gotowa do sądu...
Wszystkie dokumenty mam jeszcze tylko jutro ksero sobie zrobię w pracy i mogę zawalczyć o córki kasę-choć wiem,że bez nerwow się nie obędzie bo ex będzie oponował jak nic.
Dziś tylko kuchnię ogarnęłam i pranie ze strychu poskładałam-może będzie jeszcze ciut rowerka,bo na wiele nie mam sił.
Jedzonko:
1.pomidor z cebulką-ok 300g+bułka 50g biała
2.kakao słodkie
3.bigos prawie z samej kapusty i cebuli z niewielkim dodatkiem kiełbaski
4.serek wiejski z truskawkami i słodzikiem
5.3 bułeczki własnej roboty nadziane mięsem gotowanym z drobiu
leniwie...
Wczoraj zjadłam o wiele za dużo-chyba z 4 świeże bułki z masłem,lody,warzywka-więcej nie pamiętam,a ranek rozpoczęłam od śniadanka -jajecznica z 3lub 4 jaj na oko z cebulą +bułka(takie zrobił S.)No cóż w gościach się nie wybrzydza.Pogadaliśmy pośmialiśmy się,ale jakoś nie dał mi nic zrobić u siebie twierdząc że jest niedziela,więc przyjechałam do domku i lekko się opaliłam bo pięknie grzało słonko.Lenia mam jak kosmos-spróbuję do wieczora wleźć na rower-ciężko mi się rozkulać z tymi ćwiczeniami.
Postanowiliśmy z S.,że będziemy się czasem spotykać na poczatek,bo do niego dotarło,że jest już za stary dla mnie i nie czuje się na siłach.Bardzo chce mnie odwiedzić .Powiedział,że chce porozmawiać z moimi teściami ,poznać moje córki i śmiał się,że zażartuje,że mają mu łózko szykować ,bo się wprowadza-śmiałam się,że lepiej niech tak nie żartuje z moimi córkami,bo może się dowiedzieć gdzie jest jego miejsce-haha.
Jutro wolne-składam papierki do sądu na sprawę o podwyższenie alimentów mam ją w środę przed pracą-chciałabym mieć już to za sobą.
jest mi wstyd...
B.Nasza Inneseta
napisała,ze ja tak śmigałam na basenie itd...to była prawda,ale przez
1,5 roku,a teraz obijam się i mam za swoje-mój organizm jednak pragnie
ćwiczeń bardziej niż pożywienia.
Czas się rozruszać,choć kręgosłup nawala w lędźwiach i rano po nocy ledwo chodzę i siedzę.
Wczoraj było zupełnie nie dietowo choć wody i kawy z herbatą wypiłam chyba z 3 litry.
1.200-250g kiełbasy swojskiej+kromal chleba
2.gotowałam w pracy-próbowanie po łyżeczce tego i owego
3.placek po węgiersku
4.sernik
5.jabłko
A plan był zupełnie inny-dziś się postaram
Jadę dziś po pracy do znajomego S.za Racibórz-to jakieś 85km od mojego domu.
Nie widywałam się z nim od lata tamtego roku.To góral pochodzi z okolic
Nowego targu i Zakopanego.Mieszka sam i ma duży dom w którym wynajmuje
pokoje i czasem coś dla gości ugotuje-taki obrotny chłop mimo swoich
lat-w tym roku skończył 60-kę.
Jadę go odwiedzić,bo cos nas wtedy łączyło-a myslę,że nadal łączy,ale
wciaż mnie ta różnica 16lat przeraża i odległość między nami.jedno wiem
na pewno czuje się przy nim bezpiecznie,swojsko nie muszę się krępować i
mogę nawet go opierniczyć a jego to cieszy bo lubi takie jak on to mówi
"gorace kobiety jak żelazo".
S.chciał jakis czas temu kupić grunt obok swojego domu,ale miejscowe
mohery się sprzeciwiały,bo w okolicy wiele się nie zarabia,a chłopy do
S.kasę na piwo wynoszą-haha
Jednak niedawno udało mu się kupić tą działkę i cieszy się tym jak
dziecko,jednak muszę go trochę pohamować,bo dom ma już duży i opał na
zimę to majątek,a on chce jeszcze 6 izb dobudować-on jest nieobliczalny i
mi się zajedzie,więc chcemy razem nad tym poradzić i coś wymyslić,a
przy okazji pomogę mu nieco dom ogarnąć bo pewnie znów zagruzowany jest.
Pogodę zapowiadają deszczową więc na tej działce nie popracujemy(jakieś
porządki tam robi i wywozi śmieci.Wiecie ja się nawet cieszę na ten
wyjazd jak dziecko.
i się zawstydziłam...
B.Nasza Inneseta napisała,ze ja tak śmigałam na basenie itd...to była prawda,ale przez 1,5 roku,a teraz obijam się i mam za swoje-mój organizm jednak pragnie ćwiczeń bardziej niż pożywienia.
Czas się rozruszać,choć kręgosłup nawala w lędźwiach i rano po nocy ledwo chodzę i siedzę.
Wczoraj było zupełnie nie dietowo choć wody i kawy z herbatą wypiłam chyba z 3 litry.
1.200-250g kiełbasy swojskiej+kromal chleba
2.gotowałam w pracy-próbowanie po łyżeczce tego i owego
3.placek po węgiersku
4.sernik
5.jabłko
A plan był zupełnie inny-dziś się postaram
Jadę dziś po pracy do znajomego S.za Racibórz-to jakieś 85km od mojego domu.
Nie widywałam się z nim od lata tamtego roku.To góral pochodzi z okolic Nowego targu i Zakopanego.Mieszka sam i ma duży dom w którym wynajmuje pokoje i czasem coś dla gości ugotuje-taki obrotny chłop mimo swoich lat-w tym roku skończył 60-kę.
Jadę go odwiedzić,bo cos nas wtedy łączyło-a myslę,że nadal łączy,ale wciaż mnie ta różnica 16lat przeraża i odległość między nami.jedno wiem na pewno czuje się przy nim bezpiecznie,swojsko nie muszę się krępować i mogę nawet go opierniczyć a jego to cieszy bo lubi takie jak on to mówi "gorace kobiety jak żelazo".
S.chciał jakis czas temu kupić grunt obok swojego domu,ale miejscowe mohery się sprzeciwiały,bo w okolicy wiele się nie zarabia,a chłopy do S.kasę na piwo wynoszą-haha
Jednak niedawno udało mu się kupić tą działkę i cieszy się tym jak dziecko,jednak muszę go trochę pohamować,bo dom ma już duży i opał na zimę to majątek,a on chce jeszcze 6 izb dobudować-on jest nieobliczalny i mi się zajedzie,więc chcemy razem nad tym poradzić i coś wymyslić,a przy okazji pomogę mu nieco dom ogarnąć bo pewnie znów zagruzowany jest.
Pogodę zapowiadają deszczową więc na tej działce nie popracujemy(jakieś porządki tam robi i wywozi śmieci.Wiecie ja się nawet cieszę na ten wyjazd jak dziecko.
jutro się zważę...
Warzenie miałam w czwartki,ale dziś córka mnie wyrwała z łóżka,bo zaspała i musiałam ją do szkoły podrzucić.W drodze powrotnej wstąpiłam na targowisko i kupiłam swoim nóżkom kapcie i klapki.Podobno są specjalne-haha-tak powiedział cygan który je sprzedawał.Jakie mają działanie?A więc podobno jak przystojniaka zobaczę same do niego pobiegną.
Dietkowo nie było
1.banany2
2.kiełbasa ok 300g
3.sok bananowy
4.batoniki 2
5.pałki z kurczaka 4 szt.
ćwiczeń brak
Przyjaciel... Wie o Tobie wszystko, a mimo to kocha... Nie kłamie,... bo nie musi...Rdza niszczy żelazo,a kłamstwo dusze...
"Nie trać czasu z kimś kto nie ma go, aby go spędzać z tobą" Gabriel García Márquez.
nagana w pracy...
musiałam dziś zajechać do pracy tylko po to,by podpisac naganę-żałuję,że zmiękłam za drugim razem,bo na początku powiedziałam,że nie zamierzam podpisac tego papierka w takiej formie i pod treścią nagany wpisałam"niniejszy dokument otrzymałam 16.05.2011.W dniu 15.05...samowolnie opuściłam miejsce pracy o godz 20-tej.Pracę w tym dniu rozpoczęłam o godz.7.00"Dyrektor przyjęła takie pismo,ale za chwilę wezwała mnie ponownie,ze niby szefowa w sprawie pracy w godzinach nadliczbowych będzie rozmawiała oddzielnie,a nagana jest dokumentem oddzielnym.
Trochę się wystraszyłam na początku,bo sama pracuję na córki i siebie i nie na rękę mi utrata pracy,ale mogłam wpierw umówić się na rozmowe z szefową.Teraz i tak musze powiedzieć b jak przy okazji powiedziałam co mi na sercu leży.
Jak dyrektor powiedziała,że nagana niby wygaśnie po roku nienagannej pracy i że związana jest z utratą premii to buchnęłam śmiechem-"chyba sobie pani żartuje -powiedziałam-jakiej premii,czy nią nazywa pani te ochłapy po sylwestrze i miesiacu pracy w maju przy komuniach???Bo o innych dodatkowych groszach nie słyszałam?Te ochłąpy nie pokrywają nawet w 100% zapłaconych godzin nadliczbowych płaconych jak zwykłe godziny pracy!Czy pani wie ile godzin więcej każdy z nas bedzie miał?czy w związku z tym pracowałam za darmo?I niby ja naraziłam firmę na straty?-A ile razy ja muszę za swoje w swój wolny dzień przyjechac do pracy ,czy nie mogłam tego papierka podpisac jutro jak bedę pracowała?Każdy przyjazd tutaj to dla mnie wydatek 10zł."Oj poniosło mnie niestety,ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.Może w końcu ustalę jakieś rozliczanie godzin chociażby kwartalnie,a jak nie to niech wiedzą,że nie zamierzam się wychylać i przejmować tym co do mnie nie należy jak do tej pory-będę pracowała od do i jak nie będą mi chcieli płacić nadgodzin to poproszę o wybranie godzin na wolne.Coś mi się zdaje,że to poczatek końca mojego w tej firmie-już dawno nie kruszyłam kopii o swoje racje,ale znowu jestem nakręcona.
1.jajka4szt
2.bogracz+kawa
3.słodycze
4.słonecznik
5 słodycze
Jestem okropna-ja uciekam w słodkie jak mam nerwy
dziś nie dietkowo...
Maraton komunijny za nami.Dziś ostatnia seria -4 komunie na raz.Wróciłam z pracy po 13 godzinach harówy i jak byłam w wannie dzwoniła koleżanka która mieszka niedaleko pracy i szef kuchni-okazało się,że w dwie poprzednie niedziele kuchnia była zamknięta po komuniach i nie było rabanu,a dziś pani dyrektor zapragnęła się poczuć ważna i po koleżankę dzwoniła,że niby goscie są na hotelu i trzeba wrócić do pracy.Takie informacje powinny być przez nią przekazane wcześniej-skoro taką podjęła decyzję nagle.Jakoś w porze obiadowej zawitała i żadnych konkretów nie słyszałam z jej strony-tylko zabrała kilka porcji klusek i sałatki-i poszła trąbić po hotelu,że zabrała i idzie za to zapłacić-śmiechu warte-bo wszyscy wiemy,że jest kłamczuchem kutym na 4 łapy.Ja rozumuję tak-skoro wisi kartka od wczoraj z informacją ,że resteuracja jest nieczynna to jeśli jest wyjątek dla gości hotelowych właśnie tej niedzieli,a w poprzednie tak nie było to ona jest od tego jak d...a od sr...a.Skończy się pewnie na tym,że pięknie na s opierniczy ,ale jak mi do wtorku nie przejdzie to może mnie ponieść i będę kruszyła kopię o swoje racje.
Jedzonko;
1.bułka z masłem
2.jabłko,ciasto sernik
3 tort
4.kotlet+ surówka i kilka frytek
5.drink na spokojność
ćwiczenia-latanina od 7-20
nadal się bujam
Bujam się pomiędzy 98-96 i nic poniżej-może w końcu po tych trudnych tygodniach wezmę się na poważnie za odchudzanie.
Dziś miałm ważenie i przybyło mnie ponad 0,5 kg ,ale też mam @ od wczoraj.
Dietowo dziś było po jak]pońsku czyli jako tako.
1.pomidor z kefirem i 1 deska
2.musline z biedronki
3.Jabłko-300g
4.Kapusta zasmażana +1,5 udka z kurczaka-
5.słonecznik-
ćwiczeń brak
Wczoraj bardziej zgrzeszyłam bo zjadłam kilka ciasteczek +2 piwa-no na trzeźwo w tej mojej pracy to się nie da-haha
Robiłam rolady z Marcinkiem naszym Niuniusiem i na 100 ok.połowa jest spierniczona-dlaczego?Bo pan Marcinek chciał pokazać jaki on to nie jest szybkki i dobry i klepał jak na wyścigi ze mną-przy którejś tam jego roladzie zwróciłam mu uwagę,że brzegi są niedokładnie zawinięte i że farsz widać-na co on,ze to sie folią zawinie i się wyrówna-pomyślała-pracował już w kilku restauracjach struga greka więc ok -moze sie poprawi przy następnych mimo wszystko i robiłam swoje.Wiadomo mięso jest różne czasem bardziej żylaste innym razem miekutkie i samo pod tłuczkiem się rozsypuje,ale jak wieczorem odwijaliśmy te rolady z folii to tylko porozumiewawcze spojrzenia wymieniałam z Monią-gołym okiem było widac która moja a która jego.Te jego jakieś powykrzywiane bo mięso źle rozklepane i mało farszu się przez to mieściło a tym samym mniejsze były i niewymiarowe.Jak szef Piotruś to dziś zobaczył to mało go szlag nie trafił-zadzwonił do niego ,a M.,że on wie jak się zawija rolady i że ze mną tak robił-jak jutro spróbuje coś na mnie zwalić to mogę być nieprzyjemna,bo nie raz z Piotrusiem klupałm nie taką ilość rolad jak tym razem i jak jakieś 5 na 300 się rozwaliło to było ok.
Dziś szarlotki 3 piekłam ,a jutro znowu 2 na sobotnią imprezkę i kluski na sobotę i niedzielę na ok 120 luda.
Ale teraz to już z górki będzie,bo co raz mniej komunii.
Aby do poniedziałku-mam wolne
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.
po 2 dniach wolnych...
Miałam się wyspać do oporu z niedzieli na poniedziałek,ale wstałam przed 5 dzieki temu miałam mieć dłuższy dzień na odpoczynek.Niestety moje niewiasty niezły sajgon zostawiły w domu i ostro zabrałam się za pranie,sprzatanie ,ale zmywania nie ruszyłam do dziś.Wieczorem niestety ok 20 ziewanie mnie położyło-stwierdziłąm,że na sen za wcześnie na drzemkę za późno,ale co tam-jak się obudzę w nocy to wtedy będę się zastanawiała co z tym zrobić.Przespałam jednak do 7,30.Dzisiejszy dzień upłynął mi na lenistwie i małym SPA.wyprałam jedynie 2 pralki i posprzątałam kuchnię i sypialkę,ale poza tym leżakowałam w ogródku mocząc sobie stópki.Nawet sobie lakier na pazurki u stóp położyłam-trochę niewprawnie,ale może następnym razem będzie lepiej.
Menu na dziś:
1.mleko chude z musli naturalnym
2.miks warzywny w postaci zupy zabielony kefirem
3.2 placki tortilli z surówką z kapusty białej i marchwi+kethup,filet z kurczaka
4.400g krewetek na masełku z oliwą i winie+pietrucha
5.pomarańcza+kilka winogron
ćwiczenia???-tylko sprzątanie i wycieranie podłóg na kolanach
i po komuniach na ten weekend...
ja już po pracy i przed 2 wolnymi dniami zupełnie dla mnie.
Jakoś przeżyłam te 150 ludzi dzisiaj,choć nie bez nerwów-ja za mocno się
przejmuję,ale mój szef kuchni ma za miekkie serce i zamiast pokierować
kto i co i kiedy to potem każdy przychodzi do pracy jak chce ,a on
biedula od świtu ze mną rzeźbił-efekt był taki,że zamiast mieć kogoś do
pomocy przy mięsach został z tym sam-ja sie jakoś ogarnęłam i mu
pomogłam przy wydawaniu obiadów i deserów-bo był młyn ( jedni w tym
samym czasie zupy inni lody,ale Monia nasza najmłodsza też rozumie na
szczęście znaczenie słowa "współpraca"i nam pomogła.A cała reszta dyrekcji jak ja na nich mówię była na zesłaniu i robili zimne
płyty-haha.
Zwykle do obiadu mieliśmy zrobione płyty z mięsami ,wędlinami i serami,a po obiedzie zostawały tylko sałatki i jakies śledzie lub jaja,a teraz był młyn,bo Aneczka wpierw powiedziała,że przyjdzie wcześniej niż ostatnio(tak przyszła po 8 zamiast po 9-haha),a roboty było więcej 2 razy niż w zeszłym tygodniu.Ja ani jej ani Marcinka nie rozumię-jak proponowałam,żeby sobie razem zrobili wędliny i sery i od razu je zawijali,żeby nie narozkładać się na całej kuchni,to oni na to ,że każdy niech swoje robi-nawet nie chcieli ucznia do pomocy-a efekt taki,że robili jednocześnie po 27 płyt i w tym czasie schło na nich wszystko,no ,ale jak każdy z nich chce i lubi sobie głupio porządzić to tak jest.Piotruś(szef) też potem był nerwowy,bo byliśmy godzinę w plecy i była tyraczka ,żeby to ogarnąć do kupy.
Ale za tydzień bedziemy bez szefa bo ma komunię córek i to dopiero może być cyrk na kółkach,bo pewnie się pozabijają w wyścigu do pieca i mięs-najlepiej gdyby szef ustalił kogoś za to odpowiedzialnym,ale pożyjemy zobaczymy.
Co do diety-dziś pochłonęłam jajecznicę z 2 jaj,hektolitry kawy,tort surówkę i udo z kurczaka+kilka klusek śląskich,a potem tylko wooooda.
ćwiczeń brak-kręgosłup mi już dziś odmawia.