Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nagana w pracy...
16 maja 2011
musiałam dziś zajechać do pracy tylko po to,by podpisac naganę-żałuję,że zmiękłam za drugim razem,bo na początku powiedziałam,że nie zamierzam podpisac tego papierka w takiej formie i pod treścią nagany wpisałam"niniejszy dokument otrzymałam 16.05.2011.W dniu 15.05...samowolnie opuściłam miejsce pracy o godz 20-tej.Pracę w tym dniu rozpoczęłam o godz.7.00"Dyrektor przyjęła takie pismo,ale za chwilę wezwała mnie ponownie,ze niby szefowa w sprawie pracy w godzinach nadliczbowych będzie rozmawiała oddzielnie,a nagana jest dokumentem oddzielnym.
Trochę się wystraszyłam na początku,bo sama pracuję na córki i siebie i nie na rękę mi utrata pracy,ale mogłam wpierw umówić się na rozmowe z szefową.Teraz i tak musze powiedzieć b jak przy okazji powiedziałam co mi na sercu leży.
Jak dyrektor powiedziała,że nagana niby wygaśnie po roku nienagannej pracy i że związana jest z utratą premii to buchnęłam śmiechem-"chyba sobie pani żartuje -powiedziałam-jakiej premii,czy nią nazywa pani te ochłapy po sylwestrze i miesiacu pracy w maju przy komuniach???Bo o innych dodatkowych groszach nie słyszałam?Te ochłąpy nie pokrywają nawet w 100% zapłaconych godzin nadliczbowych płaconych jak zwykłe godziny pracy!Czy pani wie ile godzin więcej każdy z nas bedzie miał?czy w związku z tym pracowałam za darmo?I niby ja naraziłam firmę na straty?-A ile razy ja muszę za swoje w swój wolny dzień przyjechac do pracy ,czy nie mogłam tego papierka podpisac jutro jak bedę pracowała?Każdy przyjazd tutaj to dla mnie wydatek 10zł."Oj poniosło mnie niestety,ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.Może w końcu ustalę jakieś rozliczanie godzin chociażby kwartalnie,a jak nie to niech wiedzą,że nie zamierzam się wychylać i przejmować tym co do mnie nie należy jak do tej pory-będę pracowała od do i jak nie będą mi chcieli płacić nadgodzin to poproszę o wybranie godzin na wolne.Coś mi się zdaje,że to poczatek końca mojego w tej firmie-już dawno nie kruszyłam kopii o swoje racje,ale znowu jestem nakręcona.
1.jajka4szt
2.bogracz+kawa
3.słodycze
4.słonecznik
5 słodycze
Jestem okropna-ja uciekam w słodkie jak mam nerwy
Inesseta
18 maja 2011, 19:56Mam nadzieję ,że mnie pamiętasz..szukałam Cię już nie raz ,ale jakoś nie mogłam trafić na Twoje wpisy. To co piszesz jest bardzo przykre,bo nie dość ,że się narobiłaś (wiem co to znaczy , bo sama nieraz robiłam takie imprezki)jak dziki osioł to jeszcze masz problemy w pracy...Niestety jak ktoś ma coś swojego to myśli ,że jak rzuci parę groszy to może wszystko.Proponuję,żebyś przemyślała swoją decyzję na spokojnie i dobrze się zastanowiła..sama wiesz jak ciężko teraz znaleźć coś porządnego.Pozdrawiam i trzymam kciuki ,żeby wszystko dobrze się skończyło-Beata.
kubala03
17 maja 2011, 07:13I ciezko jest podjąć decyzję, czy iść na wojnę czy skulic ogon. Szefom sie wydaje ze oni rządzą. I niech sie im tak wydaje!!! OSWOJE WALCZYĆ TRZEBA. ALE ZAWSZE JEST TAK ŻE TEN CO KRZYCZY GŁOSNO- ma mówiac kolokwialnie "przesrane" Inni z tego korzystaja ale oni nic nie tracą - bo przecież to nie Oni krzyczą tylko TY. Im bedzie lepiej a Tobie nie. A wiec rada jest jedna Krzyczcie razem. Albo wcale. Zwiń swój majdan i szukaj gdzie indziej roboty dla siebie. Bo bedziesz zawszę tą niezadowoloną. Wiem cos o tym. A nagane niech sobie w dupe wsadzą . Na swiadectwie pracy tego nie widać!!!!!!!!!!!!!!!!!!
mikrobik
17 maja 2011, 04:49Gabrysiu, oczywiście, że masz rację. Wydaje mi się, że wszyscy powinniście poprosić szefową o rozmowę, ale wcześniej się do niej przygotować, a najlepiej te wszystkie sprawy spisać sobie w punktach. Jeśli pójdziecie wszyscy - musi to dać jakieś rezultaty. W pojedynkę - możesz mieć tylko kłopoty. Oczywiście można się pojedynczo postawić i wygrać nawet w sądzie pracy, ale to będzie kosztowało dużo zdrowia i nerwów. Z całą załogą musi się liczyć, bo zostanie bez pracowników. Na Twoim miejscu szukałabym innej pracy.
stokrotka800
16 maja 2011, 22:15kochana sądzę że dobrze zrobiłaś ! wiem ze możesz pomyśleć że łatwo tak komuś radzić- ale ja też do tej pory często byłam w takiej sytuacji że zostawałam po godz. (praca do 17) a ja wychodziłam 19,20 - jak mogłam zostać to byłam dobra a jak tylko miałam jakieś swoje sprawy do załatwienia i mówiłam"przykro mi ale jutro muszę wyjść po 8 h" to momentalnie byłam już "ta zła" - obraza majestatu szefowej, ironiczne komentarze ze trzeba być dyspozycyjnym itd. - i . . . .w końcu zaczęłam uczyć się dopominać o swoje racje i prawa w pracy - szefowej często szczęka opada bo wie że mam rację i teraz to tylko żałuje że wcześniej nie byłam asertywna ! Praca jest bardzo ważna bo dzięki niej utrzymujemy nasze rodziny - ale nie można dać się stłamsić szefowi !
beata2345
16 maja 2011, 20:46oj niesłusznie, nie należy Ci się nagana, za taką pracę. Ale tak to już bywa w firmach.
calineczkazbajki
16 maja 2011, 20:11Ty się nie martw o zwolnienie. Takich ludzi jak Ty to ze świecą szukać. nie daj sie zastraszyc i nie podpisuj zadnych nagan
calineczkazbajki
16 maja 2011, 19:45Kobieto szanuj się , bo jak Ty sie nie bedziesz szanowała to inni Ciebie też nie będa. Pracujesz ciezko jak wół a oni Ci naganę dają ?? Co k...a ma byc? Jak kogo oni Ciebie mają ?
Starsza.pani
16 maja 2011, 19:11Gabrysiu, myślę że słusznie postąpiłaś. Każdy ma jakieś słabości w nerwach, ja dotychczas, łaziłam i ciągle coś podjadałam. Trzymam kciuki za powodzenie Twoich poczynań. Pozdrawiam.