawka.
Mało dziś spałam,bo czatowałam w nocy do 5 rano,a o 9 byłam już na nogach.
Jutro i piątek też praca i pewnie nie będzie inaczej-od kiedy szef kuchni się zwolnił to ruch się zwiększył.
Będę się starała trzymać dietę i przede wszystkim dużo pić.Trzymajcie za mnie kciuki kochaniutkie chudzinki.


Muszę się Wam pochwalić-byłam w piątek na recitalu Edyty Geppert -mam nową płytę z jej autografem i wpisaną datą-było super-odprężyłam się-muszę taki wypad powtórzyć.

28 września 2009 , Komentarze (8)

Witajcie kochane!
Wesela za mną i wolne popołudnie przede mną.Wyprałam już 2 pralki i ogarnęłam trochę dom,bo sajgon totalny dziewczyny zostawiły(podobno przed pracą nie miały czasu ,a po pracy wracały w nocy -i co?)Od środy ani jednego km na rowerze,ani innych ćwiczeń,za to było jedzenie słodkich ciast,picie coli i wrzucanie w siebie co się nawinęło podczas pracy przy tych dwóch dużych weselach.Waga większa o ponad 2kg od tej na pasku-masakra-jak ja to zrzucę.Już mam dosyć tych skoków i chyba jaksię owoce sezonowe skończą,to spróbuję chyba proteinowej,bo wciąż balansuję pomiędzy 90-86,5.
Dziś chciałabym pojeździć i trochę nadgonić km,ale jak to wyjdzie to nie wiem,bo kręgosłup lędźwiowy mi nawala.
Marzy mi się jakiś wyjazd w góry,ale towarzystwa mi nadal brak,a dwa dni z rzędu wolne mam dopiero 9,10,a że jest to weekend i mąż będzie miał wolne to trzeba się ewakuować,żeby mnie złość nie poniosła.Pewnie będzie wściekły,że auto wezmę,ale mam to w nosie.
Jak na razie zjadłam dziś 2 banany i miseczkę świeżych orzechów-wiem ,że to nie ma nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem ,ale orzechy takie to moja zguba.
Pozdrawiam i mam nadzieję,że odezwę się jeszcze jak będzie się czym pochwalić,bo jak na razie to pasmo klęsk za mną i przede mną.

21 września 2009 , Komentarze (8)









Dietkę staram się trzymać,choć jak jestem w pracy to trudno jest pilnować stałych pór posiłków i czasem za mało piję.
Jeśli chodzi o ćwiczenia to pomału doganiam normę na wątku rowerowym-dziś powinnam mieć  już 420km,ale mam tylko 400km-różnica niewielka.Są dni kiedy jestem zbyt mocno zmęczona i obolała i odpuszczam sobie rower.
Dziś po długiej przerwie(bo chyba 1,5 tygodnia)byłam na basenie i 1100m żabką przepłynęłam.Ciężko się wstawało przed 6,ale już 6,15 byłam w wodzie i po drugiej długości byłam już rześka.W drodze powrotnej odwiedziłam siostrę i wypiłam niestety na pusty żołądek kawę.O 9 zjadłam 30g płatków z kefirem200g i herbata zielona+jabłko.
Jeszcze przed pracą muszę 30km na rowerze machnąć i norma dziennego wysiłku będzie zrobiona.

19 września 2009 , Komentarze (8)

Mięśnie i kości nadal bolą,ale się nie poddam i nie przestanę jeździć na rowerze.Przypomniałam sobie,że to była jedyna aktywność fizyczna przy poprzednim odchudzaniu.Pedałowałam wtedy prawie dziennie nie dłużej niż 70min,a brzuszek mi malał,a przecież z nim mam największy problem.
Miałam dziś towarzystwo jechała ze mną starsza córka,ale niezbyt długo,bopodobno jej coś rower szwankuje.Jechałam przodem i przed przejazdem przez drogę obróciłam się ,a za mną nikogo-pomyślałam,że spuchła-nagrałam jej się na sekretarkę,że jadę dalej i dalszą drogę jechałam już samotnie.

Rower jak na razie 15km w trudnych warunkach-pod wiatr i dużo pod górę-wymęczyłam się tak jakbym szybkim tempem jechała 2 godziny na stacjonarnym,a byłam tylko ok 70min.Resztę-25km-przejadę w domku.Basen odpuszczam-może jutro przed pracą się uda.Samochód zabrał mi mąż,a na rowerze już nie mam siły,bo to ok.8km w jedną stronę.
Z niechęcią,ale oddałam mężowi kluczyki,bo podobno chciał jechać do kolegi z którym był 3 lata temu na odwyku(jakoś do tej pory nie jeździł na żadne AA,ani nie kontaktował się osobiście z kolegami.Nie mam do niego zaufania,po tych ostatnich akcjach,ale postanowiłam,że nie będę go przesłuchiwała-co,gdzie z kim,bo może właśnie o to mu chodzi.Jednak wczoraj jak spytałam gdzie był jak wieczorem się gdzieś stracił to odburknął,że nie musi mi się spowiadać.Moja starsza uświadomiła mi,że ja też tak robię-ja na to ,że tylko wtedy wychodzę bez słowa jak mnie wkurzy.Ostatnio wyciągnął ode mnie 200zł na zderzak z służbowego auta(jakiś czas temu go uszkodził-szef się nie czepiał,ale jego mamuśka podobno tak).Zobaczę czy go kupi i naprawi.Jak coś wspomniałam,że mnie ostatnio dużo kosztuje to odburknął,że przecież on też ma jakieś swoje pieniądze.Już dawno się tak nie zachowywał-tak było  jak postanowiłam,żeby mi dawał kasę na dzieci, a resztę mógł sobie zabierać,ale stołować miał się sam.Nie wiem,czy o to mu znowu chodzi?Czy ja już do końca życia mam zgadywać co i jak?Nawet jak pytam wprost to słyszę stek kłamstw.Muszę to olać i tyle.Żyję ostatnio tylko pracą i sportem.Czasem coś sprzątnę w domu,ale robię to bez uciechy.
Przez te pytania  bez odpowiedzi w mojej głowie,zjadłam ponadplanowo 3 parówki i objadłam się orzechami włoskimi,aż mnie z tych nerw brzuch boli.
Zobaczymy jak na to zareaguje waga.Dziś było tak jak na pasku,choć wczoraj było o 0,8kg więcej.

17 września 2009 , Komentarze (6)

Łaskawa waga wskazała dziś 86,4kg,w poprzedni czwartek było 88,1-czyli 1,7kg na monus?
Faktem jest to,że w poprzednich dwóch tygodniach starałam się jak na początku-jeszcze trochę a dojdę do wagi z czerwca(86kg)
Dziś trzeci dzień do pracy na 10-12godzin-nieźle dają nam ostatnio popalić.wczoraj byłam z kolegą na kuchni i dobrze,że przyszła uczennica z 1 klasy-wyjątkowo dobrze sobie radziła-wszystko po klientach pozmywała i trochę garów,a było tego mnogo.Gdyby nie ona trzebabybyło kogoś ściągnąć.Dziś zapowiada się powtórka,ale jesteśmy w trójkę-trzeba zacząć przygotowania do wesela(małe jest43os.więc mam wolne).
We wtorek miałam rozmawiać z szefową,ale jak zwykle nie miała czasu,ani odwagi,żeby rozmawiać z pospólstwem.Ustaliła coś z dyrektor,a ta zamiast zejść i przekazać osobiście kazała przekazać to recepcjonistce telefonicznie-normalnie głuchy telefon.Wcześniej dyrektor pokazała mi notatki byłego szefa według których mamy niedogodziny do odrobienia i że ja mam 86(owszem był taki czas kiedy brakowało nam parę miesięcy po ok 10godz.),ale za maj i czerwiec miałam w sumie 51 nadliczbowych,które nie były już zliczane przez Marcina(inna sprawa nikt mu nie kazał prowadzić takiego zestawienia).Jemu natomiast wyszło że ma 350 nadgodzin i już po zwolnieniu się o nie upomina.A wszyscy pracownicy mogą poświadczyć,że był czasami w pracy tylko po 6 godzin zamiast 10.Narwy mi puszczają.
Wczoraj pani dyrektor oświadczyła,że odliczają mi 33 godziny ,a 40 mi wypłacą,ale nadal mam 53 za mało.

14 września 2009 , Komentarze (4)




Pasek z rowerowego forum aktualny,ale te 35km muszę dopiero dziś przejechać.
Paska z pływania nie wklejam,bo jest bez zmian @



 Dziś byłam w mieście i robiłam zakupki.

Kupiłam owoce,warzywka,mięsko,ale oprócz tego pomyślałam o sobie i o domku.
Jamam nowy sweterek w kolorze tekstu(no bardziej chabrowy ten kolor) wszpic z plisą ażurową wokół dekoltu i przód w drobne warkoczyki,a tył irękawy to ściągacz.
Majtusiez koronką czarne-ładniutkie.Dla domu kupiłam drugi koszwiklinowy,przecierany na bieliznę(miał być taki sam jaki już miałam,aokazało się że jest ciut mniejszy,ale źle to nie wygląda,choć stojąrazem w mojej sypialni)i z takiej samej wikliny kosz kwadratowy nadrobiazgi(wszystkie wyłożone materiałem,a także dopasowanykolorystycznie kocyk na zimę taki milutki w kratkę biało-beżową (lekkospopielały beż)

A na jutro na 9 jestem umówiona u kosmetyczki na regulację brwi i brązową hennę.

Potem niestety do pracy trzeba iść,ale w piątek znów wolne,więc żyję nadzieją.Jak @ mnie opuści to basen wznowię ok czwartku.

Dziś śniadanko po 8-30g płatków i 150g jogurtu,kawa zbożowa,potem kawa zwykła z koleżanką,a na obiad kurczak z rożna i jabłuszko.Co jeszcze zjem nie wiem,ale już niedużo mogę bo kurczaka było trochę więcej.

Ostatnio pisałam,że wkurzyłam się w pracy.Dlaczego?nie chcą nam wypłacić nadgodzin.Pani dyrektor powiedziała,że ona już chciała nam pakować pieniążki do kopert,ale szefowa z nią rozmawiała (i podobno kadrowa też ma takie zdanie) i jej zdaniem mamy nadgodziny dzięki urlopowi,bo gdybyśmy go nie mieli to by ich nie było,a tak to ona nam płaci za urlop i musiała w tym czasie przyjąć Beatę i jej płacić i nie zamierza nam podwójnie płacić. Pani dyrektor spytała jak ja to rozumie.Ogólnie przepracowałam 153godziny+80 godzin urlopu. Powiedziałam jej ,że to tak jakby mnie ściągnięto z urlopu w drugim dniu,bo byłabym potrzebna ,ale nadal miałabym urlop,więc uważam,że to jest nie halo wobec nas(bo koledzy mają po ok 40 godzin dodatkowo).Mam rozmawiać z szefową i w obecności pani dyrektor podać swój punkt widzenia(może lepiej bo dyrektor jest tak zakręcona,że mogłaby coś pochrzanić).Szefowa ma być dopiero jutro lub pojutrze,ale ja chcę,żeby koledzy też byli przy tej rozmowie i mnie wspierali,bo obawiam się,że jak sama zostanę na placu boju to będę następna do zwolnienia.Szefowa nie lubi i eliminuje ludzi,którzy potrafią walczyć o swoje.Nie biorą pod uwagę tego,że cały miesiąc był ktoś na urlopie tj.168godzin,a my przepracowaliśmy nadliczbowo 161,poza tym trzebaby było przychodzić wcześniej i zostawać dłużej,pracować za tych którzy na urlopie są.Nie wiem jak to będzie,ale ja się nie poddam,choćbym miała być zwolniona.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.