zmęczona ...psychicznie. Wczoraj byłam u teściowej, wiecie...bywałam już na weselszych stypach. Przez ponad dwie godziny przy stole panowało milczenie, przerywane przez teściową, która co piętnaście minut nas informowała , że pociąg wciąż stoi pod semaforem. Potem trochę się ożywiło przy komentowaniu Robin Hooda...nie wiem skąd mnie się tyle cierpliwości zrobiło w tym roku. Chyba mój organizm szykuje się do przejścia na wyższy poziom.....babciowania. Bo dziecki coraz głośniej mówią o bejbisiu ( szczególnie córka) ale i tak...nic do listopada, bo wtedy kończą jej się różne sprawy związane ze zdrowiem. No ale....widać ja się podświadomie ćwiczę w niewściekaniu
Żarła nie mam, prawie wszystko wyniosłam albo rozdałam.Najgorzej na tym wyszedł małż, bo przez kilka dni złośliwił się jak to narobiłam " nie wiadomo dla kogo i psy się będą cieszyć , że tyle jedzenia dostaną" a tu zonk. Córka wczoraj rozpaczała, że słoik z bigosem został w domu bo o nim zapomnieli, ale tatuś zajął się ich bigosikiem jak wrócił z odwózki do Warszawy . Święta zakończyłam z 1,3 kg nadwyżki, której mam zamiar się pozbyć, niestety drutując pysk, bo mi @ sprawiła niespodziankę i pojawiła się już...z jednej strony to dobrze, bo planowałam tylko wypad jutro i ew. w sobotę na siłownię, a tak ..wszystko należycie zacznę w nowym roku. Dzisiaj będzie spacer na regulowanie pazurów.
Z rana zadzwoniłam do pana remonciarza i ....gdyby nie ten anielski spokój to bym chyba łaziła po domu i bluźniła. Miał przyjść 3 stycznia a tu mi mówi...że przyjdzie w któryś ciepły miesiąc...no to ja mu ..że wg moich zapisków cały rok będzie ciepły, począwszy od stycznia . Owa wiadomość mnie nieco rozczarowała, przy czym obiecałam mu rwanie włosów z głowy i innych części ciała oraz uszkodzenie kończyn jeśli mi się nie wyrobi z kończeniem chałupy na czas ( nie tylko on bo i stolarz - ten ma skończyć, na razie mu jeszcze nie groziłam bo się z nim nie kontaktowałam).
Generalnie moja próżność została znowu mile połechtana, szczególnie przez zięcia, który się zachwycał jadłem i powiedział do żony swej , a córki mej ....ty się ucz od mamy, bierz przepisy, na co poinformowałam oboje iż w laptoku, mają folder pt. moja książka kucharska i tam mają przepisy , tudzież na blogu, który jeszcze nie został zamknięty.
Dzieć za tydzień będzie już w Monachium, zaplanowała nam przylot w kwietniu, małż się opiera przed tym niczym osioł przed przejściem przez kładkę. I nie wiem, czy boi się lotu samolotem, czy przebywaniem kilka dni w moim towarzystwie ( obstawiam bramkę nr 2) . Zięciuniowi zapowiedziałam, że jak tylko będzie miał ochotę na dopieszczenie podniebienia i zapełnienie lodówki to niech przybywa, a najlepiej jakby wcześniej zadzwonił i złożył zamówienie na " karmienie" , fakt ów niezmiernie uradował Paszczura...że mamusia będzie męża jej doglądała.
Co do prezentów, to dostałam perfumy Bvlgari " Jasmin Noir" , jestem podła ...ale ta pozycja była na 3 miejscu moich wymarzonych zapachów , ale podobno tych z miejsca 1 i 2 nie było ...więc albo muszę dalej prosić o kupienie mi tamtych na prezent urodzinowy, albo po prostu iść do Douglasa i kupić własnopieniężnie, myśl o tym wywołuje u mnie dreszcze i poty albowiem Gabrielle Chanel, które mi się baaaardzo podobają, kosztują prawie 500 zł ( okropna cena, jak dla mnie), co prawda wczoraj bąknęłam przy stole o tym iż dostałam nie te najbardziej pożądane i o dziwo małż się zainteresował a jakie to były najbardziej pożądane...niestety nie łudzę się iż mi kupi, nie z racji skąpstwa, tylko sklerozy, albo bardziej prawdziwie, z racji braku skupienia na słowie mówionym. Jak go znam przez tyle czasu, to nazwa i firma pachnidła przeleciała mu między uszami i poleciała .
Ok piękni i młodzi ...zrelacjonowałam czas świąteczny, który jest już czasem przeszłym, teraz pora na śniadanie i na odpoczynek poświąteczny . Miłego dnia, u mnie na razie piękne słonko , a w dzień ma być aż 9 stopni , przyznam, że te temperatury mnie załamują....nie tylko z racji tego , że mi się schody strychowe nie bardzo sprawdzają jako lodówka . Miłego dzionka. Bye , bye