wczoraj mi zasugerowano, że może bym zamieściła jakiś " przedświateczny plan", bo co niektórzy są przerażeni przygotowaniami i bezradnością. Nie ukrywam, że nie jest to dla mnie łatwe ( plan sporządzić) bo ja mam jakoś tak...pomyślę i robię a nawet jeśli mam to odwleczone w czasie to na moim " twardym" dysku plan się kołacze a im bliżej czasu realizacji, tym bardziej przysuwa się do części czołowej mojej łepetyny. Ale ponieważ zostały już 2 tygodnie , tak, tak ....DWA tygodnie do Wigilii, to powiem wam co ja zaplanowałam.
Pomijam kwestie sprzątania bo : w zasadzie mam posprzątane , dzisiaj zrobiłam połowę szafek w kuchni, drugą tą gdzie mam " ciąg " roboczy zostawię sobie na przyszły tydzień, potem będę tylko wycierała blat na bieżąco, no i drzwi , ale jak się pali w piecu, to odkurzanie drzwi też logiczniej zostawić na ostatnią chwilkę, zresztą mam taką sprytną kurzołapkę, więc idzie to szybciutko.
Jedziemy więc do żarła: po wyczyszczeniu okoli postojowych Robusia Kuchennego zasiadłam do szykowania owoców do keksu i ...gotowe
Przy okazji się soczyście obsobaczyłam, bo okazało się że mam braki w ...figach ( nie w tych nadupnych) na szczęście w którymś ślicznym słoiczku z owockami znalazłam smętne resztki i zsiekałam. Ale co sobie nagadałam to nagadałam i braki od razu poszły na listę zakupową. Owoce poporcjowane , w każdym pudełku wsad do jednego keksu, będą czekały na pieczenie.
Listę potraw, a w zasadzie ciast mam już dawno przygotowaną, nad tym czuwają moje dzieci, które w sierpniu mnie spytały czy menu na Boże Narodzenie gotowe. Ponieważ będę miała tylko jedno dziecko z połówkiem to żarcia nie szykuję zbyt wiele, upiekę schab i zaplekuję boczek, bo wczoraj gościówy się rozpływały nad boczkiem, chlebem no i bułeczkami. Więc w tym tygodniu kupię boczek i schab...a potem je wpakuję do zalewy niech dojrzewają.
Piernik już sobie leży prawie od miesiąca , upiekę go w następną niedzielę, przełożę powidłami i niech leży jeszcze tydzień i nasiąka dobrocią.
I w zasadzie ten tydzień mam jeszcze luźny. Ostatnie zakupy zrobię tradycyjnie 18 grudnia, potem moja noga już nie postanie w sklepie, bo ludzie dostają pierdolca przedświątecznego , poza tym jak wiecie...mam duże zamówienia więc muszę podzielić tydzień na produkcję " domową" i " zamówioną" - zamówionym poświęcę piątek i sobotę , żeby kobieta miała świeżutkie wypieki, chociaż kruche mogę już zacząć piec we czwartek .
W niedzielę u mnie pójdzie do roboty piernik, mięsa już się będą peklowały, Poniedziałek ostatnie zakupy. I nastawiam bigos , tradycyjnie bigos u mnie musi gotować się tydzień, inaczej się nie liczy.
We środę upiekę keks ( może sobie spokojnie leżeć owinięty w papier) we czwartek wypadałoby upiec moje ciasta i zrobić zamówione pasztety( pasztety dla nas już upieczone i zamrożone, podobnie jak farsz do kulebiaka) .
Piątek i sobotę opiekam klientkę. Oprócz tego chleby, do domu, dla córki i dla siostry ( u niej jak wspominałam Boże Narodzenie, ale u nas siada do stołu 16 osób, u nich dwoje gotujących ale pracujących , siostrzeniec gotuje i piecze ale jeszcze nie na tyle żeby sam zrobił święta, poza tym zawsze się coś targa do tej , która robi większość ( z wyjątkiem brzydszej siostry Kapciuszka, która przyłazi z pustymi rękami, siada za stołem i oświadcza " napiłabym się herbaty" a ja najchętniej bym ją w tym momencie udusiła ...mogłoby być i w piekarniku). Do Długorękiej więc też trzeba naszykować " koszyczek" , jak dla babci Kapturka : chleb, pasztet, kulebiak do barszczyku no i różne rodzaje ciast oraz ...flaszeczkę, albo i dwie winka .
W piątek jednak wylezę z domu, żeby udać się na targ po ...największą jemiołę...od lat przywlekam do domu wielkie jemioły, mamy już na nie miejsce ( o i w tym momencie wymyśliłam już miejsce dla jemioły na nowych śmieciach)
Choinką i jej ubieraniem zajmie się tradycyjnie małż...
O i tak wygląda moje planowanie na te " gorące" dwa tygodnie, oczywiście w międzyczasie jest poranny basen i mniej poranna siłownia.
Życzę wam pięknej niedzieli, u nas taka jest słonko, 2 C a ja śmigam pod prysznic, bo wieczorem idę protestować , ostatnio nas policja spisała tzn. jednego z protestujących, ale policjant miły, generalnie pożartowaliśmy i rozeszliśmy się , każdy w swoją stronę, my ...do kawiarni na herbatki oraz grzane wino albo piwo , co kto lubi. Dzisiaj też tak planujemy zakończyć dzień. A od jutra mam w domu Paszczura Młodszego ...mam nadzieję, że przeżyję ten tydzień bez melisy i uduszenia jej " ręcami albo i kolanami", chociaż może się uda, bo wg. jej zapowiedzi, jak " wyjdzie rano na szkolenie, to wróci wieczorem na sen" i chwała Bogu i narodowi radzieckiemu
I tym oto " aptymistycznym" stwierdzeniem, żegnam się z wami .Miłego dnia.
Ps. Zapomniałabym - od wczoraj zarządziłam bardzo świąteczny nastrój. Włączam YT, wybieram piosenki świąteczne i grają mi cały dzień ....a ja kręcąc się po domu trzęsę pośladkami i uginam kolana, co tylko wychodzi im na dobre ( mojemu humorowi również)