Brak motywacji.
Poprostu straciłam motywację. Nie znajduję czasu na ćwiczenia, zawsze mam coś do zrobienia w domu. Już poprostu brak mi sił. W dodatku mama upiekła przepyszny sernik z jogurtów. No i jak tu się odchudzać. Najbardziej mnie martwi brak czasu na ćwiczenia. Żeby to miało sens musiałabym ćwiczyć 40' dziennie. Kiedyś jak zaczęłam się odchudzać i jeździć na orbiteku to były tego efekty. Później spoczęłam na laurach i po roku znowu zaczęło mnie przybywać. Załamka. Nowych pomiarów dzisiaj nie zamieszczam bo przez ten tydzień nie działo się nic co by mogło wpłynąć na moje schudnięcie.
Idąc za poradą...
od dzisiaj zaczynam jeździć na orbitreku. Córcia do babci i czas na ćwiczenia. Widzę, że sama dieta mnie zakatuje i nic z tego nie będzie. Stanęłam w magicznym 75 kg i tylko lekkie wachania raz w górę raz w dół. To znak, że czas przyspieszyć metabolizm. Także od dzisiaj zmiana. 30 minut orbitreka i 8 minut ABS. Zaniedbałam to ostatnio. Na razie chcę zobaczyć 6 z przodu. To mnie bardziej motywuje.
Dzisiaj odkryłam, że wskaźnik BMI dla kobiet w różnym wieku, z tą samą wagą jest inny. Zupełnie, do tej pory, o tym nie wiedziałam. Ciemna masa.
Znowu waga w górę.
Jak słowo daję nic z tego nie rozumiem. Dopiero co ważyłam 74,5kg, po tygodniu ponad kilo więcej. Nie wiem skąd te wachania. Co prawda w tym tygodniu ćwiczyłam raz, no ale bez przesady. Nie jem ani ziemniaków, ani chleba, ryżu kaszy itp. Normalnie się załamę, tak się cieszyłam z tej czwórki. Poprostu nigdy nie schudnę. Nie wiem czy teraz od nowa ma zacząć to SB, 2 tygodnie I fazy, czy już poprostu nie wiem co. Doła mam strasznego.
Bez rewelacji.
Niestety przez ten tydzień kiepsko spadłam na wadze. Nie trzymam diety jak należy no i są efekty. Moja największa bolączka, pomijając naczynka, to brzuch. Sterczy jak piłka, jakbym była w 5 miesiącu ciąży. Czy on wogóle po cesarce przestanie być taki? Robię ABS, ale może lepiej by było przejść na A6W. Sama nie wiem. Jakby ktoś miał wiedzę w tym temacie to bardzo bym prosiła o opinię.
Moja metoda na słodyczowe głody.
Wczoraj po raz pierwszy świadomie, wzięłam do pracy na drugie śniadanie dwie kostki gorzkiej czekolady. Oprócz tego standardowo jogurt. Zawsze koło południa mam ogromną ochotę na coś słodkiego, ale to dosłownie nie do opanowania. Wtedy ponieważ jestem w pracy i nie mogę sobie nic przygotować, kupuję batonika. Wczoraj zjadłam dwie kostki czekolady. I o dziwo poskutkowało :) Głód przeszedł. Przyszłam do domu i normalnie zjadłam obiad. Do wieczora nie chciało mi się nic słodkiego. Zobaczymy dzisiaj. Dodatkowo motywuje mnie rada jednej z vitalijek: "albo ładna figura, albo słodycze". Bardzo za ten komentarz dziękuję, strzał w dziesiątkę :)
Dołek.
No i przytyłam 1 kg, tak mi się właśnie wydawało jak zakładałam dzisiaj jeansy. Kurcze brzuszki robię prawie co dzień i nic. Nie wiem co się dzieje. Głody mam takie , że mózg staje dęba. Nie wiem czy wytrwam, a co dopiero jeszcze schudnąć :( zaraz będę płakać, nie daję rady.
Przepraszam za wyrażenia, wściekła jestem na siebie, że znowu przegrywam walkę ze słodyczami. Zupełnie nad tym nie panuję.
Okresowo, bez sensacji.
Wiedziałam, że przy okresie nie będzie żadnych sensacji wagowych. W pomiarach jakieś drobne zmiany, chyba ćwiczenia dziaają. Czy są jakieś efekty to sprawdzę dopiero jak skończy mi się okres. Na razie wszystko jest bardzo nie obiektywne. Wogóle to dzisiaj najchętniej zjadłabym tonę czekolady. Wczoraj przeglądałam pamiętniki. Rany jak bardzo się cieszę, że kobiety są takie silne, że się nie poddają, osiągają zamierzone cele. Bardzo dodaje mi to motywacji do dalszego odchudzania. Kobiety dziękuję wam za to.
Ostatnio poznałam kolejną prawdę o życiu. "Prawdziwych przyjaciół poznaje się po zrzuconych kilogramach". Wczoraj czytałam o tym w jednym z pamiętników. Niestety doświadczyłam na sobie zazdrości innych kobiet. Jak pochalisz się że schudłaś to niektóre koleżanki stają się złośliwe. Cieszę się, że są też takie, które cieszą się razem ze mną :)
Okresowo.
Jutro kolejne pomiary, ale szczerze mówiąc na sensację nie liczę. Dzisiaj dostałam okres, spóźnił się chyba z 10 dni. Bruch mam jak balon i wogóle nabrałam wody jak nie wiem. Dzisiaj kolejny dzień ABS i Legs. Te ćwiczenia to mnie wykańczają :), jak kończę to normalnie jestem zziajana :) haha. Oby do przodu.
8 minut ABS i Legs.
Od trzec dni ćwiczę ABS i Legs. Jest nieźle, myślałam, że będę miała większe zakwasy :) za to nogi...oooo....nie umiałam chodzić po schodach, masakra :) zupełnie zastały mi się te mięśnie. Na brzuchu efektu nie widać jak na razie, spóźnia mi się miesiączka i mój brzuch zaczyna się robić wielki jak balon, ale bez obaw w ciąży na pewno nie jestem :) przynajmniej tak myślę :) Na razie mam taki plan, że trzeba schudnąć, a potem pomyślę może o dzidziusiu. Chciałabym mieć chociaż jeszcze jedno dziecko. Zobaczymy, na razie to dla mnie fantazje. Dobra skupmy się. Dzisiaj kolejny dzień ABS i Legs, oby były efekty. Zapomniałam dodać, że teraz gorsze od cukierków stały się dla mnie lody. Ooo matko, przy tych ciepłach kuszą mnie strasznie.
8 minut ABS.
Od dzisiaj rozpoczynam 8 minut ABS rano i 20 minut orbiteka popołudniu, jak córcia śpi. Od czegoś trzeba zacząć. Znalazłam świetny film instruktażowy do ABS. http://www.plaskibrzuch.com/abs.php Ciekawe czy za tydzień będą jakieś zmiany. Zamierzam sfotografować mój brzuch. Wymiary mam z wczoraj. Ciekawe, ciekawe...jakie będą efekty tych moich działań. Wczoraj grill był obfity, więc waga wzrosła troszeczkę